Sędzia tuż przed biegiem ostrzegł Hampela. Motor miał plan B, ale zawodnik nie posłuchał

Materiały prasowe / Motor Lublin / Przemysław Gąbka / Na zdjęciu: Jarosław Hampel
Materiały prasowe / Motor Lublin / Przemysław Gąbka / Na zdjęciu: Jarosław Hampel

Decyzja sędziego Krzysztofa Meyze o wykluczeniu Jarosława Hampela z decydującego wyścigu meczu Stal - Motor, była zdecydowanie największą kontrowersją inauguracji PGE Ekstraligi. Okazuje się, że zupełnie niesłusznie, bo arbiter nie popełnił błędu.

Przypomnijmy, że fani Motoru Lublin mieli olbrzymie pretensje do sędziego za to, że zdecydował się powtórzyć start do 15. wyścigu piątkowego meczu, a z powtórki wykluczył Jarosława Hampela, który nieznacznie poruszał się przed taśmą.

Okazuje się, że najmniej zdziwiony decyzją arbitra był... sztab szkoleniowy Motoru, który tuż przed biegami nominowanymi odebrał w tej sprawie telefon od sędziego. Arbiter zadzwonił do kierownika zespołu Jacka Ziółkowskiego tylko po to, by ten przypomniał Hampelowi, że ma już jedno ostrzeżenie i każdy ruch pod taśmą będzie oznaczał wykluczenie go z arcyważnego wyścigu. Podobne połączenie od Krzysztofa Meyze odebrał także kierownik gospodarzy Krzysztof Orzeł w sprawie Martina Vaculika, który także miał już jedno ostrzeżenie. Obaj zawodnicy stanęli pod taśmą obok siebie, a arbiter był wyczulony na każdy, nawet najmniejszy ruch tej dwójki.

Lublinianie przypomnienie sędziego potraktowali bardzo poważnie, bo wiedzieli, że Hampel tego dnia rzeczywiście miał problem z nieruchomym staniem pod taśmą. Ziółkowski zdążył nawet pouczyć swojego podopiecznego, by jeśli tylko zorientuje się, że jego motocykl znów porusza się pod taśmą, wjechał w nią. W takim przypadku 40-latek i zostałby co prawda wykluczony, ale drużyna nie ucierpiałaby tak mocno, bo w powtórce mógłby pojechać za niego Mateusz Cierniak. Junior został zresztą przed biegami nominowanymi uczulony na taką sytuację i cały czas pozostawał w gotowości do wyjazdu na tor.

Tuż po wykluczeniu Hampela widzowie Eleven Sports mogli podsłuchać rozmowy Hampela z Ziółkowskim. Menedżer drużyny już wtedy doskonale wiedział, że arbiter rzeczywiście miał powody, by wykluczyć jego podopiecznego i tłumaczył to zdziwionemu zawodnikowi.

W tym sezonie wszyscy sędziowie zostali pouczeni, by wciąż bardzo mocno zwracać uwagę na każdy ruch zawodników po zapaleniu się zielonego światła. Jeśli ruch nie ma wpływu na moment startowy, to sędzia nie musi powtarzać wyścigu, a ostrzeżenie może przyznać po zakończeniu wyścigu. Przerwać bieg trzeba natychmiast w przypadku, gdy zawodnik odniósł korzyść lub - tak jak w przypadku Hampela w Gorzowie - było to drugie ostrzeżenie tego dnia.

Czytaj więcej:
Będzie kara dla Stali Gorzów za zachowanie kibiców
Sam nie wie, czy wybrał dobry skład

ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika

Źródło artykułu: