Powrót Patryka Dudka na PGE Narodowy. Co zawiodło w Gorican? Zawodnik komentuje

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Patryk Dudek

Grand Prix na PGE Narodowym to szansa dla Patryka Dudka, aby udowodnić kibicom, że w Gorican przydarzył mu się jedynie wypadek przy pracy. - Cały czas delikatnie się motam ze sprzętem, jeszcze musimy dopracować parę rzeczy - mówi.

W sobotę zainaugurowano cykl SGP w sezonie 2022. Pierwszy turniej odbył się w Gorican, gdzie najlepszy w okazał się Bartosz Zmarzlik. Podium uzupełnili Maciej Janowski i Mikkel Michelsen. Występu do udanych z pewnością nie może zaliczyć Patryk Dudek, który zgromadził zaledwie 5 punktów i nie awansował do półfinału.

- Na gorąco ciężko ocenić to wszystko. Na pewno ostatnie dwa biegi były OK, przedostatni udało mi się wygrać, a ostatni? Trudno powiedzieć. Nie wiem, czy do końca byłem przed chłopakami, czy nie i postanowiłem wjechać w to nasypane pod płotem na pierwszym łuku, ale to nie dało mi prędkości. Wiem jednak, że w tych ostatnich dwóch biegach było OK. Szkoda - tłumaczył Patryk Dudek w rozmowie z Eurosportem.

Czasami los rozdaje karty, w Warszawie może być podobnie

Zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń na szczęście nie będzie musiał długo czekać na możliwość zrehabilitowania się po nieudanej inauguracji. Już za niespełna dwa tygodnie odbędzie się Grand Prix, gdzie Dudek będzie jednym z faworytów. Sam zawodnik podkreśla, że czeka go trudne wyzwanie, bo PGE Narodowy to obiekt wymagający, a w dodatku dość specyficzny i zagadkowy.

ZOBACZ WIDEO Płatne Grand Prix zabije żużel? Komentator Eurosportu zabrał głos

- Tor jest dosyć krótki, ciasny, to na pewno coś nowego. Mimo wszystko jeździliśmy już na tego typu obiektach, wiemy, z czym to się je. Nie ma żadnej sztuczki, przygotowujemy się do takich zawodów jak do każdego innego Grand Prix. Trzeba po prostu dobrze dopasować się do nawierzchni w trakcie treningu. Tory jednodniowe charakteryzują się tym, że nie wiadomo czego się po nich spodziewać. Dopiero po przejechaniu paru kółek wszystko staje się jasne.

- Trzeba pamiętać o tym, że jakąś tam rolę odgrywa szczęście. Rzadko pola startowe są równe. Jeżeli losowanie nie idzie po myśli zawodnika, pojawia się pewien problem. Kolejna kwestia to tor, który może się zmieniać. Nie zawsze w trakcie zawodów działa to, co było skuteczne w kwalifikacjach. Ja cały czas delikatnie motam się jeszcze z ustawieniami. Nadal staramy się znaleźć jak najlepsze rozwiązania, żeby jeździć lepiej nie tylko w Grand Prix, ale także w lidze i pojedynczych turniejach - mówił.

Warszawa zaczęła od wpadki, potem było lepiej 

Poprzednie lata nierzadko pokazywały, że stan nawierzchni na torach jednodniowych potrafi pozostawiać wiele do życzenia. Wystarczy przypomnieć sobie choćby zawody, które odbyły się w 2015 roku, także w Warszawie i zostały zakończone kompromitacją. Wówczas z każdym kolejnym wyścigiem na torze pojawiało się coraz więcej dziur, w konsekwencji czego sędzia był zmuszony przerwać turniej, już po 12. biegu.

- Zdrowie zawodników jest najważniejsze, to chyba oczywiste. Przeszłość niestety już nie raz pokazała, że na torach jednodniowych z bezpieczeństwem różnie bywa. Niemniej w Warszawie przeważnie udawało się unikać takich problemów. Poza słynną wtopą w 2015 roku, kiedy zawody przerwano przedwcześnie, nawierzchnia raczej była tam odpowiednio przygotowana. Myślę, że teraz będzie podobnie - stwierdził Patryk Dudek.

Zobacz także:
Orzeł Łódź do końca sezonu z nową nazwą
Umierał już ponad sto razy.

Źródło artykułu: