"Przegląd Sportowy" donosi o problemach z kadrą polskich bobsleistów. O tej porze roku wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik, ale nie w naszej reprezentacji. We wrześniu Janis Minins zrezygnował ze stanowiska selekcjonera, a nowego trenera kadry nie widać.
Łotysz miał dość małych pieniędzy przeznaczonych na kadrę i kiepskich perspektyw. Wprowadził Polaków na IO w Pjongczangu, jednak potem znowu widać było pustki w kasie. Trenera nie ma, nowego nie widać, zawodnicy nie wiedzą, co się dzieje.
- Jesteśmy drużyną na TOP 10 Pucharu Świata, a nas nie ma. Wszyscy o nas dopytują, a my nic nie wiemy. Przecież to kpina. Od dwóch tygodni powinniśmy jeździć po lodzie. Nie jeździmy - powiedział podstawowy pilot i lider reprezentacji Mateusz Luty.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem
Dodał w "PS", że wywieranie nacisku na związek niczego nie daje. Pod koniec listopada kadra powinna pojechać na zawody w Pucharze Europy, ale raczej do tego nie dojdzie, bo zawodnicy nie odbyli nawet jednego zgrupowania.
Prezes Polski Związek Bobslei i Skeletonu, Marek Wiśniowski, powiedział, że rozmawia z kandydatami na trenera kadry, jednak szybko rezygnuje, kiedy słyszy ich żądania finansowe. Niemniej - związek jest na finiszu rozmów z dwoma kandydatami i być może jeszcze w tym tygodniu poznamy nazwisko nowego selekcjonera.
- Nie planujemy zgrupowań, bo to powinien zrobić nowy trener wedle własnej wizji. Liczymy, że zawodnicy pomimo sytuacji z nami zostaną. Jeszcze nie jest za późno na treningi na lodzie, jak również na przygotowania do mistrzostw świata w Altenbergu - to słowa prezes PZBiS, Marka Wiśniowskiego.
CZYTAJ TAKŻE Najwyższe w historii miejsce Polaków na bobslejowych mistrzostwach Europy
CZYTAJ TAKŻE Pośmiertne uhonorowanie amerykańskiego bobsleisty. MKOl przyznał Stevenowi Holcombowi srebrny medal