Porażka na inaugurację - relacja z meczu Bourges Basket - Wisła Kraków

Mistrzynie Polski mimo dużej ambicji nie zdobyły we Francji kompletu punktów. Co prawda jeszcze w czwartej kwarcie prawie dogoniły rywala, lecz to on cieszył się po końcowej syrenie.

Wiślaczki nie rozpoczęły tego spotkania najlepiej. Już po paru minutach przegrywały 4:10, a ich postawa daleka była od polotu jaki prezentowały gospodynie. Wśród nich wyróżniała się Zoi Dimitrakou. Greczynka trafiała zarówno z dalszych odległości jak i półdystansu, dając w ten sposób przykład reszcie koleżanek. Gdy dołączyła do niej Emmeline Ndongue Francuzki odskoczyły na blisko dziesięć "oczek", a zdenerwowany trener Jose Ignacio Hernandez poprosił o czas.

W przypadku Białej Gwiazdy nie najlepiej funkcjonowała obrona. Przeciwniczki dosyć łatwo się przez nią przedzierały, co nie wróżyło dobrze wobec dalszych fragmentów. W ofensywie zaś jako jedyna skutecznością odznaczała się ewidentnie bardzo zmobilizowana Dóra Horti, jednak jej starania nie wystarczały do tego, by osiągnąć remis. Dopiero w końcówce uaktywniła się Petra Stampalija, dzięki czemu straty zostały przynajmniej w pewnym stopniu zniwelowane.

W drugiej kwarcie krakowianki ewidentnie starały się pójść za ciosem, ale cel wciąż pozostawał poza ich zasięgiem. Ekipa z Bourges doskonale zdawała sobie sprawę z rangi konfrontacji i czujnie reagowała na wydarzenia wokół. Jej szkoleniowiec dał szansę występu Pauline Krawczyk. Pochodząca z Poznania obwodowa od razu oddała kilka rzutów w kierunku kosza, tyle że ani razu nie powiększyła dorobku swojego teamu.

Tymczasem konsekwentna praca uczestnika kwietniowego turnieju FinalEight coraz bardziej dawała o sobie znać. Wreszcie oprócz wspomnianych dwóch podkoszowych instynktem strzeleckim wykazały się niższe dziewczyny, jak Anke De Mondt czy Cristina Ouvina. Po wzorcowo wykończonej kontrze przez tą drugą wynik na tablicy świetlnej brzmiał 23:21 i miejscowym przybyło powodów do zmartwień. Fakt faktem przed długą przerwą nie dały one się wyprzedzić, niemniej nie mogły być z siebie w pełni zadowolone.

Po zmianie stron postanowiły zrekompensować kibicom słabszy moment i odważnie ruszyły przed siebie. Jednakże drużyna spod Wawelu dowodzona przez duet DeMondt - Horti trzymała się dzielnie, wobec czego absolutnie nie należało przekreślać jej szans. Imponowała zwłaszcza Węgierka, która ewidentnie była tego dnia świetnie dysponowana. W porównaniu ze spotkaniami ligowymi pudłowała bardzo rzadko, na czym korzystał oczywiście cały kolektyw. Zresztą rozgrywające widząc popisy swojej partnerki chętnie podawały mnóstwo piłek w pole trzech sekund, gdzie z reguły się znajdowała. Niestety w tym samym okresie próbkę umiejętności dała Szwedka, Frida Eldebrink i to Bourges Basket wygrywał przed decydującą batalią 45:38

Ostatnie minuty przyniosły za sobą spore emocje. Mistrzynie Polski ani myślały odpuszczać, wspinając się dosłownie na wyżyny swoich umiejętności. Kawał pożytecznej roboty wykonywała Ouvina, która oprócz asystowania, królowała w przechwytach. Dobrymi zagraniami odznaczała się też Paulina Pawlak. To właśnie po trafieniu 28-latki krajowy potentat przegrywał jedynie 47:49, więc u osób związanych z klubem zagościła spora nadzieja na sukces.

Jednak około trzy minuty przed finiszem czar prysł. Niezmordowana Eldebrink wzięła ciężar odpowiedzialności na swoje barki, de facto w pojedynkę przesądzając o losach konfrontacji. Francuzki zasłużenie triumfowały 61:55, a Wiśle pozostaje szukać szczęścia w kolejnych starciach. Niewykluczone, iż przed następną kolejką do składu dołączy Tina Charles.

CJM Bourges Basket - Wisła Can Pack Kraków 61:55 (19:13, 8:8, 18:17, 16:17)

Bourges:
Frida Eldebrink 18, Emmeline Ndongue 15, Endene Miyem 10, Zoi Dimitrakou 8, Romane Bernies 6, Celine Dumerc 4, Paulina Krawczyk 0, Stephany Skrba 0, Christelle Diallo 0.

Wisła Can Pack:
Dora Horti 15, Anke DeMondt 13, Cristina Ouvina 10, Paulina Pawlak 8, Petra Stampalija 7, Katarzyna Krężel 2, Justyna Żurowska 0.

Źródło artykułu: