Bez wątpienia czeka nas historyczne wydarzenie w świecie sportów walki. Po raz pierwszy bowiem na taką skalę zaktywizowane zostaną dwa różne jednak światy - ten pięściarski i związany z MMA. W teorii zabieg to znakomity, bo zwiększa widownię, a co za tym idzie wpływy. W studni coraz trudniej zobaczyć dno, skoro bilety na pojedynek Mayweather vs McGregor kosztują ponad 8 tysięcy złotych, skoro w USA impreza będzie pokazywana w PPV, a cena pakietu przekroczy 350 zł. Skoro nawet w Polsce kibicom przyjdzie zapłacić 40 zł za możliwość obejrzenia walki w paskudnej dla widza godzinie (starcie wieczoru ok. 6 nad ranem).
Wokół tego starcia panuje amba i szaleństwa, przynajmniej za wielką wodą. Tłumy widzów na konferencjach prasowych i miliony oglądające przekazy z tych spotkań w portalach społecznościowych, to jasny sygnał, że pomysł zorganizowania takiego przedsięwzięcia był znakomity. Wrażenia artystyczne i sportowe zostały jednak zepchnięte na koniec długiej listy.
Amerykanie przecież uwielbiają show, nawet jeśli ślepiec dostrzeże w tym wszystkim sztuczność. Z czysto sportowego punktu widzenia, nikt nie wmówi mi, że mistrz UFC Conor McGregor ma jakiekolwiek szansę z Floydem Mayweatherem Juniorem w ringu. To tak, jakbyśmy nastoletniego kierowcę gokarta wrzucili do bolidu Formuły 1 i zorganizowali mu wyścig z czempionem tej elity. Niby też cztery koła, niby też kierownica, ale adaptacja nie przebiegnie w mgnieniu oka.
"Piękniś" ma 40 lat, jest starszy od rywala o 11 lat. I co z tego? W zawodowym boksie stoczył 49 walk, wszystkie wygrał. Sztukę bronienia się ma opanowaną do perfekcji. A stanie oko w oko z żółtodziobem w rywalizacji pięściarskiej. McGregor ma niezłą stójkę? Jak może wypaść "niezłość" w starciu z geniuszem? No nijak. Nikt nie przekona mnie (nawet mój redakcyjny kolega Jakub Madej), że król UFC stanowi zagrożenie. Wszystko pod kontrolą Floyda - to on będzie bezwzględnym szeryfem. I po wszystkim przy jego nazwisku będzie widniał nieskazitelny rekord 50 zwycięstw.
Ludziom potrzeba rozrywki, więc z przyjemnością będę śledził to historyczne wydarzenie, traktując jednak starcie Mayweather vs McGregor w ramach cyrku, nie walki na śmierć i życie. Sport uczy pokory, ale nie dajmy się nabrać na sensację.
ZOBACZ WIDEO Milik odpalił! Zobacz skrót meczu Hellas - Napoli [ELEVEN SPORTS]