Tyson Fury nie dał odebrać sobie mistrzowskiego pasa i odniósł swoje 32. zwycięstwo na zawodowym ringu. W sobotni wieczór na stadionie Wembley w Londynie ciężko znokautował Dilliana Whyte'a.
W obecności 94 tysięcy fanów "Król Cyganów" pokazał pełną dominację. Walkę miał pod kontrolą od samego początku.
Whyte nie był w stanie się przebić, aż w końcu sam popełnił błąd i dostał potężnym prawym podbródkowym. Szybko było wiadomo, że jest po wszystkim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: problemy Hardkorowego Koksa. Tego się nie spodziewał!
Co prawda zdołał się podnieść, ale na chwiejnych nogach nie był w stanie ustać i złapać równowagi, pomógł sędzia. Na tym się nie skończyło - bokserem musiała zająć się opieka medyczna, która nawet podała mu tlen!
Pozytywem jest jednak fakt, że do szatni schodził już o własnych siłach.
Już po walce swojego rywala mocno komplementował Fury. - Jest wojownikiem i wierzę, że zostanie mistrzem świata, ale dziś spotkał się z jednym z największych w wadze ciężkiej. To twardy zwierzak. Jest silny jak byk i ma serce lwa - cytuje go BT Sport.
Zobacz także:
Nokaut! Jeden cios zakończył walkę Fury - Whyte
Stało się! Fury ogłosił to tuż po walce