Thomas Kelati: Nie zagrałem w NBA, bo nie byłem boiskowym egoistą

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Thomas Kelati
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Thomas Kelati

- Kiedyś jeden z trenerów z San Antonio Spurs powiedział mi: "jesteś świetnym koszykarzem, ale w NBA nie zagrasz, bo nie jesteś boiskowym egoistą." Swoich przyzwyczajeń nie zmieniłem, kocham grę zespołową - mówi Thomas Kelati, gracz Stelmetu Enei BC.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego od kilku meczów występuje pan w masce?[/b]

Thomas Kelati, koszykarz Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Na jednym z treningów zostałem przypadkowo uderzony łokciem w twarz. W pierwszej chwili pomyślałem, że mam złamany nos, ale badania wykazały uszkodzenie chrząstki. Mimo wszystko lekarze nakazali mi nosić specjalną maskę ochronną.

Patrząc na pana ostatnie dokonania statystyczne można wysnuć tezę, że maska nie przeszkadza podczas gry. To prawda?

Tak. Maska została świetnie zaprojektowana przez specjalistów w Świebodzinie. Jestem pod wrażeniem pracy tych ludzi. Maska jest bardzo komfortowa, lekka i praktycznie jej nie czuję w trakcie gry.

Podobno zyskał pan nowy przydomek "Batman".

Koledzy z drużyny żartują sobie ze mnie i mówią, że wyglądam jak Batman.

Niedawno Jure Drakslar, trener od przygotowania motorycznego w Stelmecie, umieścił w sieci film, w którym pokazał, jak pan pracuje nad formą na treningach. Powiem szczerze, iż byłem pod wrażeniem tego, że 35-letni zawodnik nadal jest w stanie tak ciężko pracować.

Nie jesteś pierwszą osobą, która mi o tym mówi. Zostałem nauczony tego, że wszystko trzeba wypracować na treningach. Nikt nic mi za darmo nie dał. Od początku swojej kariery trenerzy wbijali mi do głowy: "musisz ciężko pracować, jeśli chcesz coś osiągnąć". To, że mam 35 lat nie oznacza wcale, iż nie mogę już trenować. Dzięki pracy z Jure Drakslarem jestem nadal w stanie grać na wysokim poziomie. Pod względem fizycznym czuję się znakomicie.

Obawiał się pan ciężkich treningów u trenera Andreja Urlepa?

Nie, bo wiedziałem, że trener Urlep umiejętnie to wszystko zaplanuje. Trenujemy faktycznie ciężko, ale obciążenia są bardzo mądrze dobrane do naszych możliwości. Cały czas czujemy świeżość, nie jesteśmy przemęczeni. Mamy doświadczonych ludzi w drużynie, którzy wiedzą, że regeneracja w dniu wolnym jest bardzo ważna. Mamy ku temu możliwości i trzeba z tego korzystać. Ja dodatkowo pracuję z Jure, by jak najlepiej przygotować ciało do treningów. Jestem pod wrażeniem jego umiejętności i wiedzy.

Wielu mówiło tak: "Thomas Kelati się skończył, jego kolana są w stanie opłakanym, nic nie da Stelmetowi". Zaprzecza pan tym twierdzeniom.

Bardzo dobrze pamiętam te słowa. To było w momencie, gdy przychodziłem do Zielonej Góry. Czy się tym przejmowałem? Nie, bo wiedziałem na co mnie stać. Co prawda mam 35 lat, ale nadal pracuję ciężko na treningach, nie mam kontuzji, meczów nie opuszczam, gram solidne minuty. To młodsi koledzy opuszczają więcej spotkań i treningów z powodu urazów.

Co takiego zmienił trener Urlep, że zespół poprawił grę i wyniki?

Wprowadził dyscyplinę. W tym momencie każdy z nas zna swoją rolę w zespole, wie co ma robić i za co odpowiada. Tego wcześniej nieco brakowało. Trener Urlep na pierwszej rozmowie powiedział: "jest tutaj wielu zawodników, więc nie każdy będzie grał. Ale jeśli już wychodzisz na parkiet, to daj z siebie wszystko. Nie płacz, jeśli będzie to 5 czy 10 minut".

Myślę, że każdy zrozumiał to przesłanie. W ataku nasz system nieco się zmienił. Jest sporo zagrywek dla strzelców i naszych podkoszowych. Moja rola bardzo mi odpowiada. Co prawda wychodzę z ławki, ale w ataku mam sporo wolności. Często mam piłkę w rękach i potrafię zrobić z tego użytek. Myślę, że to z korzyścią dla mnie i zespołu.

Nie chodzi tylko o zdobywanie punktów, ale także kreowanie pozycji dla kolegów. To pana duży atut.

Koszykówka to moja pasja, staram się cieszyć grą. Nawet jak mam otwartą pozycję do rzutu, to myślę o tym, czy kolega z zespołu nie ma lepszej pozycji. Tak powinna wyglądać gra zespołowa.

Kiedyś jeden z trenerów San Antonio Spurs powiedział mi: "Thomas, jesteś świetnym graczem, ale w NBA nie zagrasz, bo nie jesteś boiskowym egoistą. Za bardzo myślisz o innych". Ta łatka szła za mną przez kolejne lata. Wielu trenerów w Europie powtarzało mi: "bądź większym egoistą". Mimo wszystko nie zmieniłem swoich przyzwyczajeń.

Po tym sezonie kończy się panu umowa ze Stelmetem Enea BC. Czy możemy spodziewać się tego, że zostanie pan na kolejne lata w Zielonej Górze?

To pytanie musisz skierować do władz klubu. Osobiście słyszałem różne głosy na temat mojej przyszłości w Stelmecie. Ja nad tym w tym momencie się nie zastanawiam. Myślę o tym, co jest teraz. A jest sporo do wygrania. Mistrzostwo Polski, awans do kolejnej rundy w Lidze Mistrzów. To wszystko jest w naszych rękach.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Przykry powrót Arkadiusza Milika - skrót meczu SSC Napoli - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: