[tag=35625]
Maciej Sulęcki[/tag] w nocy z soboty na niedzielę stanie przed ogromną szansą wywalczenia tytułu mistrza świata federacji WBO w kategorii średniej. "Striczu" zmierzy się z Demetriusem Andrade, a starcie odbędzie się w Providence, mieście Amerykanina. Polak ma szansę zdobyć mistrzowski pas w najmocniej obsadzonej kategorii w boksie zawodowym, w której swoje walki toczą m.in. Saul Alvarez czy Giennadij Gołowkin. Sulęcki w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że przygotowania przebiegły bardzo dobrze i stawka pojedynku tylko go napędza.
- Ze zdrowiem wszystko dobrze. Zmęczenie jest duże, ale jesteśmy już w Providence, humory dopisują, zdrowie dopisuje, więc jest naprawdę dobrze. Po kontuzji ręki nie ma śladu. Mam świadomość tego, że po "Główce" jestem nadzieją na mistrzowski tytuł dla Polski, ale taka świadomość tylko mi pomaga. Lubię narzucać na siebie presję, nawet trener Piotr Wilczewski śmieje się, że zaczynam walczyć dopiero wtedy, gdy ta motywacja się pojawia. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie lekko, ale trzeba wyjść i zrobić robotę - przyznał "Striczu".
Zobacz także: Boks. Usyk może zmierzyć się z Joshuą lub Ruizem Jr. Ukrainiec obowiązkowym pretendentem WBO
Polski pięściarz opowiedział również o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, gdzie przygotowuje się do najważniejszej walki w karierze, a także rozłące z rodziną.
ZOBACZ WIDEO Wojowniczka z Polski. Dorota Banaszczyk spłaciła długi i walczy o igrzyska [cała rozmowa]
- Przede wszystkim jest spokój, mamy wielu sparingpartnerów, są gymy, które możemy zmieniać i nie siedzimy w jednym miejscu. Można naprawdę skupić się na walce, klimat tych sal treningowych w Stanach Zjednoczonych jest zupełnie inny niż w Polsce. Jest wielu zawodników z różnych stron świata, naprawdę mi to odpowiada. Rozłąka z rodziną jest zawsze trudna, jednak wiemy, po co tu jesteśmy. Już niedługo wrócę do dziecka, jednak należy pamiętać, że mamy XXI wiek, różne programy umożliwiające rozmowę, więc nie jest źle. Na pewno nie jest to łatwe, tęsknię mocno, ale staram się na tym nie skupiać - stwierdził zawodnik.
Sulęcki nie jest faworytem bukmacherów, jednak przekonuje, że ma plan na walkę, który zrealizuje w ringu. "Striczu" zapowiada agresywny, lecz mądry boks.
- Nastawiam się na szachy. Nie sądzę, że będzie tu typowa bójka. Wiadomo, że będę musiał być agresywny, ale nie będzie można głupio atakować, ponieważ Andrade bardzo dobrze kontruje. Trzeba będzie bardzo uważać, mądra agresja, skupienie w obronie. Plan na pewno jest taki, żeby nie iść na hura i atakować bezmyślnie, ponieważ to będzie zguba. Każdy ma luki i mankamenty. Andrade miewa duże przestoje, czasami gubi cios. Mamy taktykę na walkę, którą zrealizuję w ringu.
- Nie mogę pozwolić sobie na dekoncentrację jak w pojedynku z Rosado. Piotrek Wilczewski za każdym razem mnie uczula, żebym był cały czas skupiony i skoncentrowany, bo chwilową dekoncentrację mogę przypłacić bardzo wysoką karą. Wiem, że Andrade jest bardzo dobrym pięściarzem, ale jestem na niego przygotowany. Zobaczycie w ringu mądrego i agresywnego Sulęckiego.
Zobacz także: Boks. Kownacki chce walki o mistrzostwo świata. "Muszę wygrywać w wybuchowy sposób"
"Striczu" wypowiedział się także na temat siły kategorii średniej. Jego zdaniem najlepszym zawodnikiem w tej wadze jest Saul Alvarez.
- Wydaje mi się, że obecnie w kategorii średniej najmocniejszy jest Saul Alvarez. Udowodnił to przede wszystkim w walkach z Giennadijem Gołowkinem czy Danielem Jacobsem. Rozwija się naprawdę dobrze, jest cały czas głodny sukcesu i to czyni go numerem jeden. Ciekawy jest również Jermall Charlo, choć Matwiej Korobow go trochę zweryfikował i pokazał, że nie jest on taki straszny - stwierdził Polak.
W kategorii średniej jest wielu świetnych pięściarzy, jednak Maciej Sulęcki przyznał, z którym z nich szczególnie chciałby stanąć w ringu.
- Najbardziej mi chodzi po głowie Gołowkin, od zawsze. Z nim chciałbym się zmierzyć - zakończył "Striczu".