Orzeł Łódź poinformował w mediach społecznościowych, że z powodu opadów deszczu i konieczności większych prac torowych spotkanie rozpocznie się o godzinie 18:00, a nie jak pierwotnie planowano o 16:30.
Ledwie kilka minut później na Twitterze Marcin Majewski napisał z kolei, że meczu w Łodzi nie będzie w ogóle, bo ten został odwołany. Zapytany przez jednego z kibiców o powód odpowiedział krótko. "Tor".
Gospodarze meczu nie kryją oburzenia tym, co wydarzyło się na MotoArenie. Głos w tej sprawie zabrał Witold Skrzydlewski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika
- Jestem oburzony, że mecz KŻ Orzeł Łódź z ROW Rybnik nie może odbyć się o godzinie 18:00. Wiedzieliśmy, że w Łodzi były opady. Tor byłby przygotowany na tę godzinę. W związku z tym, że PZM przestał reprezentować prawa klubów i jest uzależniony od telewizji, której sprzedał prawa do pokazywania spotkań za śmieszne pieniądze, telewizja nie życzyła sobie rozegrania meczu o godzinie 18:00 i odwołała spotkanie. W związku z tym pytam, co mamy teraz powiedzieć kibicom? Chciałem wszystkich sympatyków żużla przeprosić za ten skandal. Jest nam przykro także z powodu obywateli Ukrainy, którzy zostali specjalni zaproszeni na mecz. Niestety ze względu na decyzję telewizji nie mogli dziś pojawić się na stadionie - czytamy w specjalnym komunikacie prasowym.
Majewski na Twitterze dodał, że Canal+ nie jest od odwoływania spotkań. Szybko wpisem na to odpowiedzi administratorzy profilu Orła. "Panie Marcin Majewski, właśnie ten mecz odwołała telewizja. W Łodzi jest od dłuższego czasu słonecznie, wszyscy byliśmy gotowi do zawodów."
- To, że telewizja kłamie jest faktem niezaprzeczalnym. Kamerzysta specjalnie filmował pojedynczą kałużę na trawie, co jest zwykłą manipulacją. Myślę, że szef działu sportowego powinien się wstydzić - dodał Witold Skrzydlewski.
Czytaj także:
Wiadomo, co pogrążyło Włókniarza. "Zabrakło nam konsekwencji"
Piotr Baron ze zrozumieniem dla... Włókniarza. "Wtedy gospodarze mają gorzej"