Tylko u nas: Apel Łuszczka do Kowalczyk

Mistrz świata z 1978 roku poważnie obawia się o naszą najlepszą biegaczkę. Może trzeba zakończyć bogatą karierę sportową?

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Justyna Kowalczyk nie zdołała wspiąć się na Alpe Cermis. Kilkaset metrów przed metą rozegrał się dramat polskiej biegaczki. Osłabła, przewróciła się, zemdlała. Służby medyczne odwiozły ją do szpitala.

- Gdyby nie jej ambicja, to po prostu by zeszła wcześniej z trasy - mistrz świata w biegach (z 1978 roku) Józef Łuszczek rozpoczął rozmowę z Sportowymi Faktami. - Ale nie! Ona musiała walczyć do końca. Mimo że nie czuła się fizycznie idealnie. Zamiast powiedzieć: „dziękuję, nie dzisiaj”, to doprowadziła swój organizm do skrajnego wyczerpania. Trzymam kciuki, że to tylko omdlenie i już jutro wróci do treningu. Nie ma czasu na dłuższą przerwę w zajęciach.

Zwłaszcza, że za pięć tygodni najważniejsza impreza sezonu, mistrzostwa świata. Jak można poprawić formę Kowalczyk?

- Blado to widzę. Norweżki są o lata świetlne od reszty stawki, w tym i Justyny. To jest przepaść. Na dodatek nie tylko Bjoergen czy Johaug są w formie. Praktycznie cała reprezentacja Norwegii jest lepsza od całego świata. Mimo wszystko w miesiąc można sporo zmienić.

Trzeba zrezygnować z kolejnych zawodów Pucharu Świata?

- Tak. Nie ma innej możliwości. Jeżdżąc na kolejne imprezy, Justyna nie zbuduje formy. Trzeba się zaszyć w głuszy i przygotować odpowiedni plan treningowy, a potem go zrealizować. Sztab szkoleniowy Justyny, to doświadczeni ludzie, dadzą radę.

To wystarczy, aby powalczyć o medal w sprincie w stylu klasycznym i na 30 km „klasykiem”?

- Oczywiście, że nie wystarczy. Być może Bjoergen czy Johaug nie będzie się dało już dopaść. Dobrze, że Justyna koncentruje się tylko na klasyku. To daje nadzieję, iż przygotuje się odpowiednio.
Problem w tym, że ta mocna siła naszej zawodniczki, czyli „klasyk”, podczas Tour de Ski zawiodła. Kowalczyk przegrywała biegi w tym stylu.

- Przegrywała, bo nie jest dobrze przygotowana do sezonu. Jej forma jest daleka od ideału.

Dlaczego nie udało się wypracować formy? Kwestia późniejszego startu w przygotowaniach?

- Nie uważam, że te siedem tygodni opóźnienia w rozpoczęciu treningów można tak prosto przełożyć na to, w jakim teraz jesteśmy miejscu. Czynników pewnie było wiele.

A może chodzi o to, o czym polscy kibice aż się boją głośno rozmawiać. Może po prostu Kowalczyk nie jest w stanie już ścigać się na takim poziomie, jak przez ostatnie lata? Organizmu się nie oszuka.

- Dobrze, że pan to powiedział. Teraz na pana głowę spadną zarzuty, że wychyla się z takimi pomysłami. A tak na poważnie, obawiam się, że ma pan rację. Oczywiście chciałbym się mylić, ale na razie wszystko na to wskazuje. Dlatego teraz Justyna powinna postawić sobie jedno pytanie: czy bieganie sprawia mi przyjemność? Jeżeli tak, biegam dalej, przygotowuję się do MŚ. Jeżeli nie, odchodzę, kończę karierę. Powinna wziąć przykład z Adama Małysza, który moim zdaniem zakończył przygodę ze skocznią w idealnym momencie. Teraz kibice pamiętają jeszcze o Kowalczyk, jako o mistrzyni olimpijskiej z Soczi. Jednak kilka takich porażek, jak dzisiaj i jej wizerunek się diametralnie zmieni. Zapamiętamy ją jako ciągłą przegraną, zmęczoną, skwaszoną.

Rozmawiał Marek Bobakowski

Justyna Kowalczyk opuściła szpital, wszystko jest w porządku

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×