Wynik Cellfast Wilków Krosno na inaugurację był wymarzony. - Było bardzo dobrze. Z mojej perspektywy nie byłem do końca zadowolony z mojego wyniku, bo nie miałem startów. Czułem się bardzo szybki na tym motorze, ale jak nie wyjechałem ze startu, trudno było mi cokolwiek zrobić - powiedział Vaclav Milik, zawodnik krośnieńskiego zespołu.
- Tor w Gdańsku był równy, nie było jakichkolwiek kolein i dobrze się jechało - czegoś takiego tutaj nie pamiętam, jednak było twardo i niewiele nawierzchni się wysypywało na szeroką. Trzeba było kombinować do środka toru i przy przycinkach. Ja sam się pościgałem bardzo fajnie, ale nie potrafiłem do końca dobrze wystartować. Pod koniec, w przerwanym biegu fajnie wystartowałem, a w drugiej odsłonie nie było tak dobrze - dodał Czech.
Przed spotkaniem ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk było dużo niewiadomych. Krośnianie się jednak nie bali. - Wiedzieliśmy, w jakiej jesteśmy formie. Sparingi i treningi to jedno, ale jak przyjeżdżamy na mecz, to jest co innego. Przychodzi spotkanie i każdy pokazuje skupienie - przyznał Milik.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gapiński wymienia atuty beniaminka
W ubiegłym sezonie to seniorzy Cellfast Wilków brali na swoje barki ciężar walki o punkty. Teraz wyglądało to już inaczej. - Franek Karczewski, to jest gość. Marzyliśmy o takim juniorze, to zawodnik na poziomie ekstraligowym i mówię to też przez pryzmat treningów i sparingów - pochwalił młodszego kolegę Vaclav Milik.
Przed Czechem pracowity czas. - Ja 15 kwietnia mam Indywidualne Mistrzostwa Czech, później I ligę czeską. Gdy nie będzie treningów w Krośnie, będę testował kolejne rzeczy dla Jawy. Mam co robić, a o to że jeszcze nie trenowaliśmy w Krośnie się nie boję, będziemy gotowi - podsumował.