WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak

Zaskakująca zmiana dotycząca Rosjan. "Trzeba dać im szansę"

Mateusz Puka

Wystarczyły trzy sezony, od kiedy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, by część polskiego środowiska sportowego zmieniła zdanie na temat ich udziału w rywalizacji międzynarodowej. Za powrotem opowiada się nawet były trener polskiej kadry.

Temat powrotu Rosjan do żużlowych mistrzostw świata wraca przy okazji praktycznie każdego turnieju Grand Prix. Występy w meczach ligowych pokazują, że Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta śmiało mogliby zagrozić dominacji Bartosza Zmarzlika i pewnie jako jedyni byliby dla niego realnym zagrożeniem. W ten sposób rywalizacja o mistrzostwo świata znów stałaby się ekscytująca.

To główny argument części środowiska żużlowego, które nie rozumie, dlaczego zawodnicy pochodzący z Rosji, a posiadający polskie obywatelstwo, otrzymali zgodę na jazdę w naszej lidze jako Polacy, a wciąż nie mogą choćby walczyć o powrót do mistrzostw świata. 

Warto przypomnieć, że FIM od razu po wybuchu wojny zawiesiła federację rosyjską, a wraz z nią, zawieszone zostały wszystkie licencje rosyjskich zawodników. Choć Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta wykorzystali fakt posiadania polskiego paszportu, to wystarczyło to tylko do otrzymania polskiej licencji krajowej i startów na krajowym "podwórku". PZM umywa więc ręce od "problemu" międzynarodowego, a FIM mówi, że nie ma prawnej możliwości przyznania zawodnikom kolejnych licencji, skoro ich dokumenty są w zawieszeniu. 

- Dla mnie nic w tej sprawie się nie zmieniło. Wojna w Ukrainie wciąż trwa, a sytuacja jest jeszcze dramatyczniejsza niż na początku wojny. Wciąż słyszymy o kolejnych bombach, które spadają na Kijów czy Lwów, śmierci niewinnych ludzi, a w takich okolicznościach nie ma mowy o zgodzie na start Rosjan w mistrzostwach świata. Ich powrót jest w tym momencie niemożliwy. FIM nie zmienił zdania w tej sprawie, a ja popieram ich stanowisko - komentuje specjalnie dla nas prezes PZM, Michał Sikora

ZOBACZ WIDEO: Wierzył w Pawła Przedpełskiego. "Zdecydowanie nie miałem racji"
 

Polski działacz jest znany z jednoznacznej postawy wobec Rosjan i od momentu wybuchu wojny bardzo skutecznie lobbuje za wykluczeniem zawodników z tego kraju z rywalizacji międzynarodowej. Ostatnio jednak nie może liczyć już na tak jednogłośne poparcie środowiska żużlowego w Polsce, bo to coraz częściej domaga się zmiany przepisów dotyczących Rosjan. 

Będą jeździć jako Polacy?!

- Rosja to dla mnie wciąż barbarzyński kraj, ale w tym przypadku mówimy o dopuszczeniu do jazdy dwóch zawodników, którzy mają polskie obywatelstwo i od lat mieszkają w Polsce. Skoro w innych dyscyplinach sportowcy mogą walczyć o medale, to ja nie widzę przeciwwskazań, by ta dwójka walczyła na arenie międzynarodowej pod polską flagą - przyznaje były trener reprezentacji Polski Marek Cieślak

Co ciekawe, jeszcze rok temu on sam należał do zaciekłych przeciwników powrotu Rosjan. - Ktoś może zarzucić mi, że przyzwyczaiłem się do wojny i dlatego zmieniam zdanie. Widzę jednak, że sankcje nie są konsekwentne i jeśli jest zgoda na powrót Rosjan na igrzyska, to nie rozumiem, dlaczego wciąż mamy blokować zawodników posiadających polskie paszporty, którzy mieszkają w Polsce, a ich dzieci chodzą tutaj do szkoły. Jak wytłumaczyć to, że Rosjanie mogą oklaskiwać swoich tenisistów, a w tak niszowym sporcie jak żużel my wciąż ich blokujemy. Trzy lata już byli zawieszeni, więc czas znowu dać im szansę - dodaje Cieślak. 

Choć jeszcze kilka miesięcy temu taki głos byłby szokiem. To podobnych opinii pojawiło się w ostatnim czasie coraz więcej i to nie tylko w mediach społecznościowych, ale także podczas transmisji telewizyjnych. Ostatnio na antenie Canal+ podobną opinię wygłosił były zawodnik, a dziś ekspert tej stacji, Patryk Malitowski.

- Doszło do dziwnej sytuacji, że pochodzący z Rosji Gleb Czugunow jest traktowany zupełnie inaczej niż swoi rodacy, a to tylko dlatego, że zmienił licencję jeszcze przed wojną. On może bez problemu występować w naszej reprezentacji tylko dlatego, że naszą licencję przyjął wcześniej niż Sajfutdinow i Łaguta. Przecież to taki sam Rosjanin jak ta dwójka - przyznaje Malitowski. 

Ciekawa rywalizacja ważniejsza niż polityka?

On jednak ma inne rozwiązanie niż Cieślak, który nie obawia się, że Rosjanie pod polską flagą mogą utrudnić występy w elicie naszym zawodnikom. - Powinni startować pod neutralną flagą jak sportowcy z tego kraju w innych dyscyplinach. Nie podoba mi się, że PZM inaczej traktuje tych zawodników tylko dlatego, że później zdecydowali się na zmianę licencji. Moim zdaniem to nie jest logiczne - dodaje. 

Obaj eksperci przyznają jednak, że kluczowym argumentem przemawiającym za zmianą stanowiska w tych dwóch przypadkach jest podniesienie poziomu sportowego mistrzostw świata. Bartosz Zmarzlik, wykorzystując zawieszenie swoich największych rywali, sięgnął już po dwa tytuły mistrzostw świata, a w tym roku nie powinien mieć większych problemów ze zdobyciem kolejnego.

- Mamy co prawda Jacka Holdera czy Fredrika Lindgrena, ale obaj są w stanie zagrozić mu tylko w pojedynczych rundach. Na przestrzeni całego sezonu dominacja Zmarzlika wydaje się niezagrożona. Powrót Rosjan sprawiłby, że mistrzostwa świata znów oglądałoby się z przyjemnością i wielkimi emocjami. Zdaję sobie sprawę, że prezes PZM ma swoje argumenty, ale ja w politykę nie chcę wchodzić - przyznaje na koniec Cieślak.

Trzeba jednak dodać, że to wciąż nie jest dominujący pogląd w środowisku, a większość klubów i działaczy nie chce słyszeć o jakichkolwiek zmianach dotyczących Rosjan w sporcie. Artiom Łaguta, ale także inny z Rosjan z polskim paszportem Wadim Tarasienko już zadeklarowali, że gdy tylko pojawiłaby się szansa na starty w Grand Prix jako Polacy, to oni bez wahania skorzystaliby z takiej opcji.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Gdzie te miliony? Polski mistrz wciąż musi pracować
Nie gryzie się w język ws. postawy Rybusa
KUP BILET na 2025 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową!

< Przejdź na wp.pl