Niespodziewana liderka polskiej kadry. "Marzenia się spełniają"

Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Joanna Jakieła
Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Joanna Jakieła

Przed pierwszym tygodniem zmagań w Pucharze Świata nikt na nią nie stawiał. 23-latka zaskoczyła w biegu indywidualnym, w którym była 28. Potem Joanna Jakieła pokazała, że to nie był przypadek.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska biathlonistka miała w tym sezonie zbierać doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Jednak Joanna Jakieła już w pierwszym starcie pokazała, że drzemią w niej duże możliwości. Dzięki dobremu strzelaniu w biegu indywidualnym długo utrzymywała się w czołówce. Ostatecznie zaliczyła dwa pudła i spadła na 28. miejsce. Jest to jednak jej najlepsza pozycja w karierze.

W sztafecie również zaprezentowała się dobrze. Wystartowała na drugim odcinku, była bezbłędna na strzelnicy i dobrze biegła. To sprawiło, że na jej zmianie reprezentacja Polski przesunęła się o dwie lokaty w górę.

Niespodziewana liderka 

- Takie wejście w sezon mnie nakręca. To pokazuje, że potrafię dobrze pobiec i bezbłędnie strzelić, czyli przełożyć to co robię na treningu na zawody. Wcześniej miałam z tym problem. Taki początek bardzo motywuje mnie do dalszej pracy, będę chciała jak najdłużej utrzymać taką skuteczność strzelecką - powiedziała w rozmowie ze stroną Polskiego Związku Biathlonu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Katarczycy się wściekli, gdy ją zobaczyli. To miss mundialu?

Jakieła imponuje dobrą formą na strzelnicy. Po biegu indywidualnym i sztafecie na trzydzieści prób spudłowała tylko dwukrotnie. I to w momencie, kiedy miała szansę na miejsce w czołowej dziesiątce biegu indywidualnego.

Polce brakuje jeszcze doświadczenia. Widać to było podczas sztafety. - W trakcie biegu nie czułam wcale, że tak mocno ruszyłam. Może w głowie pojawiła się myśl, że to tylko 6km, więc trzeba ruszyć szybciej. Niestety chyba się to trochę odbiło na mojej dyspozycji na ostatnim okrążeniu. Następnym razem muszę ruszyć mądrzej. Lepiej stracić na początku pięć sekund, żeby w końcówce być szybszym o dwadzieścia - oceniła.

Przełamuje swoje granice

Jakieła punktowała także w sprincie i biegu pościgowym. W tym ostatnim była 26., co jest jej najlepszym wynikiem w karierze. To zresztą jej ulubiona konkurencja. Przyznała, że bezpośrednia rywalizacja ją napędza do jeszcze lepszych występów.

- Każdego dnia przełamuję swoją granicę. W środę cieszyłam się z pierwszych punktów, w czwartek pierwsze czyste strzelanie, które pozwoliło mi jeszcze bardziej uwierzyć w siebie, a dzisiaj pierwszy awans do biegu pościgowego. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, stawiam sobie kolejne cele do zrealizowania na ten sezon. Staram się zachować przy tym chłodną głowę, ale mierzę wysoko - powiedziała Jakieła.

Nie mogła spać po dobrym biegu

Po pierwszym punktowym występie Polka miała problem z opanowaniem emocji. Nie mogła spać, odbierała sporo gratulacji. Wygląda na to, że musi się przyzwyczaić do udanych występów.

- Wrażenia z pierwszego biegu pościgowego w Pucharze Świata jak najbardziej pozytywne. Wyścig był szalony, szybka trasa, wszystko się rozstrzygało na strzelnicy. Miałam wskazówki od trenerów, które mam miejsce i co mam robić. Raczej się nie porównywałam z innymi zawodniczkami na trasie, starałam się skupić na swojej trasie, ale zwróciłam uwagę, gdy koło mnie przebiegała Denise Herrmann. Marzenia się spełniają - powiedziała Jakieła.

W strzelaniu jest jak dotąd najlepszą z Polek. Przyznała, że jest w życiowej formie. To zasługa nie tylko trenera narodowej kadry Tobiasa Torgersena, ale także taty Adama Jakieły i Aleksandra Wierietielnego, z którymi współpracowała w klubie.

Czytaj także:
Szwedki i Norwegowie najlepsi w sztafetach. Dalekie miejsca Polaków
Jessica Diggins najlepsza w biegu na 10 kilometrów. Kolejne punkty reprezentantki Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty