Żużel. Oto klucz do zwycięstwa Apatora. Wiadomo, kto pomógł drużynie!

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim, Norbertem Krakowiakiem i Krzysztofem Kasprzakiem
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim, Norbertem Krakowiakiem i Krzysztofem Kasprzakiem

Apator Toruń po pięciu latach w końcu wygrał na wyjeździe w PGE Ekstralidze. Radości po meczu z GKM-em nie krył trener drużyny, Robert Sawina. - To bardzo ważne punkty w kontekście walki o fazę play-off, ulżyło nam - podsumował szkoleniowiec.

Parę dni temu wiele mówiło się o atmosferze w For Nature Solutions Apatorze Toruń, która miała być daleka od idealnej. Oliwy do ognia dolała wypowiedź jednego z zawodników toruńskiej drużyny, który stwierdził, że na próżno szukać w niej jakiejkolwiek kolektywności (zobacz szczegóły ->>). Sytuację po meczu przeciwko ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz postanowił skomentować trener Aniołów, Robert Sawina.

- W ostatnich tygodniach zetknąłem się z wieloma opiniami na temat naszej drużyny. Z wiadomych względów nie jestem w tym temacie osobą obiektywną, tak się nie da. Niemniej mogę zapewnić, że nie ma między nami złej krwi. Wszystko wyjaśniamy sobie na bieżąco, nie jesteśmy w żaden sposób poróżnieni. Nie wiem skąd się biorą takie opinie, proszę mi wierzyć, one mijają się z prawdą. To tylko plotki wyssane z palca.

- Wystarczy spojrzeć na to, co się działo w naszym obozie, chociażby po zakończeniu zawodów. Jeżeli atmosfera w zespole rzeczywiście byłaby zła, tak jak nam zarzucono, nie celebrowalibyśmy sukcesu w taki sposób. Wygraliśmy bardzo ważne spotkanie, jesteśmy szczęśliwi. Teraz w spokoju możemy przygotowywać się do następnego ligowego meczu. Mamy nadzieję, że najgorsze za nami i będzie już tylko lepiej - skomentował Sawina.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Ślączka, Woźniak i Frątczak gośćmi Musiała

W Toruniu wiedzieli co trzeba poprawić

Robert Sawina nie ukrywa, że przygotowania przed meczem z Grudziądzem były przeprowadzone w szczególny sposób. Jak sam podkreśla, w Toruniu wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że trzeba działać natychmiast. Sawina podkreśla, że podjęte kroki przyniosły zamierzony efekt i jego zdaniem to jest w tym momencie najważniejsze.

- Wspólnie doszliśmy do wniosku, że w naszych motocyklach brakuje prędkości. Postanowiliśmy działać. Pomógł nam pan Ryszard Kowalski, który wraz z synem zawitał na Motoarenę. Przygotowywaliśmy się do meczu pod jego okiem, co jak widać zdało egzamin. Patryk Dudek odpalił, był niezawodny. Robert Lambert i Jack Holder po delikatnej korekcie przełożeń także nie mieli powodów do narzekania na brak prędkości. Paweł Przedpełski przywiózł dwa bardzo ważne punkty w czternastym wyścigu, wszystko ułożyło się dla nas bardzo szczęśliwie. Każdy przyczynił się do tego zwycięstwa, pojechaliśmy jak drużyna - mówił trener Apatora Toruń.

Dudek był rewelacyjny, za to juniorzy spisali się poniżej oczekiwań

Zadowolenia z wyniku oraz postawy liderów swojego zespołu nie kryje także Krzysztof Gałańdziuk. Menedżer Apatora nie ma wątpliwości, że kluczem do sukcesu była wizyta na Motoarenie Ryszarda Kowalskiego. Ponadto dodaje, iż liczył na lepszą postawę juniorów.

- Wsparcie pana Ryszarda Kowalskiego okazało się kluczowe. Patryk Dudek szalał na torze, był liderem z prawdziwego zdarzenia. Świetnie pojechał Jack Holder. Za to nie możemy powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z jazdy naszych juniorów, ale proszę zwrócić uwagę, jak ważne były te dwa punkty, które wywalczyli. Cały czas czekamy na powrót Krzysztofa Lewandowskiego. Teoretycznie mógł jechać już dzisiaj, lecz sygnalizował, że jeszcze nie czuje się w pełni komfortowo. W związku z tym woleliśmy dmuchać na zimne. Najpewniej zobaczymy go już w następnym spotkaniu, wtedy będzie gotowy w stu procentach - skomentował menedżer Aniołów.

Zobacz także:
Daniel Bewley nie ma nic do stracenia w SGP
PGE Ekstraliga ma wielki problem

Źródło artykułu: