"Zrobiłam co mogłam, podjęłam próbę zdobycia szczytu w dalekim od ideału stanie zdrowia. Poranek w dniu wyjścia i samopoczucie napawały optymizmem. Niestety wraz z wysokością było tylko gorzej. Zaczęłam zwracać wszystko, włącznie z wodą, lekami, o jedzeniu nie wspominając. Droga do C1, która ostatnio zajęła nam 4,5h z Bazy Wysuniętej, tym razem zamieniła się w dramat" - pisze Magdalena Gorzkowska na Instagramie.
Polka po tym, jak borykała się z poważnymi problemami zdrowotnymi, została ewakuowana helikopterem wojskowym do Skardu. To oznacza koniec jej marzeń o zdobyciu K2 tej zimy. Plan był taki, by w czwartek dotrzeć do obozu III (7300 m), a w nocy z 4 na 5 lutego zaatakować szczyt K2. Powrót do bazy zaplanowany był na 6 lutego.
"Pomijając już ogromne wycieńczenie, moja czołówka przestała działać. Wszystko to działo się w terenie lodowym o nachyleniu co najmniej 50 stopni, nic nie widząc musiałam w zupełnych ciemnościach przepinać sprzęt, nie będąc pewną, czy wybieram właściwą linę. Szukałam po omacku skał do złapania i jednocześnie musiałam mnóstwo siły wkładać we wbijanie raków w lód, gdyż nie mogłam odnaleźć stopni. W podobnych okolicznościach przebiegała dalsza wspinaczka, już nie tylko w terenie lodowym" - opisuje Gorzkowska.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Jest wdzięczna Oswaldowi Rodrigo Pereirze (to wspinający się reporter), który - choć sam stracił czucie w stopach i dłoniach - poczekał na Polkę, nie zostawił jej.
"Wiedziałam, że mimo wszystko musimy dotrzeć do C1. Wiatr wiał coraz silniejszy, temperatury przekraczały -40 stopni. Na ostatnich 50m dotarli do nas Szerpowie z herbatą i światłem. Już wtedy wiedziałam, że muszę ocenić realnie swoje siły i dalsze wyjście w górę jest głupotą" - relacjonuje.
W środowy poranek Gorzkowska obudziła się w fatalnym stanie, borykała się z ogromnym bólem brzucha i skurczami.
"Leki i 3 łyki herbaty zwróciłam natychmiast. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej schodzić. Nie było to proste, gdyż ból zaczął się nasilać, a wiedziałam, że muszę być maksymalnie skupiona na każdym ruchu i przepięciu liny" - pisze Gorzkowska, która - na szczęście - bezpiecznie pokonała drogę zjazdową. Następnie skontaktowała się z ubezpieczycielem, bo jej stan był bardzo zły.
"Jestem już w Skardu, samo zmniejszenie wysokości dało mi ogromną poprawę zdrowia. Po raz pierwszy od 5 dni mam apetyt i ustał ból. Dałam z siebie wszystko, nic więcej zrobić na tej wyprawie nie mogłam. Dziękuję Wam z całego serca, że byliście ze mną" - podsumowuje Gorzkowska.
"Himalaistka przebywa aktualnie w Skardu. Po konsultacji lekarskiej, zostanie podjęta decyzja o terminie powrotu do Polski" - przekazano w oficjalnym komunikacie, potwierdzającym koniec wyprawy.
Magdalena Gorzkowska mogła zostać pierwszą Polką, która stanie na szczycie K2. Ponad 30 lat temu na szczycie zameldowała się Wanda Rutkiewicz, która zdobyła K2 latem.
To, że zimowe wejście na K2 jest możliwe, pokazali Nepalczycy. Historycznego wyczynu dokonała 16 stycznia 10-osobowa grupa Szerpów: Mingma Gyalje Sherpa, Mingma David Sherpa, Mingma Tenzi Sherpa, Geljen Sherpa, Pem Chiri Sherpa, Dawa Temba Sherpa, Dawa Tenjin Sherpa, Kilu Pemba Sherpa, Sona Sherpa oraz Nirmal Purja. Ten ostatni jako jedyny wspinał się bez użycia dodatkowego tlenu.
Zobacz też:
"Nie chcieliśmy budzić kontrowersji". Mingma Gyalje Sherpa o zdobyciu K2
Przyjaciel Tomasza Mackiewicza. "Wierzył, że stanie się celebrytą"