Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris podczas pit-stopu

F1. GP Australii. Kwarantanna dla pracowników McLarena i Haasa. Podejrzenie zarażenia koronawirusem

Łukasz Kuczera

Koronawirus wpływa na przygotowania do Grand Prix Australii. Trzy osoby po dotarciu do Melbourne poczuły się gorzej i w związku z obecną sytuacją, zostały poddane testom na obecność koronawirusa. Sprawa ma dotyczyć pracowników McLarena i Haasa.

Formuła 1 ma rozpocząć sezon zgodnie z planem - od Grand Prix Australii na torze Albert Park w najbliższy weekend, ale cały personel F1 został poproszony o to, by poważnie podejść do epidemii koronawirusa. Ostatnie sygnały z Melbourne dowodzą temu, że tak właśnie jest.

Według "Motorsportu", trzech pracowników miało zachorować po przylocie do Melbourne. Być może jest to tylko przeziębienie, ale w obliczu zagrożenia koronawirusem, zostali oni poddani testom na obecność groźnej choroby. Nieoficjalnie wiadomo, że ma chodzić o część załogi McLarena i Haasa.

Uzyskanie wyników testów na obecność koronawirusa zajmuje co najmniej kilkanaście godzin. Dlatego chore osoby zostały poddane kwarantannie w specjalnie utworzonym miejscu na torze Albert Park. W ten sposób F1 chce ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się groźnej choroby.

Pozostali pracownicy McLarena i Haasa wrócili do hotelu i tam mają przejść kwarantannę, nie mając kontaktu ze światem zewnętrznym.

Nie wiadomo, czy wykrycie koronawirusa u któregoś z członków załogi będzie mieć wpływ na decyzję o rozegraniu Grand Prix Australii. Chorzy pracownicy McLarena i Haasa przebywali w Melbourne od kilku dni i w padoku F1 mieli kontakt z innymi ludźmi. W przypadku wykrycia u nich choroby, może się okazać, że zarażeni zostali też członkowie kolejnych ekip.

Czytaj także:
Oto, dlaczego Kubica nie trafił do Audi
Red Bull nie zamierza odpuszczać FIA ws. afery z Ferrari

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
 

< Przejdź na wp.pl