Pierwszy pojedynek obu pięściarzy odbył się 4 sierpnia 2018 roku w Hotelu Hard Rock w Atlantic City. Siergiej Kowaliow przystępował do walki jako mistrz świata federacji WBO wagi półciężkiej oraz zdecydowany faworyt bukmacherów. Eleider Alvarez przed starciem legitymował się rekordem dwudziestu trzech zwycięstw, w tym jedenastu przed czasem.
W pierwszych dwóch odsłonach potyczki całkiem dobrze radził sobie pretendent do tytułu, choć tempo walki nie porywało. W kolejnych rundach do głosu dochodził "Krusher", który celniej trafiał Kolumbijczyka. Czwarta runda to popis Kowaliowa, który po skutecznych uderzeniach na dół, trafił mocnym prawym sierpowym. 34-letni Alvarez musiał bronić się przed nokautem. Wykazał się on jednak twardą szczęką oraz ambicją i zdołał dotrwać do gongu kończącego rundę. Przewaga mistrza świata powiększała się. Dość niespodziewanie, w siódmej odsłonie Rosjanin zainkasował piekielny prawy, który powalił go na deski. Wyraźnie oszołomiony Kowaliow wstał na osiem, jednak pretendent do tytułu nie miał zamiaru wypuścić okazji z rąk. Dwukrotnie jeszcze posłał na deski "Krushera" zmuszając sędziego ringowego do zakończenia pojedynku.
Świetne widowisko, które zafundowali pięściarze kibicom zgromadzonym w Atlantic City, przyczyniło się do organizacji rewanżowej potyczki. W trudnej sytuacji przed walką znalazł się Siergiej Kowaliow, który został oskarżony o pobicie modelki - Jamie Frontz oraz jej psa. Kobieta twierdzi, że pięściarz okaleczył ją, bo ta nie chciała doprowadzić do stosunku. - Ciekawi mnie to, jak wytłumaczy fakt, że w momencie, gdy znalazł się blisko mnie, nagle miałam rozbity nos, otwartą ranę głowy, wstrząs mózgu oraz dwa urazy kręgosłupa. On był rozwścieczony, ponieważ nie chciałam uprawiać z nim seksu. Był tak zły, że okrutnie kopnął mojego psa Annie - powiedziała Frontz.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): widowiskowy nokaut "latającym kolanem"
Zobacz także: 40-letni Manny Pacquiao stoczy kolejny pojedynek. Wykluczył rewanż z Hornem
Cała sytuacja z pewnością nie pomaga Rosjaninowi w przygotowaniach do pojedynku o być albo nie być w czołówce wagi półciężkiej. Widmo 4-letniej odsiadki, bo tyle grozi pięściarzowi oraz pozew w wysokości 8 milionów dolarów mogą zaprzątać myśli "Krushera". Kowaliow do winy oczywiście się nie przyznaje i nawołuje swoich kibiców, aby nie wierzyli w te brednie.
- Drodzy przyjaciele, kibice boksu oraz wszyscy, którzy śledzą w mediach najnowsze informacje związane ze mną, chciałbym prosić was o niewyciąganie pochopnych wniosków w związku z oskarżeniami dotyczącymi mojej osoby w sprawie, która jest przedstawiona tendencyjnie. Nie znacie szczegółów dotyczących tego, co tak naprawdę się wydarzyło. To przedstawienie, w którym gram mimowolnie główną rolę. Nie wydaje wam się dziwne, że incydent, do którego doszło w czerwcu zeszłego roku, wychodzi na jaw przed moją rewanżową walką z Alvarezem? - zakomunikował były mistrz świata.
To nie pierwsze kłopoty króla nokautu, który trzydzieści dwa zwycięskie pojedynki, zakończył przed czasem dwadzieścia osiem razy. W przeszłości pięściarz mierzył się z dużymi problemami natury alkoholowej. Podczas jego najsłynniejszych walk z Andre Wardem wielokrotnie zarzucano mu nadużywanie alkoholu w okresie przygotowań. Padło nawet stwierdzenie, że Kowaliow "chleje wódkę jak szalony".
Największy kryzys "Krusher" przeżył właśnie po dwóch przegranych pojedynkach z Amerykaninem. Zawodnik wrócił do Rosji, gdzie nie mieszka na co dzień i jednym z jego głównych zajęć było spożywanie alkoholu. Pięściarz pewnego dnia prowadząc swoje auto cudem uniknął śmierci. Kowaliow pędził z prędkością 140 km/h, gdy z naprzeciwka zobaczył nadjeżdżające auto. Aby uniknąć czołowego zderzenia, pięściarz gwałtownie skręcił do lasu, gdzie cudem nie trafił w żadne pobliskie drzewo. Bokser zatrzymał się po około 100 metrach rozbijając szczęśliwie tylko nos. Po tym zdarzeniu zawodnik poinformował, że zmienił swoje życie o 180 stopni.
Zobacz także: Kownacki o walce z Millerem. "P*******na walka stulecia"
Były niekwestionowany mistrz świata, o którego sile ciosu przekonało się wielu zawodników, przez wiele lat uznawany był za postrach kategorii półciężkiej. Poza mistrzowskimi tytułami, które dzierżył, Rosjanin ma również na sumieniu jedno ludzkie życie.
W grudniu 2011 roku Kowaliow w swojej osiemnastej zawodowej walce, zmierzył się z Romanem Simakowem. "Krusher" od samego początku posiadał dużą przewagę w ringu. Kolejne czyste i mocne ciosy spadały na głowę jego przeciwnika. W siódmej odsłonie potyczki uderzenia skumulowały się i Simakow znalazł się na macie ringu. Sędzia ringowy oraz narożnik zawodnika postanowili przerwać starcie. Pięściarz po pojedynku został przewieziony do szpitala, gdzie zapadł w śpiączkę. Trzy dni po walce ogłoszono zgon Romana Simakowa wskutek obrażeń odniesionych w walce.
Po tych wydarzeniach, Kowaliow myślał o porzuceniu boksu, jednak przyjaciele i najbliżsi namówili go do pozostania przy sporcie. Rosjanin obwiniał się o śmierć Simakowa, również rodzina tragicznie zmarłego twierdziła, że to wina "Krushera". Na nic zdały się przeprosiny pięściarza oraz przekazane pieniądze rodzinie, które zarobił podczas następnej walki. Od czasu tego wydarzenia, Kowaliow podkreślał, że walczy nie tylko dla siebie ale również dla Simakowa.
W zbliżającym się pojedynku, faworytem bukmacherów tym razem będzie Eleider Alvarez. Ciężko wyobrazić sobie, że problemy z prawem Kowaliowa, które dotknęły go przed tą walką, nie będą miały wpływu na jego dyspozycję w ringu. Eksperci pięściarstwa w Polsce oraz na świecie również opowiadają się za wygraną Kolumbijczyka. Większość z nich uważa, że Rosjanin swoje najlepsze lata ma już za sobą, łatwiej będzie go czysto trafić i to ręka niepokonanego Alvareza powędruje w górę. Jedno przed tym starciem jest pewne - czeka nas noc pełna grzmotów!