Vitezslav Lavicka: Polacy mają lepszą kadrę, Czesi piwo [WYWIAD]
- Ranking FIFA pokazuje prawdę. Polska reprezentacja osiąga solidne wyniki i ma bardzo dobrych zawodników. Dużo z nich gra za granicą, a do tego jest jeszcze gwiazda w postaci Roberta Lewandowskiego - mówi czeski trener Śląska Wrocław.
Vitezslav Lavicka od 3 stycznia 2019 roku pracuje WKS Śląsku Wrocław. Jego bilans to: 29 zwycięstw, 16 remisów, 26 porażek (bramki: 97:84). Śląsk za jego kadencji przegrał tylko cztery ligowe mecze u siebie i jest pod tym względem najlepszą drużyną z ekstraklasowego topu.
Maciej Piasecki, WP SportoweFakty: Jak się panu podoba polska ekstraklasa?
Vitezslav Lavicka, trener WKS Śląska Wrocław: Dla mnie i asystenta Zdenka Svobody to zupełnie nowe doświadczenie. Inny kraj, nowe środowisko. Najtrudniejsze było pierwsze pół roku. Graliśmy wtedy właściwie do przedostatniego meczu o utrzymanie drużyny w lidze. W kolejnym sezonie zaczęliśmy walczyć o coś więcej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawią piłkarze Legii w Dubaju
Polska da się lubić?
Jak najbardziej! Wrocław to bardzo ładne miasto, brałem to pod uwagę przy przenosinach. Najważniejsza była jednak chęć powrotu do walki o wysokie cele. Nie ma się co oszukiwać, życie to nie jest tylko piłka. Dolny Śląsk to urokliwy region, fajne miejsce do życia. We Wrocławiu można złapać odpowiedni balans pomiędzy piłką a czasem wolnym, bardziej prywatnym. Dodatkowo jest blisko do Czech. Urodziłem się w Pilźnie, wiele lat mieszkałem w Pradze, teraz przyszedł czas na Wrocław. Każde z tych miast ma w sobie coś wspólnego, bogatą i ciekawą historię.
Rodzinne Pilzno da się porównać z Wrocławiem?
Raczej trudno. W Pilźnie mamy jednak lepsze piwo.
Za to we Wrocławiu dobrze się pan czuje i wygrywa. Dlaczego zupełnie inaczej jest na wyjazdach?
Rzeczywiście, ta dysproporcja jest wyraźna. Było jednak kilka spotkań na wyjeździe, które zagraliśmy jesienią dobrze. Mecze z Pogonią Szczecin, Wisłą Płock, Zagłębiem Lubin... Straciliśmy sporo punktów w samych końcówkach. To chyba siedzi w psychice. Zabrakło trochę pewności siebie, odpowiedzialności. Właśnie wtedy powinniśmy mieć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. To trzeba poprawić, potrzebujemy punktów z wyjazdów.
Co jest dla pana najważniejsze w piłce?
Praca zespołowa. Jeśli masz dobrych zawodników, ale oni grają pod siebie, drużyna nie osiągnie niczego poważnego. Tak wynika z moich ponad dwudziestu lat doświadczenia w roli trenera. Zespół to najważniejszy zawodnik. Piłkarze powinni być tego świadomi. Solidne wykonanie treningu, dbanie o siebie poza zajęciami, wreszcie dyspozycja meczowa - to jest szalenie istotne.
Skoro praca zespołowa to podstawa, okres zamknięcia ligi ze względu na COVID-19 musiał być dla pana mocnym ciosem.
Najtrudniejsze było to, że wcześniej nikt nie miał do czynienia z taką sytuacją i musieliśmy się nauczyć funkcjonować na nowo. Trzeba było reagować właściwie z dnia na dzień. Nie mogliśmy się spotykać, wspólnie potrenować, zabrakło rytmu meczowego. Dużym wyzwaniem był też powrót do grania. Zaczynaliśmy od trenowania w dwójkach, trójkach. Później małe grupy, wreszcie szansa do trenowania razem. Po powrocie zdarzało się też, że z dnia na dzień trzeba było zmieniać plan taktyczny, bo któryś z zawodników miał pozytywny wynik testu. Do trudności dopisałbym również komunikację pomiędzy sztabem a zawodnikami.
Z czasów pańskiej gry w latach 80. jakiś Polak zapadł szczególnie w pamięć?
Polska nie może narzekać na brak dobrych piłkarzy w swojej historii. W erze mojego grania takim przykładem był Zbigniew Boniek, choć nie spotkaliśmy się na boisku. Tak się złożyło, że Juventus Turyn, w którym występował Boniek, grał przeciwko mojej Sparcie Praga. Ja byłem jednak wtedy "wypożyczony" do odbycia... przymusowej służby wojskowej. Moja okazja do gry przeciwko Polakom to 1983 rok i mecz Pucharu UEFA przeciwko Widzewowi Łódź. Dalej awansowała Sparta, ale oba mecze były bardzo wyrównane.
Ranking pokazuje prawdę. Polska reprezentacja osiąga solidne wyniki i ma bardzo dobrych zawodników. Dużo z nich gra za granicą, a do tego jest jeszcze gwiazda w postaci Roberta Lewandowskiego. Można powiedzieć, że Polacy mają lepszą kadrę, Czesi piwo. W Czechach sytuacja z reprezentacją wygląda trochę inaczej. Kadra jest mocno przebudowana, pojawiła się nowa generacja piłkarzy i oni powoli osiągają niezłe wyniki. Awansowali na Euro 2020, do tego pokazali też siłę w rozgrywkach Ligi Narodów, wskakując piętro wyżej. Nie zmienia to jednak położenia Czechów i Polaków w rankingu, wyżej jesteście wy i za to brawo. Ciekawe byłoby spotkanie naszych reprezentacji na Euro. Kto wie, może będzie ku temu okazja?
Wtedy na pewno wiem, do kogo zadzwonię!
Zapraszam! Przy porównaniu polsko-czeskim spojrzeć też warto na piłkę klubową. Tutaj Czesi są wyżej, mając więcej drużyn regularnie grających w europejskich pucharach. Dodatkowo te zespoły odnotowały sporo dobrych wyników, dzięki czemu ranking działa na naszą korzyść. To ważna perspektywa na kolejne lata. W Polsce jest z tym spory problem.
Jaki może być tego powód?
Podam przykład czeski. Pamiętam, że przed laty drużyny musiały mocno walczyć o swoje, stawiając na wzmocnienie kilku ośrodków takich jak Sparta, Slavia, Pilzno... Sporo dobrego zrobiła konkurencja wewnątrz ligi, gdzie trzeba było się mocno napocić, żeby wywalczyć przepustkę do Europy. W Polsce jest kilka drużyn, które próbowały punktować w europejskich rozgrywkach. Ostatnio Legia Warszawa, Lech Poznań czy Piast Gliwice. Trzeba inwestować w swoich, bo tylko mocna liga daje szanse zaistnienia w pucharach.
Lepiej gola nie stracić czy strzelić?
Liczy się balans. W defensywie musi być aktywność i organizacja gry. Istotna jest też jakość i dobra współpraca w połączeniu z efektywnością przekazywania piłki do ofensywy. Jedno bez drugiego nie zadziała. Na pewno łatwiej jest nauczyć drużynę organizacji, nie tylko w obronie, ale generalnie w defensywie. Potrzeba do tego odpowiedzialnych ludzi, którzy chcą się piłkarsko rozwijać. Trudniej jest nauczyć drużynę współpracy, zachowań indywidualnych, które prowadzą do jakości w ofensywie. Tam po prostu potrzeba efektywności dającej asysty i gole dla drużyny.
Śląsk naukę gry defensywnej ma już za sobą?
To otwarty proces. Trzeba to powtarzać w każdym cyklu treningu.
Powrót Wojciecha Golli może być największym transferem Śląska wiosną?
Wojtek Golla to jeden z naszych liderów, dlatego bardzo chcieliśmy, żeby przedłużył z nami umowę na kolejne lata. To bardzo fajny charakter, jedna z wiodących postaci szatni. Przerwa ze względu na COVID-19 trochę pomogła, Wojtek wrócił wcześniej, niż pierwotnie zakładano. Grał regularnie i dobrze, ale niestety powrót po kontuzji okazał się być przerwą pomiędzy jednym a drugim poważnym urazem. Jak znam Wojtka, znowu będzie chciał udowodnić swoją wartość i wrócić do nas, żeby pomóc. Chcemy jednak uniknąć pośpiechu. On sam wie, jaka czeka go droga. Na pewno nie jest tak, że będziemy teraz naciskać, żeby wrócił jak najszybciej. W grę wchodzi końcówka tego sezonu albo już kolejne rozgrywki. Nie będziemy się spieszyć.
Młodzieżowcy Śląska walczą o swoje. Dużo rozmawiamy z trenerami drugiej drużyny i zarządem o wprowadzaniu młodych piłkarzy do zespołu. W poprzednim sezonie Kuba Łabojko czy Przemek Płacheta przetarli szlak, dobrze się prezentując i zyskując uznanie w zagranicznych klubach. Obecnie Mateusz Praszelik, Marcel Zylla, do tego wychowankowie Śląska też starają się pukać do drzwi pierwszej drużyny. Wspominał pan o Szpakowskim, chłopak ma spory potencjał i pokazuje charakter do pracy. To jedna z możliwości na przyszłość, ale tych na pewno jest w klubie jeszcze więcej. Śląsk chce grać dobrą piłkę, zajmować jak najwyższe miejsca w tabeli, ale patrzymy też w przyszłość. Wkomponowanie do drużyny młodych piłkarzy to jeden z celów, który zakładamy od początku naszej pracy.
Jakieś sportowe postanowienia noworoczne?
Obyśmy nie zmienili kierunku, jaki obraliśmy. Z jednej strony jesteśmy zadowoleni, że gramy mecze, ale niestety, brakuje nam kibiców na trybunach. Oby to uległo zmianie. Piłka z kibicami na trybunach zyskuje jako produkt.
Znając kibiców Śląska, za rok będą przypominać, że od ostatniego mistrzostwa Polski mija równo dekada...
Dlatego właśnie cieszę się, że idziemy w dobrą stronę. Mamy respekt do rywali z ligi, ale wszyscy pracujemy na to, żeby stawiać kolejne kroki. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Śląsk jest ambitnym klubem i chcemy godnie reprezentować Wrocław i Dolny Śląsk.
Vitezslav Lavicka - urodzony 30 kwietnia 1963 roku w Pilźnie (Czechy). Grający na pozycji pomocnika w takich klubach jak: Skoda Pilzno; Sparta CKD Praga; Ruda Hvezda Cheb; Spartak Hradec Kralove; Sparta Praga; Bohemians Praga; AFK Chrudim (wszystkie Czechosłowacja/Czechy). Siedmiokrotny mistrz Czechosłowacji (lata 84-91). Od 1997 roku rozpoczął karierę trenerską. Dotychczasowe kluby: AFK Chrudim; Sparta Praga; Viktoria Zizkov; Slovan Liberec; reprezentacja Czech U-21; Sydney FC. Jako trener mistrz Czech (2006 ze Slovanem) oraz Australii (Sydney FC). Dodatkowo zdobywca Pucharu oraz Superpucharu Czech (oba w 2014). Od 3 stycznia 2019 roku trener WKS Śląska Wrocław.
Zobacz także: Sparing. Raków Częstochowa rozpoczął przygotowania od remisu
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Młody Polak z Manchesteru United dołączy do Śląska Wrocław? Trwają negocjacje