Ambitne plany Amerykanów. W ciągu trzech lat zamierzają zdobyć medal DPŚ!

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Luke Becker w żółtym kasku
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Luke Becker w żółtym kasku

Choć w składzie reprezentacji USA na tegoroczny Drużynowy Puchar Świata zabrakło Grega Hancocka, to Amerykanie zdołali awansować do turnieju barażowego w Lesznie. Ambicje Stanów Zjednoczonych są jednak znacznie większe.

Przy okazji ubiegłorocznego barażu DPŚ, który odbył się w Manchesterze, Amerykanie postanowili odmłodzić swój skład. Greg Hancock oddał swoje miejsce w zespole juniorom. W miejsce czterokrotnego mistrza świata i Ricky'ego Wellsa pojechali Luke Becker i Broc Nicol.

Po tej decyzji na amerykański zespół, a zwłaszcza na Grega Hancocka, spadła lawina krytyki. Część środowiska żużlowego domagała się nawet zawieszenia 47-latka. Tak się jednak nie stało. Reprezentacja USA zajęła, zgodnie z przewidywaniami, ostatnie miejsce, ale nie zraziło to kierownictwa zespołu do dalszej pracy.

W Stanach Zjednoczonych powstał program "USA Team 2020", który ma na celu zbudowanie zespołu, który w ciągu najbliższych trzech lat będzie w stanie zająć miejsce na podium nie w barażu, a w finale DPŚ. - Wspólnie z Gregiem Hancockiem podjęliśmy decyzję, że damy szansę młodym zawodnikom, aby powoli budować drużynę. W kolejnych latach będziemy starali się poprawiać swoje wyniki, a naszym celem jest medal w 2020 roku - powiedział Lance King, menadżer reprezentacji USA.

Amerykanie posiadają przynajmniej kilku perspektywicznych zawodników. Do tego grona należą m.in. Max Ruml, Broc Nicol, Luke Becker, Gage Geist czy Dillon Ruml.

- Nasza wizja jest czymś w rodzaju planu pięcioletniego. Do tej pory cała odpowiedzialność spoczywała na barkach jednego zawodnika, Grega Hancocka. My chcemy zbudować zgrany zespół złożony z młodych chłopaków - dodał Steve Evans, związany z reprezentacją.

ZOBACZ WIDEO Borussia Dortmund tylko zremisowała z SC Freiburg. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Po raz ostatni Amerykanie sięgnęli po medal jeszcze w czasach DMŚ. Miało to miejsce w Coventry w roku 2000, kiedy reprezentacja USA zajęła trzecią lokatę. Rok później ostatni raz Stany Zjednoczone zameldowały się w finale. W najnowszej historii żużla największym sukcesem Amerykanów jest drugie miejsce w barażu w 2013 roku.

- Będziemy starać się nie tylko wyrównać, ale i poprawić tamten wynik. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z rezultatu, jaki osiągnęliśmy w tym roku. Czas jednak wrócić do ciężkiej pracy. Na początek chcemy, aby nasi młodzi zawodnicy przyjechali do Europy, aby móc się tutaj profesjonalnie ścigać - powiedział Evans.

W Lesznie Amerykanie zajęli w barażu czwarte miejsce, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie. Również reprezentanci tego kraju byli zadowoleni ze swoich wyników oraz możliwości startu w Polsce. Czeka ich teraz niezwykle ciężka praca, aby do 2020 roku osiągnąć swój cel.

Źródło artykułu: