Newspix / Łukasz Grochala / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

Dariusz Tuzimek: Boniek z troską pochylił się nad nędzą polskiej piłki klubowej (felieton)

Dariusz Tuzimek

Leo Beenhakker bywał atakowany przez Zbigniewa Bońka, który zawsze znalazł jakiegoś usłużnego dziennikarza, by wbić szpilę Holendrowi. Sędziwy trener mawiał wtedy: "O proszę… Odezwał się Mahomet ze swojej góry w Rzymie".

Beenhakker był wtedy - i pozostał do dzisiaj - jednym z nielicznych trenerów w tym kraju, który nigdy nie ulegał - kompletnie nieuzasadnionemu zresztą - kompleksowi niższości wobec Bońka. Miał o nim swoje zdanie, które nie bardzo nadaje się tu do cytowania. Czasy się zmieniły. Leo od dawna nie ma w polskiej piłce, ale nie zmieniło się to, że Boniek nadal przemawia jak Mahomet ze swojej góry. I nadal z Rzymu. Co mu oczywiście w ogóle nie przeszkadza w zarządzaniu największym związkiem sportowym w Polsce. Nie zmieniło się też to, że Boniek nadal potrafi znaleźć pożytecznych dziennikarzy, którzy chętnie robią za pas transmisyjny podający dalej jego przemyślenia. A jest co podawać.

W weekend prezes PZPN udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym pochylił się - z naprawdę głęboką troską - nad stanem polskiej piłki klubowej. Oczywiście nie po to, żeby się prezesom czy właścicielom klubów wtrącać, albo ich krytykować, ale żeby im - pogubionym owieczkom - pomóc odnaleźć drogę do profesjonalnego futbolu, którą przecież on - prezes - przeszedł zaprawiony w boju, niczym Ludowe Wojsko Polskie szlak bitewny od Lenino do Berlina.

Boniek, niczym "Wielki Nauczyciel", daje rady, podpowiada, oświeca, wyjaśnia. I to całkiem bezinteresownie. Czasem coś mu się tam lekko wyrwie, jakaś - na pewno niezamierzona przecież - krytyka prezesa Legii albo jego kolegów, no ale komu by się nie wyrwało... Powiedzcie sami, jak tu nerwy na wodzy w ogóle utrzymać, skoro on temu Mioduskiemu podpowiada, żeby nie kupował zawodnika X, a ten kupuje. A przecież on - Boniek od razu mu mówił, że nic z tego piłkarza nie będzie. On to wiedział od początku. No to słuchać człowieka trzeba, a nie "doradców w krawatach" - jak ich subtelnie szef związku nazywa.

ZOBACZ WIDEO: Championship. Kolejny bardzo dobry mecz Grabary! QPR - Huddersfield 1:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Marek Wawrzynowski: Zagadkowa forma Legii Warszawa - Czytaj więcej

Od razu, jako czytelnik tego wywiadu, czuję tę troskę prezesa PZPN o prywatne pieniądze Mioduskiego. Taką naprawdę szczerą, żeby "nie palił banknotów w kominku", bo przecież on - Boniek mu podpowie. A pewnie, domyślać tak się należy, nawet mógłby mu konkretnych ludzi polecić, którzy przypilnują panu Darkowi interesu. Bo Mioduski ma co prawda sukcesy w biznesie, ale futbol rządzi się swoimi prawami i tu się lepiej sprawdzają ludzie bardziej z charakteru, podobni do Bońka. Tacy, co to wiedzę mają, a i doradzić potrafią.

Co prawda ludzie złośliwi wpisują w komentarzach, że te porady Bońka jak naprawiać polski futbol klubowy to jednak nie mają głębi Rowu Mariańskiego i przypominają raczej brodzik przemyśleń, ale ci, co tak mówią, to nie ludzie, to wilki. Zamiast zbierać te perły z podłogi przez prezesa tak szczodrze rzucane, marudzą coś i narzekają. Niewdzięcznicy!

I w ogóle nie potrafią docenić wątku patriotycznego w sportowych zapatrywaniach prezesa PZPN, który zamiast "zagraniczniaków' widziałby najchętniej w defensywie Legii: Brozia, Czerwińskiego, Wieteskę i Jędrzejczyka, a w ofensywie: Furmana, Kucharczyka, Łukasika i Niezgodę. Redaktor przeprowadzający wywiad musiał być pod wrażeniem tej trzeźwej koncepcji Bońka, bo nawet nie jęknął. Dziennikarz młody, a proszę, w mig pojął genialność tego pomysłu i potencjał tak stworzonej drużyny. No i ta prostota! Po co kupować Vesovicia, Cafu czy Andre Martinsa, jak można było nie pozbywać się swoich chłopaków i budować europejską potęgę na Furmanie.

Straszne gapy w tej Legii, nic z futbolu nie rozumieją. Czemu? Na to też Boniek ma odpowiedź: "Dostrzegam brak zasobów ludzkich" - pada w wywiadzie. Widać korpo-mowa nie jest Bońkowi obca, choć sam w korporacjach nie pracował. Ale przecież jak kto zdolny, to i uczyć długo się nie musi. 

No więc co z tymi zasobami? Boniek mówi: "To już naprawdę nie moja wina, że klubowe korytarze są przepełnione niekompetencją". Rzeczywiście nie jego. Zabrał do związku np. dwóch Basałajów, Burlikowskiego, Majewskiego i innych. Naprawdę zrobił, co mógł. A czemu ta Legia taka dziś słaba? To też Boniek wie: "Siła trenera zależy od właściciela klubu. Uważam, że w Legii szkoleniowcy mogli sobie pozwolić na zbyt dużo. Brali, kogo chcieli, robili, co chcieli".

No tak, słuszna uwaga. Trenerów koniecznie trzeba wziąć za twarz, żeby nie podskakiwali. Boniek coś o tym wie. U siebie ma zawsze porządek. A głosy, że nie zapanował nad Adamem Nawałką na mundialu i że mu Brzęczek głupio przegrał Ligę Narodów, uznałbym za mocno krzywdzące i niesprawiedliwe. I tylko jedno zdanie Bońka, w tak znakomitym i przemyślanym wywiadzie, jest niepotrzebne: "Gdybym to ja był dyrektorem sportowym Legii, nie sprowadziłbym 90 procent piłkarzy, którzy w niej grają" - powiedział szef związku.

I nie o to chodzi, że prezes nie ma racji, bo - jak zwykle - na pewno ma. Tylko że taką deklaracją Boniek wystawia się na strzał i złośliwie komentarze, że już sobie roboty po prezesurze w PZPN szuka u Mioduskiego. Oj niepotrzebne to zupełnie, niepotrzebne... Ale dajmy spokój, wyrwało się po prostu, zapominamy.

Ktoś spyta: czemu Boniek w ogóle rozrabia temat klubów i wziął się za nasze drużyny ligowe? Jak sam mówi, wtrącać się nie chciał, ale musi. Bo na podstawie występów klubów w pucharach kibice oceniają, że "polska piłka leży i kwiczy". Czyli prezes związku reaguje, bo mu kluby dobrą opinię chcą zaszargać. On już postawił na nogi cały polski futbol, a ci w tych klubach niekompetentni, robią krecią robotę.

Nie dziwię się oburzeniu Bońka. Druga kadencja się kończy, tymczasem kluby mogą mu schrzanić cały bilans prezesury. A on przecież będzie odpowiadał tylko przed historią. Boniek zdążył już przecież naprawić szkolenie młodzieży; kiboli wygnał na dobre z naszego futbolu; finały Pucharu Polski są co roku organizacyjną perfekcją, nasze młodzieżówki leją rywali, a reprezentacja naszego kraju przywozi z turniejów medale. No tylko jeszcze ta liga kuleje. Dobrze, że się za nią już zabrał, to do końca swojej drugiej kadencji z tym też zrobi porządek.

Dariusz Tuzimek
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl