Pewna grupa niszczy polskich trenerów - rozmowa z Piotrem Makowskim, byłym trenerem kadry Polski

Piotr Makowski złożył rezygnację ze stanowiska trenera polskiej kadry. W rozmowie z naszym serwisem wskazuje na główne problemy żeńskiej reprezentacji.

Damian Gapiński
Damian Gapiński
Damian Gapiński: Dlaczego pan zrezygnował? Piotr Makowski: Ze względów osobistych. Nie chcę kontynuować tego wątku i przy tej wersji pozostańmy.

W ostatnim czasie Anna Werblińska publicznie pana skrytykowała. Czy to miało wpływ na decyzję?

- Nie mnie oceniać, czy zawodniczka powinna postępować w ten sposób. Myślę sobie jednak, że dobrze się stało, że te słowa padły. Być może w końcu rozpocznie się w Polsce rozmowa na temat problemów żeńskiej reprezentacji. Temat jest bardzo szeroki. Są dwa skrajne bieguny. Z jednej strony jest Karol Bielecki, który niezależnie od tego co się dzieje, stawia się na zgrupowaniu kadry i z drugiej strony jest Anna Werblińska, która swego czasu odmówiła gry w reprezentacji Polski ze względu na obecność innych zawodniczek w kadrze. Miałem okazję pracować z jak się okazuje przyszłymi mistrzami świata - Dawidem Konarskim, Andrzejem Wroną, czy trenerem Antigą, a wcześniej zawodnikiem Stephanem Antigą. Oni pytali wówczas co zrobić, aby być w reprezentacji. Tutaj odnoszę wrażenie, że robi się wszystko, aby w tej kadrze nie być. Moja osoba to było dobre alibi. Mówiono, że nie dzwonię do zawodniczek i tak dalej. Mogę powiedzieć tylko tyle, że w 2013 roku dzwoniłem kilkadziesiąt razy. Anna Werblińska odebrała zaledwie kilka razy. Jednak prawda na temat problemów polskiej kadry jest znacznie szersza.
To może czas o tych problemach powiedzieć głośno?

- Jestem przekonany, że już wkrótce językiem obowiązującym w polskich ligach będzie angielski. Całkowicie zapominamy o swojej tożsamości. Zapominamy o tym, że zawodnicy i trenerzy jadący do pracy za granicą, muszą się uczyć miejscowego języka. Mam takie przykłady, bo córka mojego przyjaciela gra w Belgii i musi się uczyć francuskiego, bo w tym kantonie obowiązuje właśnie ten język. Jestem pewien, że trzeba znać języki i się ich uczyć. Jerzy Matlak żąda od dwóch zawodniczek, żeby uczyły się polskiego i robi się z tego powodu wielkie halo. Znam trenera Matlaka i wiem, że mówi w języku flamandzkim, francuskim, niemieckim i rosyjskim i widziałem go w akcji, ale nie mówi po angielsku. Tylko dlatego robi się z niego osobę niepełnosprawną. Jak popatrzymy na nasze ligi, to panuje opinia, że to co zagraniczne, jest lepsze. Zarzuca się polskim trenerom brak rozwoju. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że tylu szkoleń z udziałem wybitnych fachowców, ile mieliśmy tylko w ostatnim czasie, nie było nigdy. Każdy inny kraj mógłby się tym szczycić. Idźmy dalej - trener Adam Grabowski z połową budżetu w stosunku do swojego zagranicznego poprzednika, zdobył złoty medal. Jeszcze go nie zdobył, a już był zwolniony. Z mediów musiał się dowiadywać, jakim to jest niekompetentnym trenerem. Ktoś mu po prostu "szył buty". W końcu młode zawodniczki z Bydgoszczy idą do niego na trening i się zastanawiają, z kim mają do czynienia. Kolejny przykład - trener Kawka. Zwolniony, bo wyniki były niezadowalające. Jego zagraniczny następca nie jest jednak w stanie mu dorównać. Jest po prostu grupa ludzi, którym bardzo mocno zależy na tym, aby dyskredytować prace polskich trenerów. A przypomnę tylko, że jedynym trenerem, który dostał się w sportowej walce do Final Four jest Jerzy Matlak z PTPSem Piła. Wtedy, kiedy mogliśmy być światową potęgą, jedna z zawodniczek, zażądała usunięcia z kadry drugiej. I to nie są bzdury, które ja wymyślam, tylko to są fakty. W tej chwili polska kadra jest na 6. miejscu w rankingu europejskim, w światowym jesteśmy daleko. Ale to ranking europejski będzie decydował o awansie na igrzyska. My musimy zagrać dobry turniej w Baku, aby tę przewagę utrzymać. Dzisiaj furtek do awansu na igrzyska jest więcej, niż było cztery lata temu. O tym wszyscy zapominają. Dlatego kwestionowanie tego wszystkiego przez zawodniczkę, która też ma kilka grzechów związanych z kadrą na sumieniu, jest nie na miejscu.

