Abramczyk Polonia Bydgoszcz pokonała w niedzielne popołudnie Zdunek Wybrzeże Gdańsk, choć rywale wysoko zawiesili poprzeczkę i napsuli gospodarzom dużo krwi. W pewnym momencie pachniało nawet niespodzianką, ale ostatecznie faworyt przechylił szalę triumfu na swoją korzyść.
- Na początku pogubiliśmy punkty, a tutaj nie ma też zawodników, którzy nie potrafią jeździć, więc każdy z każdym może przegrać, niezależnie która to jest liga. Każdy ma dostęp do wszystkiego, ja też na tym torze jeszcze nie czuję się dobrze, muszę popróbować różne ustawienia. Bydgoszcz to na tę chwilę takie 80 procent, a nie 100 - powiedział w pomeczowej rozmowie z PoloniaTV, Adrian Miedziński.
Wiele kontrowersji wzbudził 15. wyścig meczu przy ul. Sportowej, w którym doszło do upadku Adriana Gały. Przypomnijmy, że Gała na wyjściu z pierwszego łuku minął Mateja Zagara, który zbliżył się do niego na pierwszym łuku drugiego okrążenia. Wówczas gnieźnianin upadł, a Słoweńca wykluczono z powtórki. - Nie, wykluczenie nie jest słuszne, bo nie było żadnego kontaktu. Zrównali się, Matej pociągnął wejście, on (Gała - dop. red.) widział, że nic nie zrobi i położył się. Mógł się utrzymać, ale się wystraszył - dodał torunianin.
ZOBACZ WIDEO Czy Włókniarz jest tak słaby, jak w pierwszym meczu? "Na pewno stracili pewność siebie"
Miedziński w niedzielnym meczu wywalczył 10 punktów, na co złożyły się dwie trójki, dwójka oraz dwie jedynki. Jak sam przyznaje, jeszcze wiele pracy przed nim, aby dojść do ideału.
- Tak naprawdę były to pierwsze zawody w Bydgoszczy i tor zachowywał się inaczej, niż podczas ostatniego treningu na którym testowałem motocykle. Po pierwszym biegu zmieniłem motocykl, bo ten, który upatrywałem, że będzie w porządku, to nie był okej, ale czasem tak bywa, trzeba to wszystko dopracować.
Czytaj także:
Pedersen podejrzewał Janowskiego o oszustwo
Zbyt niskie wyroki dla pijanych kierowców?