Był taki czas, całkiem niedawno, że Fogo Unia Leszno była "katem" dla Betard Sparty Wrocław, śrubując passę ośmiu wygranych z nią w PGE Ekstralidze (w sumie mając jedenaście meczów bez przegranej) i przy okazji regularnie obdzierając ją z marzeń o drużynowym mistrzostwie Polski. Sytuacja zaczęła się zmieniać przed rokiem. Żużlowcy ze stolicy Dolnego Śląska wygrali wszystkie cztery spotkania z Bykami, bo do pojedynku doszło też w półfinale play-off. Do jej serii należało dołożyć jeszcze jedną wygraną z roku 2020. To oni też odebrali tytuł leszczynianom.
Przy braku Artioma Łaguty po stronie gospodarzy w piątkowy wieczór spodziewano się wyrównanego boju i tak też było. Leszczynianie zdążyli przecież m.in. błysnąć na wyjeździe w Częstochowie i uniknąć porażki u siebie z gorzowianami, z kolei wrocławianie przegrali w Grudziądzu. Miejscowi liczyli jednak na skuteczną jazdę u siebie tak, jak było to na inaugurację przeciwko torunianom, gdy niewiele zabrakło, aby dobili do 60 punktów.
Fogo Unia, choć przed tym sezonem przebudowana i też osłabiona (wciąż brakuje w jej składzie kontuzjowanego Damiana Ratajczaka), ani myślała, żeby zaprezentować się tak słabo, jak wspomniane Anioły. Początek zawodów to jeszcze błąd techniczny Huberta Jabłońskiego, który spowodował groźny upadek swój i Michała Curzytka. Na szczęście skończyło się na strachu i siniakach. W powtórce jednak zaskakująco szybki Maksym Borowiak dopiero przed samą metę stracił prowadzenie na rzecz Bartłomieja Kowalskiego.
ZOBACZ WIDEO Baron o Bellego: Emila nie da się zastąpić, ale David ma przyszłość przed sobą
Następnie wyśmienicie dysponowany Janusz Kołodziej został pierwszym tegorocznym pogromcą Macieja Janowskiego na Stadionie Olimpijskim, choć po zerze w pierwszym wyścigu przebudził się Daniel Bewley i przed pierwszą przerwą mieliśmy 13:11 dla obrońców mistrzowskiego tytułu. Z prowadzenia długo się nie cieszyli, bo Jaimon Lidsey i David Bellego wręcz zdeklasowali Taia Woffindena i notującego drugie zero z rzędu Gleba Czugunowa.
Ba, Jason Doyle i Kołodziej zdecydowanie pokonali po chwili drugą lokomotywę WTS-u, czyli Janowskiego. Kapitan Sparty miał zresztą problemy ze skutecznością od początku do końca tej zaciętej rywalizacji. Kibicom mogły więc zajrzeć w oczy porażki z Bykami sprzed lat, wszak po przebudowie ich stadionu to one aż trzy razy na nim wygrywały i do tego dwa razy remisowały. Nadzieję przywrócili jednak Bewley i Czugunow, którzy odpowiedzieli mocno, bo przywieźli za sobą Piotra Pawlickiego, a zaraz po przerwie w ekstazę komplet publiczności wprawili Kowalskim z asekurującym go Janowskim i z 15:21 zrobiło się 25:23.
Wymiana ciosów trwała w najlepsze, bo Kołodziej i Doyle potwierdzili, że są piekielnie szybcy tak pod taśmą, jak i na dystansie. Ich motocykle pracowały wzorowo, co potwierdziły dwa podejścia do wyścigu dziewiątego. W pierwszym upadek zanotował jadący za plecami rywali Woffinden, a w powtórce osamotniony Bewley został obdarty ze złudzeń i piąty bieg z rzędu we Wrocławiu zakończył się wynikiem 5:1. Spotkanie zaczęło więc przypominać to sprzed kilku dni pomiędzy lubelskim Motorem a częstochowskim Włókniarzem.
Wyniki remisowe? A komu to potrzebne - jak mawia klasyk. Po 4:2 w dziesiątym biegu dla Sparty, było 30:30 w całym spotkaniu i choć Czugunow wyglądał już znacznie lepiej, to w parze z Janowskim przegrali podwójnie z Australijczykami. W drodze do biegów nominowanych Woffinden znalazł wprawdzie sposób na Kołodzieja, ale zawód znów sprawił kapitan Spartan, który nie dogonił Pawlickiego. Wtedy padł w końcu remis, bo na metę pierwszy wpadł Bewley.
