Polski atak na K2 może zostać odłożony. Są problemy ze składem wyprawy

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2

Na kolejną próbę zdobycia K2 zimą przez polską wyprawę możemy jeszcze poczekać. Przez kontuzje Krzysztof Wielicki ma kłopoty ze skompletowaniem składu, a do podjęcia ostatecznej decyzji pozostały tylko 2 tygodnie.

W tym artykule dowiesz się o:

W porównaniu ze składem z poprzedniego roku w wyprawie na K2 na przełomie 2019 i 2020 r. na pewno nie będą mogli wziąć udziału Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk, którzy nabawili się urazów. Z tego względu, brakuje doświadczonych wspinaczy do wyprawy, a czasu na rozpoczęcie przygotowań jest coraz mniej. - Sprawa musi się rozstrzygnąć w ciągu dwóch tygodni, bo potem będzie za późno. Mamy 14 dni na podjęcie decyzji, czy wyprawa pojedzie tej zimy, czy następnej. A może jeszcze później - przyznał Krzysztof Wielicki w rozmowie z Dariuszem Wołowskim z "Gazety Wyborczej".

Kierownik zeszłorocznej wyprawy zapewnił, że problemy nie są związane z finansami, a jedynie składem. Wiadomo, że w wyprawie wziąłby udział Adam Bielecki, ale na razie nie wiadomo, kto mógłby ewentualnie być jego partnerem przy ataku szczytowym.

Okazuje się, że wciąż brany jest pod uwagę udział w wyprawie Denisa Urubki, który w zeszłym roku, bez powiadomienia innych uczestników, zdecydował się na samotny atak. - Trzeba usiąść, porozmawiać. Urubko byłby dużym wzmocnieniem wyprawy, nawet bardzo dużym. Jak już powiedziałem, na wyprawę muszą pojechać ludzie gotowi do poważnego wyzwania, Denis na pewno do nich należy - wyjawił Wielicki.

Czytaj teżMakabryczny widok na zboczach Mount Everest. Lodowce odsłaniają zwłoki

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1

Dla Wielickiego byłaby to trzecia próba zimowego zdobycia K2 w roli kierownika. Poprzednie zakończyły się niepowodzeniem. Najgłośniej było o tej z ubiegłego roku. W pewnym momencie Urubko postanowił samodzielnie zaatakować szczyt, na co nie miał zgody od kierownika.

- Dla mnie zdobycie szczytu było odpowiedzialnością nie tylko przed innymi uczestnikami wyprawy, ale też przed wszystkimi Polakami i sponsorami naszej wyprawy. Nie chciałem, żeby inni wiedzieli, gdzie jestem, rozłączyłem się. Nie było tak, jak później mówiono, że potrzebowałem wsparcia - tak ostatnio całą sytuację Urubko wspominał w rozmowie z Michałem Kołodziejczykiem.

Zeszłoroczna wyprawa zasłynęła również akcją ratunkową pod Nanga Parbat. Uczestniczyli w niej czterej wspinacze, którzy stacjonowali pod K2 - Urubko, Bielecki, Jarosław Botor i Piotr Tomala. Dwóch pierwszych w błyskawicznym tempie wspięło się do Elisabeth Revol, która nie mogła zejść o własnych siłach po zdobyciu szczytu wraz z Tomaszem Mackiewiczem. Polaka nie udało się uratować.

Do tej pory zimą nikt nie zdobył K2. W tym roku niepowodzeniem zakończyły się dwie akcje, w tym wspinacza Alexa Txikona.

Źródło artykułu: