PAP/EPA / SRDJAN SUKI / Na zdjęciu: samochód zespołu McLaren-Honda

McLaren od lipca na silnikach Mercedesa?

Rafał Lichowicz

McLaren miał dać ostateczne ultimatum Hondzie na naprawę swojej jednostki napędowej. Japończycy muszą się uporać z niekonkurencyjnym silnikiem do GP Azerbejdżanu.

Dwa wyścigi pozostały Hondzie na udowodnienie McLarenowi, iż wspólny projekt ma sens kontynuacji w tym i kolejnych sezonach - informuje "Bild". Jeśli Japończycy nie dostarczą konkurencyjnego silnika w ciągu dwóch najbliższych wyścigów, zespół z Woking nie dokończy sezonu z Hondą.

Spekuluje się, że McLaren już od kilku miesięcy jest dogadany w sprawie ewentualnych dostaw silników jeszcze w tym roku z Mercedesem. Umowa mogłaby zostać podpisana natychmiast po zerwaniu kontraktu z Hondą.

"Auto Motor und Sport" twierdzi jednak, że McLaren z uwagi na podpisane kontrakty sponsorskie sam nie może wypowiedzieć umowy Hondzie i stosuje ogromne naciski, by to japoński koncern zakończył współpracę.

Przed rozpoczęciem weekendu w Kanadzie szef zespołu Zak Brown zapowiedział, że McLaren ma 90 dni na określenie swojej przyszłości po sezonie 2017. Inżynierowie muszą bowiem rozpocząć prace nad nowym samochodem wiedząc jaką jednostkę napędową będzie tenże posiadał.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Lewandowska chyba nigdy nie wyglądała piękniej 

Ultimatum postawił również Fernando Alonso, który podczas oficjalnej konferencji prasowej FIA ogłosił, iż podpisze kontrakt na kolejny sezon, jeśli McLaren wygra do września wyścig. Temat wydaje się w tej chwili nierealny, chyba, że bolidy otrzymają nowy silnik np. Mercedesa. Z Woking dochodziły wcześniej plotki jakoby zespół dysponował jednym z czołowych samochodów w sezonie 2017, czego nie widać jednak przez słabą pracę silnika.

McLaren wystąpi z całą pewnością w spółce z Hondą w GP Kanady i Azerbejdżanu. W lipcu karuzela F1 wkracza na klasyczne europejskie tory w Austrii, Wielkiej Brytanii i na Węgrzech.

< Przejdź na wp.pl