Zbyt niskie wyroki dla pijanych kierowców?

Materiały prasowe / Policja / Były zawodnik ROW-u został aresztowany
Materiały prasowe / Policja / Były zawodnik ROW-u został aresztowany

Rafał Szombierski został skazany na 9 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Były żużlowiec zniszczył przy tym życie niewinnej osobie. Czy surowy wyrok może odstraszać innych od popełnienia takich błędów?

To był smutny koniec historii. Rafał Szombierski (zgodził się na publikację wizerunku) przed tygodniem usłyszał prawomocny wyrok - sąd drugiej instancji podtrzymał karę 9 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności za zdarzenia, które miały miejsce w marcu 2020 roku. Wówczas były zawodnik przekroczył dozwoloną prędkość, wyprzedzał w niedozwolonym miejscu, zderzył się z prawidłowo jadącym samochodem i doprowadził do poważnych obrażeń u Beaty Leśniewskiej.

Szombierski w momencie wypadku miał ok. 2,3 promila alkoholu. Zbiegł pieszo z miejsca zdarzenia nie udzielając pomocy poszkodowanej, która walczyła wówczas o życie. Gdy został zatrzymany przez policjantów, podawał nieprawdziwe informacje.

Alkohol sposobem na presję?

Szombierski przed sądem, wraz z prawnikami, opowiadał o tym, że sięgał po alkohol ze względu na presję, jaka ciążyła na nim w związku ze startami na żużlu. O imprezowym stylu życiu zawodnika, który miał zadatki na najlepszego w kraju, w Rybniku i okolicach wiedzieli niemal wszyscy. Pewnego razu żużlowiec wpadł nawet pijany na pomeczową konferencję prasową i zwyzywał trenera za to, że ten odstawił go od składu.

Działacze przymykali oko na wybryki "Szuminy", jak określano żużlowca, bo ten gwarantował punkty. Kluby z Rybnika i Częstochowy na potrzeby procesu sądowego przygotowały nawet dokumenty, w których oświadczyły o... wzorowej postawie żużlowca i braku jakichkolwiek problemów wychowawczych.

- Czasami muszę wypić. Jedni się wieszają, a ja wolę się napić, żeby te emocje jakoś odreagować - mówił nam żużlowiec z Rybnika w roku 2017. Nieco ponad dekadę wcześniej samobójstwo popełnił jego zespołowy kolega - Łukasz Romanek. Nie poradził sobie z presją i coraz gorszymi wynikami.

Czy sięganie po alkohol, aby rozładować emocje i presję to częsty problem? Okazuje się, że tak. - Nie jest to sposób dobry, przynosi tylko krótkotrwała ulgę. Stres jest dla sportowca nieprzyjemnym uczuciem. Jest dyskomfortem, którego niestety za wszelką cenę próbujemy się pozbyć - uważa psycholog Karolina Klein, która pomaga m.in. osobom zmagającym się z depresją.

Zdaniem Klein, wielu sportowców borykających się z problemami alkoholowymi zakłada maskę. Nie proszą nikogo o pomoc, na zewnątrz stwarzają pozory ułożonej osoby, podczas gdy wewnątrz kipią od problemów. - Alkohol chwilowo redukuje napięcie, ale nie rozwiązuje problemów. Do tego uzależnia, przez co łatwo wpaść w pułapkę - dodaje Klein.

Z badań wynika, że w Polsce alkoholu nadużywa 10,9 proc. populacji ogólnej w wieku 18-64 lata (w tym 18,6 proc. to mężczyźni, 0,4 proc. kobiety). Uzależnionych osób w populacji ogólnej jest 2,2 proc.

Zbyt niskie wyroki dla sprawców wypadków po pijaku?

- Ten wyrok jest za niski. Za mało uderzający, aby społeczeństwo się czegoś nauczyło - ocenia Ireneusz Leśniewski, którego życie przed dwoma laty zamieniło się koszmar, po tym jak Szombierski wjechał w samochód prowadzony przez jego córkę.

Zgodnie z przepisami, prokurator mógł wnioskować nawet o 15-letnią odsiadkę dla byłej gwiazdy żużlowych torów. Ostatecznie wnioskował o 13 lat pozbawienia wolności. Skończyło się na orzeczeniu 9 lat i 4 miesięcy więzienia. Czy to mało?

Jak się okazuje, przepisy prawa karnego w Polsce są dość surowe na tle rozwiązań stosowanych w innych krajach UE. - Znacznie surowiej ukształtowana jest za to w wielu krajach odpowiedzialność finansowa za spowodowanie wypadku. Mówiąc w skrócie, europejskie rozwiązania idą bardziej w kierunku krótszego pobytu w więzieniu, ale większej odpowiedzialności finansowej (grzywny) za spowodowanie wypadku - informuje adwokat Anieła Łebek, komplementariusz Kancelarii A. Łebek i Wspólnicy.

Rafał Szombierski zapowiadał się na świetnego żużlowca
Rafał Szombierski zapowiadał się na świetnego żużlowca

Prawnik zwraca jednak uwagę na to, że równocześnie polskie sądy rzadko orzekają maksymalny wyrok kary przewidziany w przepisach. - Takie kary pojawiają się sporadycznie, kiedy spowodowanie wypadku nie tylko wiązało się z jazdą pod wpływem alkoholu, ale również z innymi karygodnymi zachowaniami, np. ucieczką z miejsca wypadku, czy nieudzieleniem pomocy pokrzywdzonemu - dodaje adwokat Łebek.

