Polakom pod K2 puszczają nerwy. "Dajcie nam w końcu spokój"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2

Polscy himalaiści przebywają pod K2, gdzie podejmują zimową próbę zdobycia szczytu. Nie wszystko idzie po ich myśli. Rafał Fronia zdenerwował się pytaniami dziennikarki podczas rozmowy na żywo i rozłączył się.

W tym artykule dowiesz się o:

Zdobycie szczytu K2 zimą jest bardzo trudne, o czym z każdym dniem przekonuje się polska wyprawa. Ostatnie wypadki tylko to potwierdziły. Najpierw urazu nosa doznał Adam Bielecki (czeka go kilka dni rekonwalescencji), a następnie Rafał Fronia złamał rękę.

Na alpinistę spadł bardzo duży kamień, poważnie raniąc przedramię. Okazało się, że ręka jest złamana i jest to na tyle poważne, że trzeba było go przetransportować helikopterem do szpitala.

Po akcji na Nanga Parbat jest duże zainteresowanie wyprawą na K2, media nie pomijają tego tematu. Przeciwnie, starają się dostarczać jak najwięcej informacji.

W piątek z Fronią połączenie na żywo uzyskała telewizja TVP Info. Mężczyzna był jednak poirytowany pytaniami dziennikarki. - Miała pani kiedyś złamaną rękę? - zapytał. Prowadząca odpowiedziała, że tak i zdaje sobie sprawę z tego, jak to boli. Dopytywała Fronię, jak się czuje. To pytanie przelało czarę goryczy. - Wie pani co, do d**y, dajcie nam w końcu spokój - skwitował i rozłączył się.

Do wypadku doszło w piątek około godz. 14. Fronia został trafiony spadającym kamieniem. Zszedł do bazy i oczekiwał ewakuacji do szpitala w Skardzie. Szybki transport nie był jednak możliwy, Pakistańczycy zażądali gwarancji finansowych. Fronia do szpitala ma trafić w sobotę.

ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol - zobacz reportaż WP SportoweFakty

Źródło artykułu: