Na jaw wychodzą nowe fakty. Rosjanin pokazywał w stronę polskich kibiców obraźliwe gesty

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow i zrzut opublikowany w serwisie PoKredzie
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow i zrzut opublikowany w serwisie PoKredzie

Po pierwszej kolejce PGE Ekstraligi najwięcej mówi się o fatalnym zachowaniu kibiców Apatora Toruń w stosunku do Rosjanina z polskim paszportem Gleba Czugunowa i pomeczowym ataku zawodnika na fanów tej drużyny. To jednak wcale nie koniec afery.

Na jaw wychodzą nowe dowody obciążające zawodnika. Na jednym z nagrań opublikowanych w mediach społecznościowych widać wyraźnie, jak tuż po meczu, Gleb Czugunow podróżuje z resztą drużyny meleksem, by podziękować swoim fanom za doping, a przejeżdżając obok sektora gości nie może się powstrzymać i dwukrotnie pokazuje w stronę torunian środkowy palec (na zdjęciu zrzut opublikowany przez serwis PoKredzie.pl). Fani reagują na to okrzykami "ruska kur**".

Do tej pory znane były jedynie nagrania z tego, co zdarzyło się kilka minut później, gdy wrocławski zespół kończył już objazd wokół toru. Cała drużyna Sparty ruszyła wtedy w stronę swoich boksów, a Gleb Czugunow postanowił z telefonem wybrać się w kierunku toruńskich kibiców. Ci rzucali w jego stronę różne przedmioty, ale na zawodniku do pewnego momentu nie robiło to żadnego wrażenia i mimo zagrożenia podszedł bardzo blisko sektora gości. Żużlowiec nie wytrzymał dopiero kilkanaście sekund później, kiedy to ruszył z zaciśniętymi pięściami na płot oddzielający sektor gości od parku maszyn. Jeszcze większemu skandalowi zapobiegł ochroniarz, który bardzo szybko zorientował się w sytuacji i błyskawicznie ściągnął żużlowca z ogrodzenia.

W wywiadzie dla TVP Sport zawodnik przedstawił swoją wersję wydarzeń, która była odmienna niż powszechny odbiór nagrań. - Od początku, od kiedy kibice Apatora weszli na stadion, słyszałem "ruska ku*wa, wyp***dalaj". I tak za każdym razem, kiedy wyjeżdżałem na bieg, kiedy obok nich przechodziliśmy. To było w moją stronę. Nie rozumiem, jak można tego bronić. Jestem zszokowany. Przeczytałem też, że nie przejmuję się bezpieczeństwem, bo podszedłem tak blisko. Czyli to mój problem, że podszedłem do latających butelek, a nie to, że te butelki w ogóle latały - bronił się zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gapiński wymienia atuty beniaminka

Nowe nagrania pokazują jednak, że żużlowiec nie jest bez winy i sam dolewał oliwy do ognia. To może być poważnym argumentem dla Komisji Orzekającej Ligi, której członkowie już w poniedziałek rozpoczęli zbieranie dokumentacji, na podstawie której będą ustalać dokładny przebieg wydarzeń. Kluczowe dla działaczy będzie to, czy Czugunow swoim zachowaniem przyczynił się do agresji ze strony fanów drużyny przeciwnej. Jeśli dowody potwierdzą tę tezę, to zawodnik, podobnie jak fani, może spodziewać się kary.

O komentarz do najnowszych nagrań z całego zajścia poprosiliśmy przedstawicieli Betard Sparty Wrocław. Klub od początku bronił swojego zawodnika, a nowe materiały nie zmieniły ich stanowiska. - Gleb sam przyznał, że w pewnym momencie jego emocje były ogromne i zwyczajnie nie był w stanie już wytrzymać tego festiwalu bluzg, wulgaryzmów i gróźb kierowanych personalnie do niego i do jego bliskich - komentuje sprawę rzecznik, Adrian Skubis .

- Nie byłem akurat w tym miejscu, i nie widziałem osobiście gestów zarejestrowanych na filmie. Nie mam jednak wątpliwości kto był prowodyrem tych smutnych i nagannych zajść, a o to Pan pyta. Na pewno nie Gleb. Jeśli rzeczywiście dał się tak ponieść emocjom, to powinien się powstrzymać. Gleb wie, że nie może dawać się wciągać w takie prowokacje. To tylko rozjusza napastników. Mam nadzieję, że podobnych zachować nie będziemy już musieli oglądać - podsumował przedstawiciel klubu.

Sprawa jest trudna, bo Gleb Czugunow jest jedynym Rosjaninem, który w tym roku został dopuszczony przez PZM do regularnej jazdy w meczach ligowych. Działacze tłumaczyli wyjątek, faktem posiadania przez zawodnika polskiego obywatelstwa i licencji żużlowej oraz tym, że żużlowiec już w zeszłym roku jeździł w polskiej reprezentacji.

Teraz żużlowiec musi poradzić sobie z krytyką fanów, bo należy się spodziewać, że na innych stadionach również pojawią się grupki kibiców, którzy będą chcieli zdeprymować zawodnika rywali obraźliwymi przyśpiewkami. - On w ogóle nie powinien na to reagować. Takie rzeczy dzieją się na stadionach i nie było w tym nic niezwykłego. Jego reakcja była nieadekwatna do okoliczności - komentuje były zawodnik i trener, Jan Krzystyniak. Jeszcze radykalniejszy w swojej ocenie jest były reprezentant Polski, Bogusław Nowak. - Problemu by nie było, gdyby zdyskwalifikowano wszystkich Rosjan - mówi były drużynowy wicemistrz świata z 1977 roku.

Czytaj więcej:
Nie pojechali jeszcze meczu, a już zmienili trenera
Rotacja pomoże w wygrywaniu?

Źródło artykułu: