Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Koronawirus. Kierowcom F1 grozi depresja. "Nie są nauczeni życia w kwarantannie"

Łukasz Kuczera

- Obawiam się, że wielu kierowców F1 zachoruje na depresję - twierdzi Siergiej Złobin, który przed laty był testerem we włoskim Minardi. Zdaniem Rosjanina, kierowcy nie są nauczeni życia w kwarantannie i siedzenia w domu.

Koronawirus rozprzestrzenia się po świecie, a Formuła 1 czeka aż sytuacja zacznie się poprawiać. Odwołano już osiem tegorocznych wyścigów F1, zamknięto fabryki zespołów. Najwcześniej samochody na torze zobaczymy w drugiej połowie czerwca, a to i tak optymistyczny scenariusz.

- Obawiam się, że wielu kierowców F1 zachoruje na depresję, będą też mocno się stresować. To wrażliwi ludzie, specjalna grupa sportowców - powiedział w rosyjskim "Sportboksie" Siergiej Złobin, który przed laty był testerem w Minardi.

- Kierowcy magazynują całą swoją energię, a następnie wypalają ją na torze. Bez wątpienia okres izolacji mocno na nich wpłynie. Oni nie są nauczeni życia w kwarantannie - dodał Rosjanin.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film 

Zdaniem byłego kierowcy, efekty obecnej sytuacji zobaczymy po wznowieniu rywalizacji w F1. Mniejsza liczba wyścigów spowoduje, że kierowcy będą narażeni na większy stres. Zwłaszcza ci, których umowy wygasają wraz z końcem sezonu 2020. Będą bowiem mieli niewiele czasu na udowodnienie swojej wartości.

- Zobaczymy wtedy wiele dziwnych wypadków i incydentów - zapowiedział Złobin.

49-latek odniósł się też do pomysłu Helmuta Marko, który chciał celowo zarazić kierowców Red Bull Racing koronawirusem. Wszystko po to, aby nabyli oni odporność przed groźną chorobą. - To mogło zabrzmieć bardzo ostro, ale obawiam się, że on miał rację. Jeśli ktoś ze świata F1, mający dostęp do porządnego systemu opieki medycznej i dysponującego dobrą kondycją, zostanie zarażony, to wszystko powinno skończyć się dobrze. Tacy ludzie regenerują się bardzo szybko - skomentował Rosjanin.

Złobin bardzo krytycznie ocenił też pomysł F1, by w czasie pandemii organizować wyścigi wirtualne i w ten sposób zająć kibiców i kierowców. - To jest jak jedzenie soi zamiast mięsa. Albo jedzenie steku w restauracji, podczas gdy tylko patrzysz. Czy od patrzenia będzie ci smakować? W motorsporcie chodzi o ryzyko, niebezpieczeństwo. Czy w wirtualnym wyścigu coś nam grozi? To kompletny nonsens - podsumował Rosjanin.

Czytaj także:
Koronawirus szansą dla Orlenu, by mieć zespół F1
Koronawirus nie powstrzyma Aston Martina

< Przejdź na wp.pl