Piątkowy mecz PGE Ekstraligi na stadionie im. Edwarda Jancarza otworzył sezon w Gorzowie. Nie był to jednak wymarzony początek. Ubiegłoroczni brązowi medaliści DMP przegrali z wicemistrzami. Relacja z tego spotkania dostępna jest TUTAJ. Czy niekorzystny rezultat dla Moje Bermudy Stali Gorzów może się odbić czkawką w dalszej fazie rozgrywek?
- To się okaże w ogólnym rozrachunku na końcu sezonu. Na pewno punkty nie cieszą. Tak, jak mówiłem w wywiadach przedmeczowych. Cieszmy się z tego, że możemy rywalizować w tych trudnych czasach i cieszyć kibiców. Na konsekwencje tego naszego występu i straconych punktów jeszcze przyjdzie czas - stwierdził po spotkaniu Stanisław Chomski.
Porażka była minimalna. Zdaniem trenera gorzowian zabrakło choćby odrobiny szczęścia. - Na pewno szkoda, zwłaszcza dla tych kibiców, którzy przyszli mimo zimna. Godny rywal, trochę pechowo, chociażby ten defekt Zmarzlika przed metą, przez co stracił jeden punkt. Tu dodać, tam odjąć i mamy remis. W ostatnim biegu zbyt dobrze wygrany start z Michelsenem, chciał go Bartek przechytrzyć, trochę go powieźć, a okazało się, że to rywal przechytrzył naszych zawodników. To są klasowi żużlowcy. Była wymiana bokserskich ciosów, która chyba pozostawiła wrażenie dobrego widowiska. Szkoda, że zabrakło wyniku dla nas - podsumował szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika
Nieczęsto defekt odnotowuje Bartosz Zmarzlik. Lider Stali trzykrotnie przegrał z Mikkelem Michelsenem, ale w piątek starał się jeździć jak najbardziej zespołowo. - No zdarzył się defekt. Chciałbym jednak zauważyć dwa wyścigi, w których czekał na kolegów. Pokazywał, gdzie ma jechać Patrick Hansen. To jest to, co kibice chcą oglądać. Trochę ciężej mu jednak szło, ale widzimy, że faworyci, jak Kubera i Bartek, mieli problemy - zauważył Chomski.
Indywidualny mistrz świata z sezonów 2019 i 2020 niejako zaprzeczył temu, o czym w wywiadzie z WP SportoweFakty wspominał prezes Marek Grzyb (więcej TUTAJ), twierdząc, że Zmarzlik skupia się tylko na wygrywaniu. - O to trzeba się zapytać Bartka i prezesa Grzyba, ale nie sądzę. Cały czas powtarzam, że najważniejsza jest komunikacja i współpraca. Zawodnicy to widzą i wiedzą, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa - skomentował trener.
26-latek tak bardzo chciał pomóc kolegom, że na mecie 13. wyścigu drastycznie zwolnił. Anders Thomsen i tak nie zdołał wyprzedzić Jarosława Hampela, a Zmarzlik za tę sytuację otrzymał od sędziego upomnienie. - Takie są konsekwencje takiej jazdy, by pomagać koledze - skwitował na koniec Chomski.
Czytaj także:
Komarnicki broni Zmarzlika
Zmarzlik zaskoczył wszystkich!