[b][tag=53166]
Marek Bobakowski[/tag], WP SportoweFakty.pl: Przed rokiem (dokładnie 2 sierpnia 2019 roku - przyp. red.) zmarł Dawid Kostecki. Oficjalnie: samobójstwo, powiesił się leżąc na więziennej pryczy. Rodzina byłego pięściarza, młodzieżowego mistrza świata, uważa, że to kłamstwo. Że ktoś Kosteckiego zamordował.[/b]
Piotr Niemczyk, ekspert od bezpieczeństwa, były funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, działacz opozycji w czasach PRL-u, dwukrotnie osadzony: Wcale się nie dziwię najbliższym Kosteckiego.
Dlaczego? Przecież w maju 2020 prokuratura umorzyła śledztwo. Nie dopatrzyła się udziału osób trzecich.
Od śmierci minął rok, a moim - i pewnie nie tylko - zdaniem nie wyjaśniono żadnych wątpliwości, które pojawiły się tuż po śmierci. I na które powoływali się przedstawiciele rodziny, czyli mecenasowie Roman Giertych i Jacek Dubois.
Co pan konkretnie ma na myśli?
Siedziałem w więzieniach, również z "kryminalnymi", i wiem, co dzieje się w środku, za kratami. Oczywiście można powiesić się na leżąco i to nie jest coś zaskakującego, ale w takich sytuacjach człowiek mimo wszystko walczy, na pryczy są tej walki ślady. Powiem więcej: pewnych odruchów ciało nie kontroluje, potrafi bardzo mocno, powiedzmy ogólnie, zabrudzić łóżko. A tutaj? Z tego, co wiem z przekazów medialnych, to nie było praktycznie takich śladów.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (on tour). KSW 53. Izu Ugonoh wejdzie do klatki i zadebiutuje na gali KSW 54! "Kontrakt już podpisany"
Co to oznacza?
Że Kosteckiemu mógł ktoś "pomóc". Powiem wprost: mnie to wygląda na zarzucenie na szyję pętli, dwóch współosadzonych wskoczyło na Kosteckiego i go trzymało. To był silny chłop. Użyto sporej siły i nie zrobiła tego jedna czy dwie osoby. Pamięta pan te słynne ślady po wkłuciach na szyi Kosteckiego?
Śledczy uznali, że to ukąszenie komara lub innego owada.
A może wkłucie, zastrzyk? Wstrzyknięto mu środek odurzający, aby łatwiej było go obezwładnić. Oczywiście, podkreślam, że to moja hipoteza.
Kostecki już raz targnął się na swoje życie, jesienią 2015 roku. Ktoś powie, że mógł to zrobić po raz drugi.
On miał teraz kilkanaście miesięcy do końca odsiadki. Czekała na niego żona, dzieciaki, rodzina. Miał po co żyć. Ale ma pan rację, psychicznie mógł być wyczerpany. Dlatego nie wykluczam, że mogło to być samobójstwo pod presją. Ktoś go zaszczuł.
Kto?
Kostecki był gangsterem, człowiekiem, który działał w zorganizowanej grupie przestępczej, świadkiem w aferze podkarpackiej. Lista ludzi, którzy ucieszyli się z jego śmierci, jest bardzo długa.
Konkretniej?
Począwszy od skorumpowanych policjantów, przez innych gangsterów, służby specjalne, aż po wysoko postawionych polityków. Przecież afera podkarpacka dotyka wielu ważnych postaci, które były nagrywane w domach publicznych.
Sprawa wykracza poza polskie granice?
Tak. Afera jest w kręgu zainteresowań zarówno polskich, jak i ukraińskich służb specjalnych. A nie muszę dodawać, że Ukraińcy nie są zbyt delikatni w takich sytuacjach. Obawiam się, że w grze są także Rosjanie. Przecież dla nich zdobycie kompromitujących nagrań polskich polityków jest na wagę złota.
Często w więzieniach dochodzi do zabójstw na zlecenie?
Oficjalne statystyki oczywiście tego nam nie powiedzą. Jednak faktem jest wzrost zgonów w polskich aresztach i więzieniach w ostatnich latach. Ludzie nie umierają z powodów zdrowotnych, bo jeżeli ktoś choruje, to natychmiast jest przewożony do szpitala i tam umiera. Tutaj chodzi o przypadki nagłe: czyli samobójstwa i zabójstwa.
Skąd taki wzrost?
To efekt zbyt mocnego "układania się" służby więziennej z subkulturami, służbami specjalnymi, itd. W zamian za spokój w więzieniu czy areszcie przymykają oczy na morderstwa, porachunki, narkotyki, prostytutki czy telefony.
Ale przecież działalność służb specjalnych w więzieniach jest nielegalna.
Zgadza się. Co nie zmienia faktu, że wielu osadzonych jest pod presją tych służb. Mogło tak być z Kosteckim.
Mecenas Giertych zapowiada, że nadal będzie walczył o wyjaśnienie tej sprawy. Słusznie?
Nie można zostawiać takich niewyjaśnionych i tajemniczych zdarzeń.
Skoro prokuratura umorzyła sprawę to trudno liczyć, że nagle coś się zmieni.
Ta sprawa ma zabarwienie polityczne, więc ma pan rację, ciężko liczyć, że nagle sytuacja się odwróci. Jednak nigdy nie wiemy, co się stanie za miesiąc, pół roku czy rok.
Z miesiąca na miesiąc będzie trudniej wyjaśnić, co się stało w areszcie na Białołęce.
Nie zgadzam się z taką tezą. Przecież policyjne "Archiwum X" działa i ma się dobrze. Wiele spraw sprzed lat jest wyjaśnianych. Zawsze też ktoś może przerwać milczenie. Ktoś, kto był w tej celi. Naszym - ekspertów, dziennikarzy, obywateli - zadaniem jest ciągłe przypominanie władzy, że pilnujemy tematu i że nie zgadzamy się na zamiatanie takich spraw pod dywan.