Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Władimir Czagin

"To próba rozbicia Rosji". Nie chciał potępić Putina

Łukasz Kuczera

Kamaz nie wystartuje w najbliższym Rajdzie Dakar. Szef rosyjskiego zespołu nie zamierza podpisywać dokumentu FIA, który wyraża solidarność z narodem ukraińskim i potępia Władimira Putina. - To próba rozbicia naszego kraju - mówi Władimir Czagin.

W środę Kamaz oficjalnie ogłosił, że nie wystartuje w Rajdzie Dakar. To spore zaskoczenie, bo ciężarówki rosyjskiego producenta w ostatnich latach nie miały sobie równych w swojej kategorii. Jednak występ Rosjan w najtrudniejszej imprezie terenowej świata stał pod znakiem zapytania od wielu tygodni, a wszystko przez wojnę w Ukrainie.

Od marca FIA wymaga od Rosjan i Białorusinów startów pod neutralną flagą, a także parafowania specjalnego dokumentu o neutralności politycznej. W oświadczeniu sporządzonym przez światową federację sportowcy wyrażają solidarność z narodem ukraińskim i potępiają rosyjską inwazję. Dla kierowców i ekip, które często finansowane są przez reżim Władimira Putina, to warunek nie do przeskoczenia.

Kamaz murem za Putinem

- Negocjacje trwały od dłuższego czasu. Od czerwca staraliśmy się znaleźć jakiś sposób na udział w Dakarze. Byłoby to możliwe wyłącznie wtedy, gdybyśmy podpisali dokument potępiający specjalną operację wojskową (tak propaganda nazywa wojnę w Ukrainie - dop. aut.), decyzje rządu, naszego prezydenta i zgodzili się na występ pod neutralną flagą - powiedział w "Championat" Władimir Czagin, szef Kamaza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera? 

Dokument FIA musieliby podpisać wszyscy Rosjanie planujący pojawienie się na Dakarze - nie tylko kierowcy, ale też piloci, mechanicy czy nawet dziennikarze. - Każdy, kto ma rosyjski paszport. Nasza decyzje jest jednoznaczna. Takie warunki rywalizacji są nie do przyjęcia - dodał Czagin.

Zdaniem Czagina, rosyjscy sportowcy będą mogli powrócić do rywalizacji na Zachodzie w momencie, gdy w Ukrainie zapanuje pokój. - Wtedy sport będzie taki, jaki znaliśmy wcześniej, bo obecnie jest mieszany z polityką, konfliktami, itd. Zawsze wychodziliśmy z założenia, że sport jednoczy ludzi i narodowości. Teraz sama FIA próbuje rozbić Rosję, środowisko sportowe w naszym kraju. Nie pozwolimy na to. Stoimy murem za prezydentem Putinem. Nie damy się sprowokować - ogłosił szef Kamaza.

Rosjanie w ostatnich miesiącach robią wiele, aby nie podpisywać dokumentu FIA. Obawiają się bowiem o konsekwencje karne, bo uchwalone niedawno prawo pozwala skazać nawet na 15 lat więzienia za krytykę działań armii i wojny w Ukrainie. Dlatego Konstantin Żilcow, były pilot Krzysztofa Hołowczyca, przyjął obywatelstwo innego kraju przed najbliższym Rajdem Dakar. W przypadku innych kierowców modne stały się starty z licencją obcego państwa.

To wywołuje w Moskwie oskarżenia o zdradę. Czagin nie chce jednak potępiać rodaków. - Niech każdy obywatel Rosji sam decyduje, jak postąpić w takiej sytuacji. Co jest dla niego ważniejsze? Kariera czy oddanie ojczyźnie? Ja nie zamierzam nikogo osądzać - stwierdził w rozmowie z "Championat".

Sankcje dotykają Kamaza

Decyzja Kamaza o wycofaniu się z Dakaru może mieć też drugie dno. Sankcje zachodnich państw sprawiły, że rosyjski producent utracił dostęp do wielu części, przez co jego ciężarówki mogłyby nie być tak konkurencyjne w najbliższej edycji rajdu. W efekcie walka o zwycięstwo w sezonie 2023 mogłaby się okazać niemożliwa. 

- Kamaz znajduje się na szczycie listy rosyjskich przedsiębiorstw objętych sankcjami. Komisja Europejska zabroniła europejskim podmiotom utrzymywania stosunków handlowych z nami. To kolejny powód, dla którego nie możemy wziąć udziału w Dakarze - powiedział Czagin.

Rosjanie przeżywają też problemy finansowe. Wojnę w Ukrainie potępiły takie firmy jak Red Bull, Varta, Goodyear czy Wabco, które do niedawna współpracowały z Kamazem i dostarczały mu części w zamian za reklamę. Obecnie logotypów tych przedsiębiorstw próżno szukać na rosyjskich ciężarówkach. W ich miejsce pojawiły się jednak firmy powiązane z reżimem Putina.

- Nasi obecni partnerzy wyrazili zrozumienie w związku z wycofaniem się z Dakaru 2023. Dodam, że gdy wiosną nasi europejscy partnerzy byli zmuszeni rozwiązać z nami umowy, cieszyliśmy się, że rosyjskie firmy wyciągnęły do nas pomocną dłoń. Zwłaszcza dotyczy to Gazpromu - wyjawił Czagin, niejako potwierdzając, że Kamaz uzależniony jest od pieniędzy z Kremla.

Kamaz stał się hegemonem Dakaru w kategorii ciężarówek
W przyszłym roku zespół rajdowy Kamaza obchodzi 35-lecie istnienia, ale Dakar obejrzy w telewizji. Wojna w Ukrainie sprawiła, że ciężarówki tego producenta będzie można zobaczyć jedynie w terenowych mistrzostwach Rosji, a także w Silk Way Rally - rosyjskim odpowiedniku Rajdu Dakar.

- Silk Way Rally będzie rozgrywany w Rosji, bo obecnie trudno jest wyjść z tą imprezą poza granice naszego kraju. Jesteśmy jednak gotowi przyjąć zagranicznych sportowców i pokazać im nasze piękne tereny, krajobrazy - podsumował szef Kamaza.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Rosja zazdrości Kazachstanowi. "Gratulacje sąsiedzi"
Zdecydowany sprzeciw Rosjan. "Treść dokumentu ma charakter polityczny"

< Przejdź na wp.pl