Revol od dwóch dni jest w szpitalu we francuskim mieście Senchelles, gdzie lekarze walczą o uratowanie palców jej dłoni i stopy. Nie chce rozmawiać z mediami. Wywiadu udzieliła tylko jednego - francuskiej agencji AFP. Przedrukowały go największe gazety i portale nad Sekwaną.
Dzięki temu o dramacie na Nanga Parbat dowiedzieli się "zwykli Francuzi". Gdy w miniony weekend cała Polska żyła wydarzeniami w Himalajach, we Francji temat interesował garstkę zapaleńców. Mainstreamowe media zachowywały stereotypową wręcz powściągliwość. Heroiczna akcja ratunkowa czwórki Polaków doczekała się zaledwie wzmianki w największych serwisach.
Niech płaci
Wstrząsające wyznanie Revol zmieniło jednak wszystko. Do boju ruszyli internetowi hejterzy, których język jest tak samo cięty jak internautów znad Wisły. Tych z gatunku kanapowych poszukiwaczy przygód i specjalistów od wspinaczki, którzy oglądają góry tylko na zdjęciach.
"Wydała sto tysięcy po to, by dać uratować sobie tyłek. I jeszcze tam wróci, ale wtedy być może nie będzie miała okazji wołać o pomoc". "Bohaterami to są ci, którzy ją uratowali. A ona? Musiała mieć niezłą kasę, by zapłacić za ekspedycję i helikopter. Czy teraz wróci, by oddać hołd swojemu koledze?", "Ktoś ryzykował dla niej życiem. A ona mówi, że będzie się dalej wspinać!". "Nieodpowiedzialna idiotka, egoistka, która pozuje na bohaterkę. Jak mogła go zostawić?" - to najłagodniejsze z komentarzy, które pojawiły się pod wywiadem.
ZOBACZ WIDEO Pierwszy wywiad z Revol. "Powiedziałam sobie: musisz schodzić spokojnie"
W innych ludzie, widząc jej zabandażowane ręce, nazywają ją "Myszką Miki". Wróżą karierę w Disneylandzie. Pytają wprost, kto zapłaci za akcję ratunkową i telefony satelitarne, bo im - tak jak hejterom Tomka Mackiewicza - szkoda każdego euro z podatków na ratowanie nieodpowiedzialnych ludzi. A informacja o publicznych zbiórkach, gwarancji polskiego MSZ i obietnicy Francji co do podziału kosztów jakoś im "umknęła".
Były heroinista i gimnastyczka
Hejt w wykonaniu francuskich internautów przypomina więc to, co działo się w polskim internecie. Nie tylko w miniony weekend, ale także pięć lat temu, gdy na Broad Peak zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski, a Bielecki został zmieszany z błotem, bo "popędził w dół i zostawił towarzyszy na pewną śmierć". Porównanie przychodzi nienawistnym komentatorom tym łatwiej, że Elisabeth kilka lat temu przeżyła podobną tragedię podczas schodzenia z Annapurny. Sama, skrajnie wyczerpana, zdołała dotrzeć do obozu i przeżyła. Jej partner - Czech Martin Minarik - już nie.
We francuskim wydaniu dostaje się jednak nie tylko Revol, ale i Mackiewiczowi. Francuscy trolle piszą, że wcale go nie żałują. W wiadrze pomyj znalazłam m.in. taki wpis: "Eli uciekła śmierci, bo była lepiej przygotowana fizycznie. Mackiewicz leczył się z uzależnienia od heroiny, ona od dzieciństwa trenowała gimnastykę i była w fantastycznej formie". Nikt tylko nie wspomniał, że Elisabeth i Tomek wspinali się razem nie pierwszy raz. Na Nanga Parbat - trzeci.
Ale rzeczywiście, na wysokości ponad 7 tysięcy metrów i w ekstremalnych warunkach ta filigranowa, ważąca zaledwie 45 kg Francuzka okazała się silniejsza niż himalaista, który szedł "na skróty" i który porwał się na zabójczą górę. Bo to Eli, mimo odmrożeń i wyczerpania, zdołała zejść niżej. Tomek został w górze, ze śnieżną ślepotą i nadzieją na ratunek, bo - jak przekazała Revol - na odchodnym powiedziała mu, że przyleci po niego helikopter. Czy Tomek zrozumiał ten komunikat i czy czekał na pomoc - tego się już nie dowiemy.
Nie ma zgody na hejt
Wiemy to, co przekazała sama Elisabeth w wywiadzie. Może powiedziała za dużo, może górę wzięły emocje, co widać na nagraniu. Jak sama mówiła, chce przede wszystkim odpocząć, skupić się na leczeniu.
Może trzeba było nic nie mówić, Eli. Może i dobrze, że francuskie media tak oszczędnie dawkują przekaz i nie pozwalają komentować artykułów na swoich stronach. W WP też nie dajemy zgody na hejt. Mam nadzieję, że to do ciebie nie dotrze. Że nie będziesz musiała przechodzić przez to, co kilka lat temu w Polsce musiał znosić Bielecki. Nie zasłużyłaś.
Joanna Kocik