Nieświadomość problemu

Adwokat Aniela Łebek zwraca uwagę na to, że wypadek samochodowy jest specyficznym przestępstwem, bo nawet zakładając jego tragiczny skutek, kierowca nie zakłada jego spowodowania. - Z tego powodu, jeśli sprawca jest trzeźwy, ma uprawnienia do kierowania pojazdem, nie rozwija ogromnej prędkości, kary za jego spowodowanie zazwyczaj nie są wysokie - mówi.

Zdaniem psycholog Karoliny Klein, surowsze kary mogłyby działać pozytywnie na świadomość społeczną. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że osoby znajdujące się w stanie upojenia alkoholowego nie działają racjonalnie.

- Doświadczamy poprawy nastroju, zwiększenia pewności siebie, dochodzą do tego zaburzenia spostrzegania. Wynika to tego, że już po spożyciu małej ilości alkoholu tracimy zdolności racjonalnej percepcji, wnioskowania, przewidywania - wylicza psycholog.

Jak wskazuje Klein, mając ponad 1 promil alkoholu w organizmie, człowiek znajduje się w stanie euforycznym. To właśnie wtedy dochodzi do wielu brutalnych zbrodni, w tym morderstw i gwałtów. Szombierski w chwili wypadku miał 2,3 promila. - Działamy popędowo i mamy bardzo upośledzony krytycyzm. Nie myślimy racjonalnie i nie przewidujemy konsekwencji naszych czynów - dodaje.

Dlatego też wyższe wyroki za jazdę pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku nie zmienią znacząco sytuacji. Psycholog z Wrocławia uważa, że może zrobić to odpowiednia edukacja, której obecnie nam brakuje. - W Polsce działa wiele bezpłatnych ośrodków terapeutycznych, ale przede wszystkim osoba mająca problem musi być tego problemu świadoma - komentuje Klein.

Konfiskata samochodu pijanym kierowcom?

Polski rząd od kilkunastu miesięcy zapowiada krucjatę przeciwko pijanym kierowcom. Na tapecie jest pomysł konfiskaty samochodów osobom, które spowodowały wypadek jadąc na "podwójnym gazie". Propozycja zakłada, że w ten sposób można by wesprzeć ofiarę wypadku. Gdyby zaś samochód pochodził z wypożyczalni czy leasingu, kierowca musiałby zapłacić równowartość jego kwoty.

Zdaniem adwokat Łebek, forsowana przez rząd zmiana nie zmieni znacząco sytuacji. - Propozycja nie jest pozbawiona wad. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie dwie z pozoru podobne sytuacje. W pierwszej z nich majętny sprawca porusza się tanim samochodem, który pożyczył, ponieważ jego samochód uległ awarii. Przepadek wartości samochodu dla tej osoby nie jest dotkliwą karą. W innej sytuacji pożyczonym, wysokiej klasy samochodem porusza się bezrobotny. Również powoduje wypadek i musi uiścić równowartość drogiego auta. Być może ustawodawcy uda się w jakiś sposób usunąć te nierówności w toku procedowania zmian - komentuje mecenas.

Rafał Szombierski po raz ostatni startował na torze w roku 2017
Rafał Szombierski po raz ostatni startował na torze w roku 2017

Łebek zwraca też uwagę na to, że często zmiany, które teoretycznie miały pomóc poszkodowanym w wypadku, przynoszą odwrotny skutek. - Dużą zmianą było np. wprowadzenie konieczności złożenia pozwu o rentę od sprawcy wypadku dla rodziny ofiary wypadku komunikacyjnego. To rozwiązanie pozornie słuszne w rzeczywistości w wielu sytuacjach pozbawia możliwości otrzymania tych środków, ponieważ sprawca poważnego wypadku statystycznie rzadko jest osobą majętną, nadto często przebywa w zakładzie karnym, co całkowicie uniemożliwia wypłatę jakichkolwiek świadczeń - komentuje.

- Jeśli taka renta zasądzona jest od sprawcy, towarzystwo ubezpieczeniowe odpowiedzialne w związku z zawartą między nim a sprawcą umową odmówi wypłaty tych środków, ponieważ... jest już osoba (sprawca) odpowiedzialna za ich wypłatę - dodaje Łebek.

Rafał Szombierski kolejne lata życia spędzi w więzieniu, więc siłą rzeczy nie będzie w stanie płacić renty na rzecz poszkodowanej w wypadku Beaty Leśniewskiej. Środków nie zagwarantuje też ubezpieczalnia, skoro sąd wyznaczy do wypłacania renty byłego żużlowca. Pętla się zamyka. Tymczasem rehabilitacja pani Beaty ciągle pochłania gigantyczne sumy.

Czytaj także:
Koniec procesu gwiazdora! Trafi do więzienia na długie lata
Niemal zginęła w wypadku spowodowanym przez sportowca. Drugie życie Beaty

Źródło artykułu: