Newspix / Na zdjęciu: Kamil Glik

Kadra uzależniona od Kamila Glika (Opinia)

Mateusz Skwierawski

Kamil Glik mógł poczuć się, jakby dostał od Paulo Sousy "plaskacza". Od dziewięciu lat jest kluczowym graczem reprezentacji. Czy selekcjonerowi się to podoba czy nie, obrona kadry bez Glika wali się jak domek z kart.

Z Budapesztu Mateusz Skwierawski

Kamil Glik chyba niczego nie znosi tak źle, jak siedzenia na ławce rezerwowych. Ławka parzy go nawet w momencie, gdy ma kontuzję. Czasem obrońca zachowuje się, jakby miał po prostu obsesję grania. Czy go boli, czy odczuwa zmęczenie - chce być na boisku. Chyba tylko poważne złamanie przekonałoby piłkarza, że jednak pora odpocząć.

Glik od lat jest podstawowym graczem w swoich klubach. W Torino, AS Monaco i teraz Benevento prawie nie opuszczał spotkań, pauzując zazwyczaj w sytuacjach od niego niezależnych: związanych ze zdrowiem (rzadko) lub z powodu nadmiaru kartek. W drużynie narodowej nie było inaczej. Środkowy obrońca wskoczył do podstawowej jedenastki reprezentacji już w 2012 roku, w eliminacjach MŚ 2014.

Jeżeli nie był zawieszony, w meczach o punkty zaczynał od początku. Od dziewięciu lat takich spotkań uzbierał ponad pięćdziesiąt. Z ławki wszedł jedynie na mistrzostwach świata i spotkaniu z Kolumbią, zaraz po wyleczeniu kontuzji barku.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zostanie prezesem PZPN? "To byłaby wielka sprawa" 

A kiedy Glika brakowało - kadra była w opałach. Jak w meczu z Senegalem, otwierającym mundial w Rosji, który przegraliśmy 1:2. Podobnie w drugim grupowym spotkaniu tego turnieju z Kolumbią, który Biało-czerwoni przegrali 0:3. Czy ze Słowenią w eliminacjach Euro 2020. Wówczas nasza kadra poniosła jedyną porażkę w kwalifikacjach (0:2).

W czwartkowym meczu z Węgrami (3:3) Glik usiadł na ławce, ponieważ trener Paulo Sousa wymagał od niego zmiany stylu gry. Portugalczyk mówił o tym zawodnikowi wprost, swoje oczekiwania względem Glika przekazał nawet dziennikarzom. - On się czuje komfortowo, gdy bronimy blisko własnej bramki, bo nie jest szybki. Kamil musi to sobie rozważyć - tłumaczył Sousa.

I na tej podstawie selekcjoner zamienił Glika na Helika, co wywołało w naszej obronie dużo chaosu, bałaganu. Dopiero po zmianach, jakich trener dokonał podczas meczu, wprowadzając w tym gracza Benevento, w obronie polskiej kadry zapanował większy ład.

Złośliwie można powiedzieć, że Sousie od początku chodziło o Glika, tylko niewyraźnie napisał jego nazwisko i wyszło mu nazwisko gracza Barnsley FC. Wygląda na to, że portugalski trener będzie musiał się jednak przekonać do weterana obrony reprezentacji.

Paweł Kapusta: Debiut gorzki, ale z lukrem [KOMENTARZ]

Eliminacje MŚ 2022. Paulo Sousa przyznał się do błędu po meczu z Węgrami
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl