Newspix / WOJCIECH KLEPKA / CYFRASPORT / / Na zdjęciu: Rafał Rostkowski

Finał Ligi Mistrzów. Liverpool - Tottenham. Rafał Rostkowski rozwiał wątpliwości ws. rzutu karnego

Szymon Łożyński

W finale Ligi Mistrzów Liverpool wygrał z Tottenhamem 2:0. Spotkanie zaczęło się od kontrowersji, gdy Liverpool w 1. minucie otrzymał rzut karny za zagranie ręką Moussy Sissoko. Wątpliwości co do słuszności decyzji arbitra nie ma Rafał Rostkowski.

- Z sędziowskiego punktu widzenia nie było innej możliwości niż podyktowanie rzutu karnego. Sędzia Damir Skomina podjął dobrą decyzję na boisku. Do tego czteroosobowy niemiecko-holenderski zespół sędziów VAR, bardzo doświadczony, nie poprosił nawet głównego arbitra do monitora. To świadczy o tym, że sytuacja z ręką nie wzbudziła żadnych wątpliwości - podkreśla były polski sędzia międzynarodowy dla WP SportoweFakty.

- To była ręka odchylona nienaturalnie. Sissoko wszedł w pole karne, miał rękę wystawioną zupełnie niepotrzebnie. Może chciał zagrodzić piłce drogę, bo spodziewał się dośrodkowania i w sposób sprytny zasugerować, że ręką tłumaczy coś bramkarzowi. Tylko tak naprawdę co miałby mu tłumaczyć? Albo po prostu jest niefrasobliwym zawodnikiem i wystawił sobie rękę, bo wydawało mu się, że tak można. Nie ma sensownego usprawiedliwienia dla takiego postępowania. Podkreślam: Sissoko nie podniósł ręki przypadkowo i nie pozostawił sędziom cienia wątpliwości - dodaje Rafał Rostkowski.

Czytaj także: Michał Kołodziejczyk: Klopp, w końcu

W mediach społecznościowych kibice mieli jednak wątpliwości. Przede wszystkim dziwili się, dlaczego Damir Skomina nie sprawdził słuszności swojej decyzji na monitorze VAR. 

ZOBACZ WIDEO Rafał Gikiewicz o swojej liście celów: Przed nowym sezonem powstanie kolejna. 5 lat czekałem na powołanie 
- Sędzia główny powinien podejmować decyzję o rzucie karnym wtedy, kiedy jest go pewien. Skoro widział zagranie piłki ręką i stwierdził, że kwalifikowało się to na rzut karny, to go podyktował. Sędziowie VAR na powtórkach widzieli, że arbiter podjął dobrą decyzję, więc nie było sensu, żeby arbiter Skomina oglądał tę sytuację jeszcze sam na monitorze - wyjaśnia Rafał Rostkowski. 

Poza tym rzutem karnym, którego ostatecznie na gola zamienił Mohamed Salah, w sobotnim finale Ligi Mistrzów nie było większych kontrowersji. - Bardzo dobre sędziowanie. Oczywiście zdarzyły się jeden czy dwa małe błędy. Były to jednak drobiazgi, które nie miały wpływu na końcowy wynik - zapewnia rozmówca WP SportoweFakty.

Czytaj także: finał w Madrycie dla Liverpoolu

< Przejdź na wp.pl