Carlalberto Cimenti wraz ze swoim przyjacielem Patrickiem Negro wybrali się w góry Alta Valle Susa, które znajdują się w Piemoncie. Ich celem była trasa rzadko uczęszczana przez turystów i alpinistów, gdzie chcieli jeździć na nartach. W pewnym momencie doszło do tragedii.
Włoscy ratownicy górscy otrzymali sygnał z urządzenia ratunkowego. Przeprowadzono rekonesans przy pomocy lornetki i zauważono, że spadła lawina pomiędzy miastami Ceseza i Sauze di Cesena. Po chwili na miejsce wysłano helikopter.
Ratownicy górscy zabrali ze sobą psa tropiącego. Niestety, w miejscu lawiny niedługo później odnaleziono dwóch alpinistów. To był Cimenti i jego przyjaciel Negro.
- Za pomocą sond zidentyfikowaliśmy ciała dwóch narciarzy pod 2-metrową warstwą śniegu u podstawy lawiny, która zeszła w dół przez około 200 metrów - informują ratownicy.
Środowisko alpinistyczne szczególnie poruszyła śmierć Cimentiego. "Cala" był jednym z najlepszych włoskich wspinaczy. Zdobył wiele wymagających szczytów. Na koncie miał m.in. Nanga Parbat, Czo Oju, czy Manaslu. Jako pierwszy zdobył szczyt Gashebrum VII, a następnie zjechał z niego na nartach.
Włoch 14 lutego miał świętować 46. urodziny z żoną Eriką Siffredi. Zamiast tego dołączył do alpinistów, którzy stracili życie w górach. To kolejny tragiczny wypadek w ciągu ostatnich tygodni.
Na K2 zginęli Sergio Mingotte oraz Atanas Skatov. Od kilku dni trwają poszukiwania Muhammada Ali Sadpary, Johna Snorriego i Juana Pablo Mohra. Sezon jeszcze trwa, więc trzeba się liczyć z tym, że to nie koniec górskich tragedii.
Żona Tomasza Mackiewicza nie ma złudzeń. Już pożegnała zaginionego wspinacza >>
Dramat na K2. Nowe informacje ws. zaginionych wspinaczy. "Piloci przekraczają swoje granice" >>