Ben Davison odegrał kluczową rolę w powrocie Tysona Fury'ego na ring. Przypomnijmy, że po walce z Władimirem Kliczko Brytyjczyk na niemal trzy lata rozstał się z boksem. W tym czasie mocno przytył i prowadził niesportowy tryb życia - brał narkotyki i nie stronił od alkoholu.
Pod jego wodzą Tyson Fury zaliczył cztery zwycięstwa i jeden remis - 1 grudnia 2018 roku w walce przeciwko Deontayowi Wilderowi.
- Oczywiście, że to się nie kończy. Tyson i ja musieliśmy podejmować decyzje dotyczące naszej kariery, co spowodowało koniec współpracy. Pozostajemy przyjaciółmi - skomentował Davison, cytowany przez brytyjski "The Sun". Zasugerował tym samym, że była to ich wspólna decyzja.
Na tę chwilę nie wiadomo, kto poprowadzi Tysona Fury'ego. Czasu do walki z Deontayem Wilderem nie pozostało wiele - pojedynek zaplanowany został na 22 lutego 2020 roku w Las Vegas.
Davison nie pojawi się w narożniku "Cygańskiego Króla", ale bokser wciąż może liczyć na jego wsparcie. Były już trener Brytyjczyka przekazał także, że kibicuje swojemu dotychczasowemu podopiecznemu.
Czytaj także:
- Władimir Kliczko szykuje się do powrotu? Zagadkowe wpisy w sieci
- Anthony Joshua jak "Władca Pierścieni". Chce walki z Wilderem lub Furym już w 2020 roku
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce": najlepsze akcje KSW 52, zobacz je w zwolnionym tempie