Transfer Leończyka to duży sukces Trefla Sopot. Ma być filarem zespołu na lata

Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: Paweł Leończyk
Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: Paweł Leończyk

Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot, mówi o negocjacjach z Filipem Dylewiczem, pozyskaniu Pawła Leończyka, mniejszym budżecie i kolejnych ruchach klubu. - Nie byliśmy w stanie spełnić wymagań finansowych Dylewicza - komentuje.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy Filip Dylewicz nie będzie już grał w Treflu Sopot?[/b]

Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Był pierwszym zawodnikiem, z którym podjęliśmy rozmowy - już na początku maja złożyliśmy mu konkretną propozycję, dlatego Filip otrzymał sporo czasu do namysłu. Otrzymaliśmy od niego zwrotną informację, że przedstawiona oferta go nie satysfakcjonuje. Dylewicz przedstawił też swoje warunki, jednak nie były one możliwe do zaakceptowania.

I koniec negocjacji?

Nie udało nam się osiągnąć porozumienia z Filipem. "Dylu" otrzymał z naszej strony ofertę na dobrych warunkach, jednak jego wymagania okazały się wyższe. Warunki stawiane przez obie strony są na tyle odległe, że nie byliśmy w stanie uzyskać porozumienia satysfakcjonującego zarówno Filipa, jak i nas. Pamiętajmy, że mówimy o zawodniku już 38-letnim. Powtórzę: byliśmy daleko od rozwiązania satysfakcjonującego obie strony. Musieliśmy trwać przy swoim stanowisku, myśląc przede wszystkim o całym klubie.

Dość dziwny scenariusz. Wielu było przekonanych, że Dylewicz zakończy karierę właśnie w Treflu Sopot.

Też tak myśleliśmy. Filip nie zaakceptował naszej propozycji, a my nie byliśmy w stanie spełnić jego wymagań. Szanujemy jego decyzję.

Finanse czy może jednak zmiana wizji klubu?

Czynników było wiele - złożyliśmy mu konkretną propozycję i nie dogadaliśmy się. Jednak brak porozumienia z Filipem sprawił również, że zmieniliśmy koncepcję zespołu na najbliższy sezon.

Jak pan skomentuje informacje, że w klubie brakuje osoby, która by w twarz powiedziała Dylewiczowi, że jest niechciany w Trefla?

Trudno komentować informacje przekazywane przez anonimowe źródła, które nie były podczas naszych rozmów z Filipem. Fakt, że przedstawiliśmy mu ofertę na solidnym poziomie finansowym, jasno pokazuje, że naszym celem było dogadanie się z Dylewiczem i podpisanie nowego kontraktu. Rozmowy zaczęliśmy bardzo wcześnie i chcieliśmy mieć Filipa w naszym zespole na kolejny sezon. Nie udało się, ale absolutnie nie można powiedzieć, że "Dylu" był niechciany w Treflu.

Jak Dylewicz odmówił, to zaczęliście rozmowy z Leończykiem?

Tak. Dopiero wtedy rozpoczęliśmy poszukiwania nowego zawodnika. Pojawiła się możliwość pozyskania Pawła Leończyka. Wcześniej pierwszą opcją było przedłużenie kontraktu z Dylewiczem. Muszę jednak przyznać, że dość szybko udało nam się dojść do porozumienia.

Ale chyba nie jest wielką tajemnicą, że Leończyk zarabia znacznie więcej od Dylewicza.

Nie chcę tego komentować i wchodzić w szczegóły. Dysponujemy środkami, które pozwoliły nam podpisać Pawła, a jednocześnie mamy wciąż możliwość zatrudnienia zawodników na pozycje obwodowe. Szczegóły kontraktu  "Leona" i propozycji, jaką złożyliśmy Filipowi powinny zostać pomiędzy zainteresowanymi.

Sensacyjny transfer - z mistrza Polski do 10. zespołu minionych rozgrywek.

Mam takie wrażenie, że pozycja w tabeli nie do końca odzwierciedlała to, jak graliśmy przez cały fazę zasadniczą. Wygrywając jeden mecz więcej mogliśmy być nieco wyżej w hierarchii. Zbieg różnych czynników, w tym liczne kontuzje, sprawiły jednak, że wylądowaliśmy na 10. miejscu.

Sporym sukcesem dla klubu jest fakt wygrania rywalizacji o niego z Anwilem.

Nie traktuję tego w kategoriach rywalizacji czy wyścigu. Uważam, że sprowadzenie do naszego zespołu Pawła jest dużym sukcesem, cieszymy się, że w nowym sezonie będziemy mieć w składzie zawodnika z tak dużym doświadczeniem i umiejętnościami.

Zobacz także: Kamil Łączyński chce więcej zarabiać

Kolejnym sukcesem jest trzyletnia umowa.

To udowadnia, że chce on stać się ważną postacią i filarem Trefla na lata. Tym ruchem chcemy wszystkim pokazać, że z roku na rok odbudowujemy siłę Trefla. Poważnie myślimy o przyszłości. Naszym celem jest powrót do europejskich pucharów. Kiedy? Nie chcę deklarować dokładnego terminu.

Ale w najbliższym sezonie budżet klubu będzie niższy?

Tak, będzie to niższa kwota niż w zeszłym sezonie, ale postaramy się ją spożytkować w taki sposób, by zbudować możliwie najsilniejszą drużynę. Wydaje mi się, że pierwsze ruchy transferowe są bardzo pozytywne, dlatego nie jest powiedziane, że nasza siła na parkiecie będzie niższa.

Z czego to wynika?

Z historii. Nie tej zeszłorocznej, ale tej znacznie starszej. Mamy do spłacenia zadłużenie sprzed kilku lat.

Obie Trotter i Jermaine Love nadal będą grali w Treflu Sopot?

Rozmawiamy z Obiem, ale jego oczekiwania płacowe na ten moment są dla nas za wysokie. Na dziś nie udało nam się porozumieć. Podobnie wygląda sprawa z Jermainem. Jego zatrudniliśmy w trakcie sezonu na atrakcyjnych warunkach. Pokazał się ze świetnej strony i teraz oczekuje znacznie większej gaży. To jak najbardziej naturalne. Rozmawiamy, zobaczymy, co się wydarzy, dziś nie deklarujemy nic jednoznacznie. Cały czas penetrujemy rynek, aby mieć szerokie pole manewru.

Trefl Sopot szuka jeszcze dwóch zawodników?

Tak. Szukamy na rynku dwóch zagranicznych zawodników: rozgrywającego i rzucającego obrońcy.



Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Olimpiady Specjalne - rywalizowało 160 koszykarzy

Źródło artykułu: