Żużel. Michelsen zaskoczył po meczu w Gorzowie. "Nie wiem o co chodzi z tym torem"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen

Mikkel Michelsen na inaugurację PGE Ekstraligi pokazał, że jest w gazie i poprowadził Motor Lublin do wyjazdowej wygranej z Moje Bermudy Stalą Gorzów 46:44. Duńczyk odjechał najlepsze spotkanie na gorzowskim torze, a i tak zaskoczył po meczu.

Wyrównany mecz padł łupem lublinian, którzy nie zaczęli najlepiej tego spotkania, ale w drugiej serii i w końcówce przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - To zawsze świetnie rozpocząć sezon od wygranej. To było bardzo zacięte spotkanie ze wzlotami i upadkami. W połowie meczu zaczęliśmy trochę odjeżdżać, ale jak to w Gorzowie, zabawili się z torem podczas równań i wrócili do gry. Ostatnie wyścigi były bardzo ważne, ale wyrwaliśmy wygraną. Jestem bardzo szczęśliwy. To mój pierwszy pojedynek jako kapitan zespołu, więc to dobry start - przyznał Mikkel Michelsen.

27-latek ma już za sobą kilka sezonów w PGE Ekstralidze i również wiele jazd na gorzowskim torze. 14 punktów w sześciu wyścigach jeszcze jednak nie zdobył. - Indywidualnie to również był udany wieczór. Wiele razy w przeszłości mówiłem, że Gorzów nie należy do moich ulubionych miejsc. Nie wiem, o co chodzi z tym torem, nie czuję się na nim komfortowo, ale tym razem było to moje najlepsze spotkanie w mojej karierze tutaj - zauważył Duńczyk.

Żużlowcowi nie pomogła zbytnio próba toru. Dopiero w późniejszej fazie odnalazł właściwe ustawienia. - Nie mieliśmy najlepszego początku. Byłem na próbie toru, ale nie czułem się zbyt komfortowo w pierwszym wyścigu. Nie ustawiliśmy motocykla w stu procentach tak, jak chcieliśmy. Potem dokonaliśmy zmian i było lepiej. W trzeciej serii trochę się męczyłem, zrobiliśmy kolejne korekty i tak już ścigałem się przez resztę wieczoru. Świetnie to zagrało. Zaczęliśmy od wygranej i mamy nadzieję na kolejne - mówił zawodnik Motoru Lublin.

Jak wspomniał Michelsen, to był pierwszy jego mecz w roli kapitana, którą przejął po zawieszonym Grigoriju Łagucie. Czy w związku z tym była jakakolwiek trema? - Nie do końca. Byłem kapitanem w innych moich zespołach przez wiele lat. To tylko tytuł, choć idzie za tym pewna odpowiedzialność. Muszę być bardziej energiczny w parkingu, rozmawiać z ludźmi. To jednak nie jest dodatkowa presja. To miłe. Zastąpiłem Griszę, którego niefortunnie nam brakuje. Jest jak jest. Cieszę się, że nawet bez niego wciąż jesteśmy silni i wygraliśmy z Gorzowem - powiedział.

Wygrana w Gorzowie na inaugurację to znakomity rezultat dla lubelskiej drużyny w perspektywie kolejnych spotkań. Drużynowi wicemistrzowie Polski są przecież wymieniani w roli jednych z faworytów rozgrywek. - To duży zastrzyk pewności siebie i da nam to dodatkowej mocy na kolejne starcia. Nawet z zastępstwem zawodnika jesteśmy mocni. Następnych kilka meczów jedziemy u siebie. Czas wrócić do Lublina, do swoich fanów. Jestem bardzo wdzięczny kibicom, którzy przejechali długą drogę do Gorzowa, by nas wspierać - zakończył Mikkel Michelsen.

Czytaj również:
Komarnicki broni Zmarzlika i wskazuje, kto zawiódł najbardziej w meczu z Motorem
Michelsen mógł wpędzić Zmarzlika w kompleksy

ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika