Przed kilkoma dniami Krzysztof Głowacki oficjalnie dowiedział się o czteroletniej dyskwalifikacji. Na początku nie chciał komentować sprawy. Skończyło się na oświadczeniu.
Więcej o jego problemach tutaj -->> Potężna kara. Brytyjczyk poinformował o dopingowej wpadce Polaka
Teraz zdecydował się jednak na wywiad. Jego fragmenty zostały już opublikowane na stronie internetowej TVP Sport.
Głowacki przedstawia swoją wersję. - Przyznaj się, że brałeś. Przyznaj się. Grożą ci cztery lata, ale jak się przyznasz, to dostaniesz dwa lata. Ale ja mówię: do czego mam się przyznać? - można usłyszeć.
ZOBACZ WIDEO: Padło pytanie o kasę. Szef KSW odpowiada wprost
Niedozwoloną substancję w organizmie Polaka wykryto po jego walce z Richardem Riakporhe. Odbyła się ona... 21 stycznia zeszłego roku. Brytyjska Agencja Antydopingowa (UKAD) przekazała zawodnikowi wiadomość o zawieszeniu dopiero 6 kwietnia, a do informacji publicznej wszystko trafiło dopiero 2 stycznia 2024 roku.
- Nie wiemy dlaczego ta informacja tak długo była utrzymywana w tajemnicy - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).
Zdradził jednak, że Brytyjska Agencja Antydopingowa (UKAD) nie złamała żadnych przepisów i nie doszło do żadnych zaniedbań. - Generalnie informuje się w takich przypadkach właściwą federację międzynarodową i Światową Agencję Antydopingową - wyjaśnił.
Jasne stanowisko. "Nic nie brałem"
Stanowisko Polaka jest jasne. Do stosowania dopingu się nie przyznaje. - Oczywiście, że nie stosowałem dopingu. Nie mam sobie nic do zarzucenia - mówił stanowczo w rozmowie z TVP Sport.
- Ja nic nie brałem. No chyba, że daliście mi w Anglii coś do jedzenia. Bo ja naprawdę nic nie brałem - Głowacki takie słowa kierował do przedstawicieli UKAD w czasie dochodzenia.
Zdradził, że trwało ono pół roku, ale nic nie dało i było - delikatnie mówiąc - dziwne. Rozmowy z przedstawicielami UKAD były prowadzone tylko przez "FaceTime" i generalnie niczego konkretnego nie dawały. Oprócz tego, że Brytyjczycy ciągle namawiali go, żeby się przyznał.
Głowacki zaapelował do swoich fanów przyznając, żeby ci "nie dali się zwieść". Z całej sytuacji wyciągnął jednak pewien pozytyw. Jaki? - Myślę, że dalej tkwił bym w tym boksie, gdzie są tylko układy, układziki. Promotorzy rządzą, a pięściarze są marionetkami - zakończył.
Kara Głowackiego biegnie od 6 kwietnia 2023 roku i upływa 5 kwietnia 2027 roku o godzinie 23:59. Ten w grudniu zakończył jednak karierę bokserską, a od połowy poprzedniego roku jest zawodnikiem KSW.
Tam kara go nie obowiązuje. - Federacja nie wdrożyła przepisów antydopingowych, więc ta kara bezpośredniego przełożenia na rywalizację w KSW nie ma - wytłumaczył nam wszystko Rynkowski.
Zobacz także:
Głowacki wydał oświadczenie ws. dopingu. Pisze o tym, że... nie odczytał maila na czas
Dopingowa wpadka Krzysztofa Głowackiego. Jest reakcja KSW