Grzegorz Surmacz: Moja kariera nabiera rozpędu

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

- Chciałem trafić do klubu z ambicjami, którego celem będzie gra w wielkim finale PLK. Ekscytują mnie występy w europejskich pucharach, będę miał co opowiadać wnukom - mówi nam Greg Surmacz, nowy koszykarz BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Zajął pan z Czarnymi Słupsk czwarte miejsce na koniec sezonu 2016/2017. Mimo wszystko chyba można to uznać za duży sukces, patrząc na to, co działo się w trakcie rozgrywek.[/b]

Grzegorz Surmacz, koszykarz BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski: Na początku sezonu były aspiracje medalowe, bo klub przecież ściągnął m.in. Stanley'a Burrella, który miał stworzyć świetny duet z Jerelem Blassingamem. Nie wypaliło. Później doszły do tego różne zawirowania w klubie - kłopoty z pieniędzmi, odejścia podstawowych zawodników. Nie było nam łatwo, ale po meczu wyjazdowym w Szczecinie uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie coś osiągnąć.

Złapaliśmy wspólny język. Po dojściu Anthony'ego Goodsa zaczęło to odpowiednio funkcjonować, trener Stelmahers dobrze poukładał drużynę, czego efektem było wyeliminowanie Anwilu w pierwszej rundzie play-off. Trochę żałujemy, że nie udało się wywalczyć brązowego medalu. Zabrakło trochę zdrowia i sił w tym "małym finale". Podsumowując - to był udany sezon pod względem drużynowym, jak i indywidualnym.

Jak odnalazł się pan w tym zamieszaniu, które zapanowało w klubie w trakcie rozgrywek?

To już nie pierwsza taka sytuacja w mojej karierze. Wcześniej mierzyłem się z podobnymi problemami - brak wypłat na czas, zmiany zawodników, trenerów. Wiem, jak to wszystko wygląda i jak sobie z tym radzić. Wiadomo, że gdzieś tam z tyłu głowy zawsze jest taka myśl, że klub może ogłosić upadłość i trzeba będzie szukać nowego miejsca pracy. Mimo wszystko starałem się skupić na koszykówce. Robiłem swoje na treningu, a jak wychodziłem na parkiet, to wszystkie problemy schodziły na dalszy plan.

Z problemami spotkał się pan m.in. w Anwilu Włocławek - było to w sezonie 2014/2015. Czy da się te sytuacje w jakikolwiek sposób porównać?

Wtedy kłopoty dotyczyły pieniędzy. Klub zalegał z wypłatami, ale ostatecznie wszystkie środki odzyskałem. Nie skończyło się tak źle, co miało wpływ na moje postrzeganie sytuacji w Słupsku. Dlatego od razu nie miałem w głowie czarnych myśli, spokojnie czekałem na rozwój wydarzeń.

ZOBACZ WIDEO Magia! Siedem najlepszych akcji finałów Ligi ACB!

Koledzy z drużyny też mieli takie podejście?

Nieco inaczej do sprawy podeszli młodsi gracze ze Stanów Zjednoczonych. Zwłaszcza Chavaughn Lewis miał z tym problem, przejmował się całą sytuacją. Podobnie było z Davidem Kravishem. My w szatni staraliśmy się im tłumaczyć, że wszystko będzie w porządku. Przekonywaliśmy, żeby zostali z nami i nie zmieniali klubu. Dużą rolę odegrał trener Stelmahers, który codziennie nas wspierał. Dobra atmosfera prowadziła nas do zwycięstw.

[b]

Jest pan w pełni rozliczony finansowo z Czarnymi Słupsk?[/b]

Większość kontraktu mam wypłacony. Do uregulowania pozostała niewielka suma.

Mam takie wrażenie, że pomimo odejścia ze Słupska, to nadal będzie pan kibicował klubowi. Co takiego jest w Czarnych, że koszykarze czują więź z tym zespołem?

Na pewno będę kibicował Czarnym. To tutaj odniosłem największe sukcesy w karierze. Nie ukrywam, że bardzo podoba mi się środowisko, które jest wokół klubu. Kibice robią znakomitą atmosferę. Jak tutaj grałeś, to stajesz się członkiem tej jednej, wielkiej rodziny Czarnych Słupsk. Podobnie było w przypadku Jarosława Mokrosa. Mimo że zdobył mistrzostwo Polski ze Stelmetem BC, to nadal czuje więź z Czarnymi. Interesuje się losami klubu, próbuje pomagać. Podobnie będzie ze mną.

Jarosław Mokros wpłacił pieniądze w akcji crowdfundingowej. Pan też dołożył swoją cegiełkę?

Dołożyłem, ale po prostu nie opublikowałem tego w sieci. Żona jest w ciąży, więc z tej okazji kupiliśmy piżamkę dla dziecka. Jak się urodzi córeczka, to wstawimy zdjęcie z logiem Czarnych. To będzie nasze wsparcie dla klubu, który tak wiele mi dał.

[b]

Nie chciał pan zostać na dłużej w Słupsku?[/b]

Otrzymałem jasną informację od władz klubu, że budżet będzie na minimalnym poziomie. To sprawiło, że nie chciałem stawiać ich w kłopotliwej sytuacji i po prostu zacząłem szukać nowego miejsca pracy. Ja miałem nieco większe aspiracje. Dopóki jestem w dobrej formie, to chcę grać o wyższe cele.

Po ostatnim sezonie wydaje się, że zasłużył pan na podwyżkę w kontrakcie.

Każdy zawodnik tak myśli. Koszykówka to jest biznes, więc nie ma co ukrywać faktu, że chce się zarabiać jak najwięcej, tak aby tobie i twojej rodzinie było jak najlepiej. Uważam, że to był dobry sezon w moim wykonaniu. Myślę, iż swoje zrobiła praca w okresie letnim. Do tego doszło sporo zaufanie od trenera Stelmahersa, który wierzył w moje umiejętności. Byłem kluczowym Polakiem w drużynie. Mogłem rozwinąć skrzydła.

To prawda, że z chęcią kontynuowałby pan współpracę z trenerem Stelmahersem?

Jak najbardziej. Złapaliśmy wspólny język. Nawet myślałem, że zostanie w PLK, ale ostatecznie wrócił na Łotwę. Będzie rywalizował w koszykarskiej Lidze Mistrzów. Będę mu kibicował, bo to bardzo pozytywny, ale zarazem wymagający trener. Ma ogromne doświadczenie. Przez wiele lat grał w Eurolidze, więc ma posłuch w szatni. Jego koszykarska wiedza jest imponująca.

[b]

Pana kariera również nabiera rozpędu, bo podpisał pan niedawno kontrakt z brązowym medalistą PLK. Ambicje klubu z Ostrowa Wielkopolskiego sięgają finału, a może nawet mistrzostwa Polski.[/b]

I o to mi właśnie chodziło. Chciałem trafić do klubu z ambicjami, którego celem będzie gra w wielkim finale. Jestem zadowolony, że udało mi się podpisać umowę w Ostrowie Wielkopolskim. Jak na razie trafiają do mnie same pozytywne opinie na temat tego klubu. Rzadko się takie sytuacje zdarzają, bo zwykle są jakieś negatywne zdania. Tutaj ich nie ma.

Do tego dochodzi gra w europejskich pucharach. To duże wyzwanie.

To prawda. Nie miałem jeszcze okazji grać w europejskich pucharach. To mnie ekscytuje. Fajnie będzie wpisać do swojego CV - uczestnik FIBA Europe Cup. Będę miał co opowiadać wnukom (śmiech).

Źródło artykułu: