WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Borek

Mateusz Borek wplątany w aferę dyplomową. Komentator podjął radykalną decyzję

Robert Czykiel

Mateusz Borek na uczelni Zbigniewa D. zrobił licencjat i magisterkę. Komentator jednak zapewnia, że wykształcenie wyższe zdobył uczciwie. Spadł jednak na niego duży "hejt" aż w końcu miarka się przebrała.

Wciąż nie milkną echa afery dyplomowej, która wybuchła w środę. Zatrzymano Zbigniewa D., który miał handlować dyplomami wyższej uczelni. W sprawę są zamieszane gwiazdy polskiego sportu - Robert Lewandowski, Jacek Góralski, Arkadiusz Milik, czy Piotr Świerczewski.

W tekście Onetu pojawiła się także informacja, że prokuratura ma zabezpieczoną rozmowę naukowca z Mateuszem Borkiem. Słynny komentator pięć lat temu miał dziękować D. za przesłanie dyplomu.

Borek przyznał, że kilkanaście lat temu studiował na uczelni zatrzymanego Zbigniewa D. Licencjata i magisterkę jednak zrobił uczciwie. Wplątanie go w sprawę jednak doprowadziło do tego, w internecie spadł na niego duży "hejt".

Komentator w końcu stracił cierpliwość i w efekcie podjął radykalną decyzję. Ogłosił ją za pośrednictwem Twittera.

"Od dziś leci banik dla każdego durnia, który chce się wylansować durnym tekstem. Mój Twitter będzie od dziś miejscem dla mojej ekipy" - pisze i potem dodał. - "Idę spać. Szansa na ostatni hejt i obrażanie. Czas start. Wstanę rano, to idą bloczki".

Afera z dyplomami. Menedżerka Lewandowskiego zabrała głos >>

Cezary Kucharski skomentował aferę dyplomową. "Bliżej będzie do Monachium" >>

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo 

< Przejdź na wp.pl