Obrażał homoseksualistów, czeka go "Pustynna Burza". Burzliwy koniec Manny'ego Pacquiao.

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło
 Strażak Teddy

We wrześniu 2015 roku Teddy Atlas został nowym trenerem Bradleya. Amerykanin to wielka postać pięściarskich salonów, boksu uczył się od legendarnego Cusa D’Amato. O szkoleniowcu od lat krąży anegdota z lat osiemdziesiątych, gdy młodziutki Mike Tyson w wulgarny sposób zaczepiał krewną żony Atlasa, za co ten ze wściekłością rzucił się na "Bestię", przyłożył mu pistolet do skroni i zagroził, że kolejny taki występek skończy się dla niego tragicznie.

Atlas to również jeden z największych motywatorów w tej dyscyplinie. Jego przemowy do zawodników obrosły legendą, a charyzmą mógłby obdzielić tuzin innych coachów. Do historii przeszła dyskusja z Bradleyem w narożniku po siódmej rundzie potyczki z Brandonem Riosem. Ekspresja wprost kipiała z charyzmatycznego trenera. W dodatku słowa poskutkowały, bo jego podopieczny w dziewiątej rundzie znokautował "Bam Bama".

- Masz jeszcze siłę na 15 minut? Masz?! Kontroluj dystans. Nadchodzi ogień. Jesteś gotowy na pożar? Jesteś strażakiem! JESTEŚMY STRAŻAKAMI! Ciepło nam nie przeszkadza. Żyjemy w żarze. Trenujemy w piekle. Jesteśmy gotowi, jesteśmy w domu, w tym miejscu, w którym powinniśmy być. Płomienie nam niestraszne. Co robimy?! Kontrolujemy płomień, a potem go gasimy! – mówił.
Teddy Atlas podczas konferencji prasowej promującej walkę Teddy Atlas podczas konferencji prasowej promującej walkę
Bradley inspiracją w nowym "Rockym" Nie do końca świadomie Bradley miał współudział w filmowej produkcji "Creed", która jest kontynuacją sagi "Rocky Balboa". Aktor Michael B. Jordan, tytułowy Creed, który w filmie zmierza po tytuł mistrzowski inspirował się Timothym Bradleyem, kiedy uczył się stylu walki. Odegrał rolę Adonisa Creeda, syna Apollo.

- W pewien sposób wzorował się na Bradleyu. On pochodzi z południowej Kalifornii, ma niezwykle wściekły i niekonwencjonalny styl, wyjątkowo wizualny. W ringu jest typem pięściarza-awanturnika. Chcieliśmy, by Adonis był właśnie taki - komentował w rozmowie z gq.com scenarzysta Ryan Coogler.

Ekspert przestrzega

Manny Pacquiao dla wielu to pięściarskie niebo, ale jeden z polskich pięściarzy miał okazję boksować na gali wielkiego wojownika. W 2005 roku Albert Sosnowski był częścią gali w MGM Grand w Las Vegas, gdzie w głównej walce Filipińczyk uległ na punkty Erikowi Moralesowi. Mało kto wtedy przypuszczał, jak mocną pozycję uzyska w kolejnych latach przegrany.

- Powiem szczerze, wtedy nie spodziewałem się, że jedenaście lat później Pacquiao będzie legendą tego sportu. Byłem zapatrzony w Erika Moralesa, meksykański pięściarz zrobił na mnie ogromne wrażenie - wspomina "Dragon".

Bukmacherzy w sobotnią noc widzą przede wszystkim jeden scenariusz - triumf Pacquiao, najpewniej na punkty. Były mistrz Europy wagi ciężkiej jest ostrożniejszy w ferowaniu wyroków.

- Pacquiao to niesamowita dynamika, szybkość na nogach, ataki na różnych płaszczyznach. Prawie roczna przerwa może mieć wpływ na jego postawę, ale jednak miał tego świadomość i zapewne nadrobił braki na sparingach. Bradley zmienił trenera, w jego narożniku jest Teddy Atlas, wieloletni analityk i komentator telewizji ESPN. Potrafi rozkładać rywali na czynniki pierwsze. Amerykanin nie ma nic do stracenia. Bardzo ciekawe zestawienie sportowe, walka bez wyraźnego faworyta, ale skłaniałbym się ku zwycięstwu Filipińczyka - dodaje ekspert.

Zobacz wideo: Sektor Gości 36. Krzysztof Włodarczyk: niech Szpilka się rozpędzi i uderzy głową w mur [4/4]
Źródło: WP SportoweFakty
Kto zwycięży w tej walce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×