Zresztą jak już 3:3 pojawiło się w programie zawodów, tak zostało do samego końca, a to oznaczało triumf gości z Wielkopolski. Emocji nie brakowało w przedostatnim akcie wieczoru. Janowski był bardzo bliski wyprzedzenia Doyle'a, lecz były indywidualny mistrz świata zdołał się obronić i jeździec wrocławian - co jest rzeczą zaskakującą - zakończył mecz bez trójki!
W układance Piotra Barona tzw. game changerem był z kolei w piątek Lidsey. Wprawdzie w ostatnim biegu dojechał do mety ostatni, to na pierwszym okrążeniu jechał przed podrażnionymi Woffindenem i Bewleyem, co pozwoliło uciec do mety świeżo upieczonemu kapitanowi biało-niebieskich, Kołodziejowi. To sprawiło, że Fogo Unia Leszno wygrała po raz drugi na wyjeździe w tym sezonie i zakończyła serię wygranych z nią Betard Sparty Wrocław.
Punktacja:
Betard Sparta Wrocław - 44
9. zastępstwo zawodnika
10. Daniel Bewley - 10+2 (0,3,2*,1,3,1*)
11. Tai Woffinden - 10 (3,1,w,1,3,2)
12. Gleb Czugunow - 8+1 (0,0,3,3,1,1*)
13. Maciej Janowski - 7+1 (2,1,2*,d,0,2)
14. Bartłomiej Kowalski - 7 (3,1,3)
15. Michał Curzytek - 2 (1,0,1)
Fogo Unia Leszno - 46
1. Jason Doyle - 12+2 (2,3,2*,2*,3)
2. Janusz Kołodziej - 13+1 (3,2*,3,2,3)
3. David Bellego - 5+2 (1*,2*,0,2,0)
4. Jaimon Lidsey - 9 (2,3,1,3,0)
5. Piotr Pawlicki - 5+1 (1,1,2,1*)
6. Hubert Jabłoński - 0 (w,0,0)
7. Maksym Borowiak - 2 (2,0,0)
8. Antoni Mencel - ns
Bieg po biegu:
1. (63,12) Woffinden, Doyle, Bellego, Bewley - 3:3 - (3:3)
2. (64,96) Kowalski, Borowiak, Curzytek, Jabłoński (w/su) - 4:2 - (7:5)
3. (62,73) Kołodziej, Janowski, Pawlicki, Czugunow - 2:4 - (9:9)
4. (63,55) Bewley, Lidsey, Kowalski, Jabłoński - 4:2 - (13:11)
5. (63,71) Lidsey, Bellego, Woffinden, Czugunow - 1:5 - (14:16)
6. (64,57) Doyle, Kołodziej, Janowski, Curzytek - 1:5 - (15:21)
7. (64,45) Czugunow, Bewley, Pawlicki, Borowiak - 5:1 - (20:22)
8. (64,24) Kowalski, Janowski, Lidsey, Bellego - 5:1 - (25:23)
9. (63,63) Kołodziej, Doyle, Bewley, Woffinden (w/u) - 1:5 - (26:28)
10. (64,28) Czugunow, Pawlicki, Woffinden, Jabłoński - 4:2 - (30:30)
11. (63,53) Lidsey, Doyle, Czugunow, Janowski (d/4) - 1:5 - (31:35)
12. (63,52) Woffinden, Kołodziej, Curzytek, Borowiak - 4:2 - (35:37)
13. (64,18) Bewley, Bellego, Pawlicki, Janowski - 3:3 - (38:40)
14. (63,78) Doyle, Janowski, Czugunow, Bellego - 3:3 - (41:43)
15. (63,79) Kołodziej, Woffinden, Bewley, Lidsey - 3:3 - (44:46)
Sędzia: Krzysztof Meyze
Komisarz toru: Tomasz Walczak
NCD: 62,73 s. - uzyskał Janusz Kołodziej (Unia) w biegu 3.
Frekwencja: około 11 000 widzów
Zestaw startowy: II
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wrócił do sportu po 24 latach przerwy. Kupił sprzęt i czeka na oferty
Orzeł nie był jak typowi Polacy i powstrzymał Zengotę. ROW walczył dzielnie [RELACJA]