"Witam wszystkich ze Skardu. Ze mną jest już dużo lepiej, choć jeszcze daleko do ideału" - mówi Magdalena Gorzkowska na Instagramie. Polska himalaistka powoli wraca do zdrowia po nieudanym ataku na szczyt K2 i ewakuacji do szpitala helikopterem.
Problemy zdrowotne Gorzkowskiej zaczęły się w drodze do obozu C1. Sytuacja zrobiła się bardzo poważna, bo nasza himalaistka zaczęła wszystko zwracać. Nie było mowy o dalszej wspinaczce. W środę obudziła się z silnym bólem brzucha i skurczami. Po pomoc wezwano helikopter wojskowy.
Polka planowała atak szczytowy w nocy z 4 na 5 lutego. Jej to się już nie uda, ale w okolicy szczytu jest wielu innych wspinaczy, którzy liczą, że będą warunki do tego, aby zdobyć K2. Była sprinterka za wszystkich mocno trzyma kciuki.
"Dzisiejsza noc jest bardzo ważna i przełomowa, bo na K2 walczy jeszcze sporo ludzi. Wszyscy są w obozie trzecim i za chwilę muszą wychodzić na szczyt. Tak naprawdę jest to jedyna i ostatnia szansa, aby wejść na wierzchołek. Wiem, że ekipa jest bardzo zmotywowana i wszyscy są mocni. Trochę się o nich martwię, ale trzymam mocno kciuki. Okno pogodowe jest bardzo krótkie i już jutro będą silne wiatry. Każda minuta jest bardzo ważna" - dodaje Gorzkowska.
28-latka miała wielką szansę, aby zapisać się w historii. Mogła zostać pierwszą Polką, która zimą zdobędzie szczyt K2. Plany jednak musi odłożyć na kolejne lata. W tej chwili czeka na możliwość powrotu do kraju.
Nieudany atak Magdaleny Gorzkowskiej na K2. Towarzysz Polki skomentował wyprawę >>
Co mogło się wydarzyć pod K2? Piotr Pustelnik komentuje >>
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach