W tym artykule dowiesz się o:
Historyczna inauguracja
Po raz pierwszy w historii Pucharu Świata inauguracja cyklu następuje w Rosji. Międzynarodowa Federacja Narciarska postanowiła przenieść ją z Wisły do Niżnego Tagiłu i wygląda to na rozsądny ruch.
Z jednej strony może nie ma takiej pompy medialnej, jaka towarzyszy konkursom w Polsce, ale w Niżnym Tagile skoczkowie mogą rywalizować w iście zimowych warunkach. W Wiśle, na sztucznym śniegu, zawodnicy mieli znacznie trudniejsze wejście w sezon. Nie brakowało upadków i kiepskich opinii o przygotowaniu zeskoku.
Czytaj także: Świetny skok i spory zarobek. Pokaźna nagroda dla Kamila Stocha[nextpage]
O to toczy się walka
Tradycyjnie już zawodnicy walczyć będą o Kryształową Kulę, a bronić jej będzie Halvor Egner Granerud. To jednak nie wszystko. W sezonie 2021/22 odbędą się zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie. Część zawodników traktuje igrzyska jako imprezę docelową. Wspomniany Granerud wyżej stawia Puchar Świata.
Po drodze zawodników czekają dwa prestiżowe turnieje. To oczywiście Turniej Czterech Skoczni i Raw Air, który - miejmy nadzieje - na dobre wróci po przerwie spowodowanej pandemią. Tym razem nie odbędzie się natomiast turniej Willingen Six, który rozgrywany był od 2018 roku.
W marcu odbędzie się jeszcze jedna ważna impreza - mistrzostwa świata w lotach. To jedyny skalp, którego brakuje w karierze Kamila Stocha. Areną zmagań będzie mamut w Vikersund.
Czytaj też: To nie było planowane. Niżny Tagił reaguje na światową sytuację[nextpage]
Zmiany w drużynówce. Łagodniejsze przepisy COVID-owe
Z perspektywy skoczków doszło do jeszcze dwóch dość istotnych zmian. Po pierwsze - w zawodach drużynowych. FIS wprowadził odwrotną kolejność startu dla wszystkich grup w serii finałowej (nie tylko dla ostatniej - jak to miało miejsce do tej pory).
Złagodzone zostały także przepisy dotyczące koronawirusa. W poprzednim sezonie panowała zasada, że jeśli jeden zawodnik w kadrze otrzymał pozytywny wynik testu, cały zespół był izolowany i wykluczany ze startu. Teraz już tak nie będzie - jeśli koledzy zakażonego skoczka będą mieli negatywne wyniki, będą dopuszczeni do rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!
[nextpage]
Wielkie powroty
Jak co roku, u progu nowego sezonu, możemy mówić o wielkich powrotach i wielkich nieobecnych. Zacznijmy od tej pierwszej grupy. Już w piątek, w Niżnym Tagile, oglądaliśmy skoczków, którzy wracają do Pucharu Świata po bardzo długiej przerwie związanej z problemami zdrowotnymi. To Stephan Leyhe, Anders Fannemel oraz Killian Peier.[nextpage]
Wielcy nieobecni
Drugą grupę stanowią wielcy nieobecni. Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że to pierwszy sezon Pucharu Świata bez legendarnego Gregora Schlierenzauera. Austriak w ostatnich latach bezskutecznie próbował wrócić do czołówki. Brak powodzenia i problemy zdrowotne złożyły się na jego decyzję o końcu kariery.
Ze skoków zrezygnowali też weterani - Jernej Damjan oraz Dimitry Vassiliev, a także młodsi - Rok Justin i Vojtech Stursa.
W stawce zabraknie jednego z najbardziej perspektywicznych skoczków - Thomasa Aasena Markenga. Norweg próbował wrócić w poprzednim sezonie po ciężkiej kontuzji i zapowiadał się nieźle, ale kłopoty zdrowotne znów dały o sobie znać. [nextpage]
TVN wkracza do akcji
Kluczową zmianą dla polskich kibiców jest zmiana nadawcy zawodów Pucharu Świata. Fani przez lata przyzwyczaili się, że w paśmie otwartym konkursy transmituje Telewizja Polska. To już jednak przeszłość. TVP pokaże tylko polskie konkursy PŚ, a wszystkie zmagania skoczków będzie można śledzić w TVN.
Nowy nadawca zapowiada transmisje na najwyższym poziomie - z wykorzystaniem najnowszych technologii. Z TVP do TVN - za dyscypliną - przeszedł dobrze kojarzony ze skoków Sebastian Szczęsny. Wraz z Damianem Michałowskim będzie prowadził studio do zawodów PŚ.