W minioną sobotę doszło do potyczki pomiędzy Aleksandrem Gwozdykiem a Doudou Ngumbu. Stawką rywalizacji był tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze półciężkiej, który należy do Ukraińca. Pojedynek rozstrzygnął się już w 5. odsłonie z powodu kontuzji reprezentanta Republiki Demokratycznej Kongo.
Po walce Gwozdyk przyznał, że jest usatysfakcjonowany zwycięstwem, jednak nie tym, w jakim odbyło się ono stylu. - Utrzymałem mistrzowski pas, ale ludzie, którzy przybyli na galę nie mogą być zadowoleni, a to przecież o to chodzi. Starałem się wykonywać swoją pracę najlepiej jak mogłem, ale to nie zależało ode mnie. Sądzę, że Ngumbu przyjechał tylko po wypłatę - stwierdził mistrz świata.
Zobacz także: Wasilewski o walce Sulęcki - Andrade. "Wolałbym jeszcze jednego przeciwnika na poziomie Rosado"
Obecnie mistrzami świata w kategorii półciężkiej są zawodnicy byłego bloku wschodniego. Pas federacji WBA dzierży Dmitrij Biwoł, tytułem IBF może pochwalić się Artur Beterbijew, natomiast WBO należy do Siergieja Kowaliowa. Aleksander Gwozdyk przyznał, że jego celem jest unifikacja wszystkich tytułów.
Ukrainiec tytuł mistrza świata zdobył 1 grudnia, kiedy to znokautował w 11. rundzie Adonisa Stevensona. Po tym pojedynku stan zdrowie Kanadyjczyka bardzo się pogorszył i zapadł on w śpiączkę. Po wielu miesiącach walki o życie i rehabilitacji, pięściarz powoli dochodzi do siebie.
Zobacz także: Światowe media huczą od plotek: Władimir Kliczko ma wrócić na ring. Już w maju
ZOBACZ WIDEO Sławomir Duba o końcu kariery Marcina Różalskiego: Coś może się pozmienia, ale to daleka przyszłość