Materiały prasowe / ZPRP / Na zdjęciu: szkoleniowiec reprezentacji Polski, Leszek Krowicki

Prawda wygodna dla związku. Umowa Leszka Krowickiego jednak bez klauzuli o wynikach?

Marcin Górczyński

Sprawa zwolnienia selekcjonera Leszka Krowickiego może mieć swój ciąg dalszy. Według naszych informacji, w umowie nie ma żadnych dodatkowych zapisów, w tym o możliwości przedwczesnego zakończenia współpracy z powodu braku awansu do igrzysk w Tokio.

Prezes Andrzej Kraśnicki bezpośrednio po zwolnieniu Leszka Krowickiego stwierdził: - Trener dostał możliwość odejścia za porozumieniem stron i honorowego pożegnania się, ale nie przyjął tej propozycji. Potem dodał w rozmowie z TVP Sport, że wszystkie kwestie finansowe zostały zakończone, co oznacza tyle, że na koncie byłego selekcjonera nie pojawią się już przelewy ze związku.

ZOBACZ: Górnik wznowił przygotowania

Rzeczywiście tak było, szkoleniowiec nie przyjął zaproponowanego,  niesatysfakcjonującego go rozwiązania. Leszek Krowicki odmówił medialnego komentarza, ale według naszych informacji w umowie nie znalazły się klauzule, uzależniające jego dalszą pracę od uzyskiwanych wyników. Tym samym nie było podstaw do zerwania obowiązującej do 2020 roku umowy bez wypłacenia odszkodowania.

ZOBACZ: Joanna Drabik blisko powrotu na parkiet

Dla porównania - jak czytamy w oświadczeniu związku - przyczyną wypowiedzenia jest utrata zaufania, spadek poziomu sportowego kadry oraz brak realizacji zobowiązań i celów sportowych.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa] 

- Nie wprowadził drużyny narodowej do MŚ 2019 i stracił szansę na udział drużyny w turnieju olimpijskim w Tokio 2020, a to było wyraźnie zapisane w załącznikach do umowy - twierdzi prezes Kraśnicki, cytowany przez "Przegląd Sportowy".

Racjonalnie podchodząc do sprawy, jeśli klauzula uzależniająca jego przyszłość od wyników znajdowałaby się w kontrakcie, to czemu ZPRP nie mógł zwolnić Krowickiego od razu po przegranym dwumeczu z Serbkami? Zamiast tego spotkał się z selekcjonerem kilka tygodni później, proponując mu ugodę i odejście za porozumieniem stron po wypłaceniu odprawy. 

Abstrahując od wyników i całej otoczki wokół kadry, trzeba zrozumieć, że selekcjoner walczy o swoje. W 2017 roku odszedł z czołowego klubu Bundesligi i zabezpieczył się na przyszłość, podpisując umowę do sierpnia 2020 roku. Po zwolnieniu tak naprawdę został na lodzie. U progu nowego zespoły mają gotowe sztaby trenerskie, więc wątpliwe, że nagle na biurku Krowickiego pojawią się dziesiątki ofert.

Sprawa może mieć swój ciąg dalszy w sądzie, choć jak udało nam się ustalić, selekcjoner nie groził procesem, tylko próbował zasięgnąć porady prawników. W międzyczasie na stronie związku ukazał się komunikat o zwolnieniu.

< Przejdź na wp.pl