Rywalizacja Ukraińskiego mistrza z "Olbrzymem z Wilmslow" przybrała bardzo nieoczekiwany przebieg. Nad wydarzeniami w ringu panował Tyson Fury, który ku zaskoczeniu wszystkich ekspertów i bukmacherów rozprawił się z Władimirem Kliczką.
Brytyjczyk przyznaje, że do tamtej walki nie wyszedł w optymalnej formie.
- Ludzie tego nie wiedzą ale przed walką z Władimirem strasznie słabo prezentowałem się na sparingach. Nie byłem w stanie dobrze przeboksować dwóch, trzech rund, nie miałem na nic siły. Miałem kompletnie pusty bak. Usiadłem ze swoim sztabem i uznaliśmy, że jest to przyczyną zbijania wagi. Zgrupowanie przerodziło się nie w obóz treningowy a obóz zrzucania wagi. Wyszedłem do tej walki przygotowany w 50 procentach, a i tak zdołałem pokonać wielkiego mistrza - skomentował Fury.
"Olbrzym z Wilmslow" potwierdził również, że błogosławieństwem dla niego było przesunięcie walki o dwa tygodnie ze względu na kontuzję łydki, której nabawił się Kliczko.
- To była świetna informacja dla mnie. Tydzień przed walką załatwiliśmy wszystkie prasowe sprawy i wróciliśmy na swoje obozy. Wtedy Kliczko potwierdził, że ma kontuzję łydki. To było dla mnie błogosławieństwo ponieważ przed walką byłem bardzo chory i osłabiony, straciłem wtedy dużo wagi - zaznaczył 30-latek
Już 1 grudnia dojdzie do starcia pomiędzy posiadaczem pasa mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej - Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO) a Tysonem Furym. Pojedynek jest jedną z najbardziej wyczekiwanych walk ostatnich lat w wadze ciężkiej. Faworytem bukmacherów jest obrońca tytułu.
ZOBACZ WIDEO Artur Szpilka o wygranej z Wachem i zadymie pod ringiem