PAP/EPA / Andrzej Lange / Trener reprezentacji Polski Fernando Santos podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw Europy z Albanią (09.09.23)

Kamery tego nie pokazały. Tak zachował się Santos zaraz po meczu z Albanią

MB

Selekcjoner reprezentacji Polski nie spieszył się jakoś szczególnie, aby znaleźć się w szatni po ostatnim gwizdku sędziego. Najpierw wszedł na boisko, by podziękować bohaterom spotkania w Tiranie.

Porażka z Albanią w ramach eliminacji do Euro 2024 może być gwoździem do "trumny" w karierze Fernando Santosa. Wedle naszych informacji (TUTAJ znajdziesz szczegóły >>) oraz wieści zebranych przez serwis TVP Sport (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ >>). Dni, a być może nawet godziny dzielą nas od zwolnienia Portugalczyka z obowiązków prowadzenia reprezentacji Polski.

Szkoleniowca nie bronią ani wyniki (zajmujemy obecnie przedostatnie miejsce w tabeli i walka o awans do ME mocno nam się skomplikowała), nie broni też atmosfera ciągłych skandali i oskarżeń. Jest bardzo źle, najgorzej od wielu, wielu lat.

Polscy dziennikarze, którzy obejrzeli spotkanie z Albanią z wysokości trybun stadionu w Tiranie, zwrócili uwagę na jedną sytuację. Taką, której nie wyłapały kamery telewizyjne.

ZOBACZ WIDEO: Klęska Fernando Santosa w reprezentacji Polski. "Nie zgadza się nic"
 

Otóż po ostatnim gwizdku sędziego Santos nie uciekł od razu do szatni, jak to często bywa z trenerami pokonanych zespołów. Portugalczyk robił wszystko, aby odciągnąć ten moment. Czyżby obawiał się, że właśnie w szatni będzie na niego czekał Cezary Kulesza z informacją o zwolnieniu?

Santos podszedł więc do sędziów, aby podziękować im za pracę, potem poklepał po plecach Roberta Lewandowskiego, podszedł też do innych piłkarzy. Spędził na murawie kilka dobrych minut.

< Przejdź na wp.pl