Wypowiedź Anny Werblińskiej była zatem prowokacją mającą na celu odejście trenera?

- Ja się nad tym nie zastanawiam. Wiem, że powstała swego rodzaju dziura. Od ośmiu lat szkoliliśmy zawodniczki tak naprawdę po to, aby zarabiały pieniądze, a nie grały w siatkówkę. Od kilku lat próbujemy ją zasypać w różny sposób. Pozytywne jest to, że powstały Siatkarskie Ośrodki Szkolne, pracujemy nad systemem szkoleniowym. Otwarty na współpracę jest trener Hugh McCutcheon. To fachowiec dużej klasy. Trzeba tylko pojechać i rozmawiać z nim dalej. Byłem po słowie z trenerami brazylijskimi. Ten kierunek tworzenia systemu przy współpracy z najlepszymi trenerami należy bezwzględnie utrzymać.

Na krytykę pozwolił sobie również trener Andrzej Niemczyk.

- Andrzej Niemczyk? Taki autorytet od wielu lat powinien wykładać na uczelniach i uczyć młodych trenerów, jak właściwie szkolić zawodniczki. Nie wiem dlaczego tak nie jest. Wiem również, że trener Niemczyk chciał pracować w PZPS i klubach, ale nigdzie go nie ma. Na ten moment jest jedynie komentatorem w telewizji. Trzeba się nad tym również zastanowić, dlaczego tak się dzieje i nie wykorzystuje się takiego autorytetu. Dzisiaj wszyscy skupiają się jedynie na krytyce polskich trenerów. Jeszcze niedawno mówiliśmy, że mamy bardzo dobrych młodych trenerów w siatkówce męskiej. W tej chwili jest siedmiu trenerów zagranicznych i pięciu polskich. Czyli co? Krzysztof Stelmach w tamtym roku był dobry, a teraz jest zły? Uważam, że jest bardzo dobrym trenerem. Popatrzmy na Juergena Kloppa. Odnosił sukcesy z Borussią Dortmund, a w tej chwili jest na ostatnim miejscu Bundesligi, ale nikt nie wykonuje nerwowych ruchów. Dlatego chciałem bardzo mocno PZPS podziękować za to, że również był konsekwentny. Dbał o reprezentację, stworzono system stypendialny, można było ubezpieczyć kontrakty. Nie wiem, czemu zawodniczki z tego nie skorzystały. Zawodnicy ujawnili swoje przychody i nie mieli z tym problemu. Mamy przede wszystkim problem personalny. Jest 7-8 dobrych zawodniczek na pozycji atakującej. Ale wiadomo, że wszystkie nie mogą jednocześnie grać. Mamy natomiast problem na pozycji przyjmującej. Ich brakuje. Po pobycie w kadrze Wójcik, Paszek i Klaudia Kaczorowska grają systematycznie. To jest plus. Anna Werblińska mogłaby zostać gwiazdą światowego formatu. A jest najlepsza w Polsce. Paradoksalnie jedyny medal z kadrą zdobyła w czasie, gdy wspólnie z trenerem Matlakiem pracowałem w tej kadrze.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×