W lipcu doszło do tragedii w pasterskiej osadzie Kutgully w Pakistanie. Podczas gigantycznego osuwiska ziemi spowodowanego uderzeniem pioruna, zginęła szóstka dzieci.
Celem zbiórki założonej przez Solską-Makiewicz jest wsparcie pięciu rodzin, które straciły dzieci, ale też wszystkich mieszkańców wioski. Partnerka Mackiewicza chce pomóc im w zabezpieczeniu zapasów żywności na nadchodzącą zimę. Przez pandemię koronawirusa odwołano większość wypraw wspinaczkowych w tym rejonie, więc mieszkańcy nie dostaną nawet niewielkich pieniędzy, które zawsze zarabiali.
Wszelkie zgromadzone na zbiórce środki zostaną przekazane w darowiźnie Fundacji "Nanga" pamięci Tomka Mackiewicza i przesłane do Pakistanu. To będzie pierwsza samodzielna akcja nowo powstającej fundacji, której celem jest wspieranie ludzi wykluczonych i wyrównywanie szans rozwoju dzieci wychowujących się w trudnych środowiskach. Pomoc potrzebującym w Pakistanie wpisuje się w tę ideę.
Wcześniej rozpoczęto realizację projektu doprowadzenia wody pitnej do wioski Sair. W sierpniu tego roku ruszyła budowa wodociągu w dolinie Diamir. 150 rodzin, 750 osób będzie miało czystą wodę zarówno w lecie jak i w zimie. Kiedy spadnie śnieg, kobiety nie będą musiały nosić wody godzinami ze słonej rzeki leżącej kilka godzin drogi od wioski.
Mackiewicz doskonale znał to miejsce i ludzi tam mieszkających. Spędził z mieszkańcami mnóstwo czasu podczas poprzednich ekspedycji na Nangę Parbat.
- Oczywiście, Tomek nigdy nie przechodził obojętnie wobec ludzkiego cierpienia i potrzeb. Kiedykolwiek pojawiał się w Pakistanie, starał się dawać tym ludziom całego siebie. Z olbrzymią wrażliwością reagował na niesprawiedliwość. W Pakistanie był uwielbiany, mieszkańcy traktowali go tam wręcz jak świętego. Był ich przyjacielem, spał w ich domach, jadł z nimi, znał ich imiona i całe rodziny. Uwielbiał dzieci, które biegały i śmiały się, przyglądając się przechodzącym przez wioskę wyprawom. Mieszkańcy dolin Nangi, doliny Diamir i Rupal, nie byli dla niego bezimiennymi tragarzami, siłą roboczą, jaką są dla wielu wspinaczy z wypraw sponsorowanych czy komercyjnych. Zresztą podobne zjawisko ma miejsce w Nepalu. Niejednokrotnie zarówno Szerpowie w Nepalu, jak i pakistańscy mieszkańcy gór, pracujący jako tragarze przy wyprawach, nie są traktowani z należytym szacunkiem, jak ludzie, tacy sami jak my - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Anna Solska-Mackiewicz.
- Tomka to zawsze oburzało. Szanował każdego człowieka niezależnie od wydarzeń, jakie go w życiu spotkały, od statusu społecznego, czy stopnia zamożności i biedy. W Polsce oburzało go choćby pogardzanie alkoholikami czy ludźmi bezdomnymi. Często powtarzał, że każdy człowiek ma swoją godność i unikalną historię. A żaden z nas nie jest lepszy do człowieka, którego los pozbawił domu, zdrowia - kontynuuje Solska-Mackiewicz.
Sposób bycia wspinacza ma oddać w swoich działaniach nowo powstająca fundacja. Jego partnerka chce pomnażać energię Tomasza i pomagać innym dzięki temu, że jego historia zyskała tak dużą popularność.
- Mnóstwo ludzi pisze do mnie, że Tomek stał się dla nich inspiracją, dzięki której są w stanie realizować swoje plany. Te wiadomości wręcz mnie zachwyciły. Fundacja pomagałaby realizować projekty cechujące się solidarnością z innymi, pomnażaniem wspólnego dobra - tłumaczy partnerka Mackiewicza.
Wszystko zaczęło się od wiadomości, jaką Solska-Mackiewicz dostała od Oli Pustkowiak, która po historii na Nandze zebrała się w sobie, aby stworzyć centrum rehabilitacji dla dzieci niepełnosprawnych w Poznaniu. Na cześć Tomasza nazwała to miejsce Centrum Terapii Dzieci Himal.
- Powiedziała: "Pan Tomek dał mi siłę jako człowiek z niezwykłym charakterem. Chcę, żeby pani wiedziała, że od tamtego czasu jest twórcą i motorem napędowym Himala". To jedna z pięknych historii, o tym, jak wielką Tomek stał się inspiracją, jak ciągle czyni dobro, jakim był i jest darem dla świata - cieszy się Solska-Mackiewicz.
Andrzej Zawada: polska legenda alpinizmu. Piotr Trybalski: Był mistrzem autopromocji >>